Po ( napewno ) ciekawej rozmowie Felix wyszedł obrażony z sali. Machnął ręką, aby Suzan poszła za nim. Odwrócił się, Suzan ponownie próbowała wejść przez drzwi. Chłopak złapał ją i zaprowadził do gabinetu.
-Co jest za tymi drzwiami?!- krzyknęła Suzan patrząc tęsknie w stronę drzwi.
-To cie nie dotyczy, zresztą mnie tez nie.-Feliks uśmiechnął się lekko.
-Ale czemu to się tak swieci?!
-Aa...To ,to tylko nowe ledowe lampy. Testujemy je.
Weszli do gabinetu.
-Ale masz super gabinet.-Stwierdziła Suzan.
-To nie mój gabinet.
-A czyj?
-Twój, znaczy twojego ojca. Ale chciał żebyś pracowała tutaj.
-Puścisz mnie kiedyś?
-Tak już.-powiedział zakłopotany Felix, szukając czegoś w szufladzie.-Daj ręce.-powiedział cały uśmiechnięty.
-Po co?- zapytała Suzan wyciągając ręce. Feliks szybkim ruchem ręki zapiął kajdanki na jednej ręce dziewczyny. Drugą cześć kajdanek zapiął na poręczy sofy.
-Co ty wyprawiasz?!-zapytała zdenerwowana Suzan.
-Sory ale jesteś okropnie nieprzewidywalna, a ja mam cie pilnować inaczej mnie wyrzucą.
-I co mam tak siedzieć prez cały dzień?
-Właściwie to przez cały weekend. Przecież pracujesz w weekendy.
-I co teraz zrobisz?
-Zamówię jedzenie. Życzysz sobie czegoś?
-Jak możesz?! ..............chce frytki.
CZYTASZ
Cukierkolalalandia
PoetryTylko na ziemi rozwija się życie, czy na pewno? Czemu wszyscy tak myślą?! A może jest inaczej... A jeśli tak to skąd wiemy ze nie mylimy się tez w innych sparwach, czy magia istnieje? Czy zwierzaki umią mówić? Na wszystkie te pytania znajdziecie odp...