XIV-Blondynka?!-XIV

25 3 0
                                    

Przez kilka następnych dni nic się nie działo. Suzan nie odzywała się od tej pory do Felixa. On próbował sie z nią skontaktować, lecz przez jego szefa, ojca Suzan stawało się to niemożliwe. Przez ostatnie dni pan Fumfek zajmował sie Suzan jak swoją najukochańszą kotką. Mimo ,ze jak ciagle powtarzał córka nie dorastała jej do poduszeczek na kocich łapkach.
Z jakiegoś powodu kazał córce unikać laboratorium. Jednak ona nie mogła dotrzymać tej obietnicy, ponieważ niezmiernie chciała dostać tę pracę.
Jako ze miała maksymalne wyniki z wszystkich przedmiotów ścisłych, wystarczyło tylko przygotować CD. Jednak nie było to takie proste jak sie wydawało. Suzan spędziła całą noc przygotowując dokumenty. Rano obudziła się siedząc na krześle przy biurku. Stwierdziła ze nie jest w zbyt dobrej formie. Jako iż była sobota, postanowiła iść na rozmowę o prace następnego dnia, aby pokazać się w pełnej okazałości.
-I co, gotowa?Podwiozę cie. -zapytał się lekceważąco pan Fumfek.
-Tak juz ide.
Jechali razem do laboratorium.
-I ty naprawdę myślisz, ze się dostaniesz?-powiedział ojciec Suzan.
-Mam odpowiednie  wykształcenie.
-Wiem ze masz, prostu  nie chce żebyś się zawiodła, nie mamy za dużo dziewczyn w laboratorium.
-Jasne...wiesz, muszę jeszcze zajść w pewne miejsce. -odpowiedziała gniewnie Suzan, wysiadając z samochodu. Ruszyła w stronę miasta, w tym czasie pan Fumfek pognał do laboratorium. Wbiegł przez drzwi.
-Grzegorz!!! Gdzie jestes?
-No tutaj. I co? Wybiłeś jej to z głowy?
-Nie jestem pewien. Jest bardzo uparta.
Nie chce żeby tu pracowała, to naprawdę ciężka praca. Nigdy nie ma cie w domu. Nie chce żeby tak skończyła.
-Wow, nie wiedziałem ,ze jesteś taki uczuciowy.
-Na codzień ich nie okazuje.
Wtem chwili do laboratorium weszła Suzan ubrana w czarną bluzę z kapturem założonym na głowę. Ledwo było widać jej twarz.
-Gdzie mam się udać na rozmowę o prace?-zapytała z obojętnością.
-W tamtą stronę.-powiedział z niepokojem Grzegorz.
Suzan weszła do pokoju obok. Czekał tam na nią juz ...Felix?! Siedział za biurkiem i wskazał Suzan miejsce na przeciwko. Dziewczyna usiadła.
-Witam. Jak ty wyglądasz?-powiedział rozbawiony chłopak.
-Co ci nie pasuje?
-Nic, może chociaż zdejmiesz ten kaptur.
-w swoim czasie...
-No dobra, masz referencje i wyniki?
-Jasne masz.- podała papiery Felixowi.
-One, są...Świetne!!
-Bardzo się cieszę, zatrudniacie mnie?
-Jasne, oczywiście.
-I mogę tu pracować bez względu na wygląd?
-Jasne, czemu pytasz, jesteś piękna.
-A, jakbym chciała pomalować włosy?
-No tak...Nam nic do tego.
-Bardzo się cieszę.-w tym momencie, na jej ledwo widocznej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
-Suzan, co ty zrobiłaś?!
Suzan powoli zdjęła kaptur, a z pod niego wypadły długie blond włosy. Felix przypatrywał jej się zdziwiony.
-Ciagle mnie chcecie?
-Proszę cie nie zaczynaj, dziewczyno.
Suzan wstała i spojrzała z pogardą na chłopaka.
-Niby czemu- mówiła uśmiechnięta.
W tej chwili Feliks się roześmiał. Suzan się zdenerwowała i wyszła. Gdyż wychodziła usłyszała głos starzyzny mówiący-To do jutra, zaczynasz o siódmej.

CukierkolalalandiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz