Po chwili śmiechu nastała krępująca cisza. Żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. Felix znów zaczął się patrzeć w oczy Suzan. Czuła się bardzo niezręcznie.
-He,hej. Juz późno, muszę wracać do domu.- powiedziała aby uniknąć dalszej rozmowy.
-Racja odwiozę cie.
-Nie trzeba to...niedaleko.
-Nie żartuj wiem gdzie mieszkasz to drugi koniec miasta, nie puszczę cie samej. Już ciemno.
-Dobrze, tylko wezmę rzeczy. -uśmiechnęła się niechętnie.
-Podam ci kurtkę.-powiedział idąc w stronę płaszcza leżącego na poręczy sofy. Suzan energicznie go wyprzedziła łapiąc za płaszcz.
-Nie trzeba. -powiedziała nieśmiało,ale było za późno. Felix rownież złapał za ubranie, i znów wpatrywał się w jej oczy. Suzan uniknęła spojrzenia.
-Powinniśmy już jechać.- powiedziała szybko.Felix odwrócił wzrok.
-Masz racje ,chodź.- Wyszli z laboratorium. Idąc przez parking znów zastała ich niezręczna sytuacja.
-Który samochód jest twój?-zapytała Suzan.
-Ten czarny, rodzinny.-powiedział Felix po czym poruszył brwiami.
-Masz dużą rodzinę?-zapytała z nadzieją Suzan.
-Nie.-Felix odwrócił wzrok.-Jeszcze nie...-Suzan spojrzała na niego z niepokojem. Wsiedli do samochodu.
Gdy dojechali na miejsce, stażysta rownież wysiadł z samochodu pod pretekstem, ze chce się upewnić ze Suzan bezpiecznie dotrze do domu. ( Już sam pretekst był nie na miejscu...)
Dotarli do drzwi, otworzył im pan Fumfek, trzymający na rękach kotkę.
Suzan weszła do domu.
-No to cześć.- powiedział Suzan.
-A może bym wpadł na chwilkę?-zapytał chłopak. Suzan uśmiechnęła się niepewnie,jednak jej ojciec ją wyprzedził.
-Nie.-powiedział po czym zatrzasnął drzwi przed nosem starzysty.
CZYTASZ
Cukierkolalalandia
PoetryTylko na ziemi rozwija się życie, czy na pewno? Czemu wszyscy tak myślą?! A może jest inaczej... A jeśli tak to skąd wiemy ze nie mylimy się tez w innych sparwach, czy magia istnieje? Czy zwierzaki umią mówić? Na wszystkie te pytania znajdziecie odp...