5.Siła

869 59 11
                                    

*Czkawka

-Astrid, leć zbierać pozostałych, a ja wezmę jeszcze kilka rzeczy. Czekajcie na mnie przy twierdzy.-Wyjaśniałem. Przytaknęła tylko i ruszyła w kierunku wioski. Lumi została ze mną, najwyraźniej była ciekawa co takiego zamierzam ze sobą wziąć. Spakowałem kilka lin, zapasowy strój dolatania, opatrunki i kilka ze swoich starych wynalazków. Dziewczynka jak zawsze patrzyła na wszystko co robiłem z zachwytem, co dodawało mi otuchy przed wyprawą. Przytwierdziłem torbę do siodła Szczerbatka, który szczerze ubóstwiał czarnowłosą i skierowałem się w miejsce umówionego spotkania. Jeźdźcy już o wszystkim wiedzieli, wystarczyło tylko obrać kurs. Lumi wskazała nam górę, na której podobno znajdowała się jaskinia Mroźnych diabłów. Był to najwyższy szczyt ze wszystkich jakie widziałem, podróż zapewne będzie trwać dwa może trzy dni.

Podczas naszej wyprawy siostra Arvokasa opisywała mi i Śledzikowi, ataki tych smoków.

-Mają pełno łusek.-Opowiadała o gadach.-Wyglądają jakby przykleiły się do nich kawałki skruszonego lodu. Atakują w grupach, jest ich tak od czterech do sześciu naraz. Mój brat mówi, że nie można ich zabijać, bo one też czują.-Mówiła z powagą.

-A ty jak sądzisz?-Byłem ciekawy jej opinii na ten temat.

-Myślę, że nie ma smoków złych, są tylko wkurzone lub przestraszone. A przecież to nie jest powód, który pozwala je pozbawiać życia. Ludzie wmówili sobie, że to bestie, by móc je bezkarnie mordować.-Takie zdanie powiedziała do mnie sześciolatka. No nie powiem zatkało mnie. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Odgarnęła włosy z twarzy i włożyła je za ucho, po czym dodała cicho:

-Przepraszam, nie chciałam się mądrzyć.-Zatrzymała się, a po jej policzku spłynęła łza.Przykucnąłem przy niej, dając znak reszcie by szła dalej.

-Nie masz za co przepraszać, to wspaniałe.-Próbowałem ją pocieszyć.

-Nieprawda, dzieci powinny siedzieć cicho i nie przeszkadzać.-Wydawało się, że kogoś cytuje.

-Kto ci tak powiedział?-Spytałem.

Kiedy się jej przyglądałem zauważyłem czerwoną szramę po prawej stronie na jej szyi, której jeszcze wczoraj nie miała. Wyciągnąłem dłoń by dotknąć rannego miejsca. Lumi szybko otarła łzy i złapała mnie za dłoń. Teraz już biegła ciągnąc mnie za sobą.

-Musimy ich dogonić, chyba nie chcesz by Astrid dotarła tam pierwsza.-Wytknęła mi radośnie.

-Nie ma takiej opcji byśmy byli drudzy.-Mówiąc, to wziąłem czarnowłosą na barana i popędziłem w stronę jeźdźców.

Po kolejnych dwóch godzinach marszu, zrobiliśmy sobie chwile przerwy na odpoczynek i posiłek. Do wyboru mieliśmy rybę bliźniaków, budyń Sączysmarka i kanapki As. Mój wybór, a raczej mój brak wyboru padł na danie małżonki.

-Smacznego kochanie.-Podała mi chleb i pocałowała w policzek. Od razu ujrzałem na twarzy Szpadki triumfalny uśmiech.

-Bracie czy ty też czujesz ten zapach zwycięstwa?-Spytała głośno, dając mi do zrozumienia, że niedługo przegram

-Masz racje, ta ryba wyszła nieziemsko!-Zachwycał się Mieczyk.-Lumi musisz tego spróbować!-Zachęcał ją. Dziewczynka podeszła posłusznie do blondyna, po czym ukroiła sobie kawałek. Niechętnie połknęła kawałek. Grymas wykrzywił jej twarz, mimo to uśmiechnęła się na siłę.

-Bardzo dobre.-Powiedziała, nie wierząc we własne słowa, co rozbawiło resztę jeźdźców.

-Ryba rybą, ale nic nie może się równać z budyniem Sączysmarka.-Przechwalał się Jorgenson.-Skosztuj.

-Mmm... To jest pyszne!-Tańczyła wesoło, jednak widząc smutek bliźniaka podeszła do niego i spytała.-Mogę jeszcze trochę ryby?

-Jest rozkoszna.-Uznała As.

Siedzieliśmy na uboczu i patrzyliśmy jak Smark i Thorston przechwalają się swoimi smokami, chcąc wzbudzić uznanie w Lumi. Korzystając z okazji złożyłem na ustach wojowniczki czuły pocałunek.

-A to za co?-Zdziwiła się.

-Czy zawsze musi być jakiś powód.-Odpowiedziałem, chcąc powtórzyć czynność.

-Czas ruszać!-Przerwał nam Ingerman. Astrid zaczerwieniła się i wstała.

Szliśmy już godzinę, zanosiło się na się na śnieżycę. Trochę mnie to martwiło.

-Czkawka patrz!-Wskazywała palcem na jaskinie Blondynka.-Tam możemy się schronić w razie burzy.-Przytaknąłem głową.

-Czy to most?-Dziwił się Śledzik.Linowo drewniany most łączył dwa odległe wzgórza, które dzieliła przepaść.

-Lumi przecież mówiłaś, że twój lud nie zapuszcza się aż tak daleko.-Powiedziałem

-Bo to prawda.-Potwierdziła moje słowa.

-Rano przez niego przejdziemy, teraz schowajmy się w jaskini.-Proponowała Astrid.

-Po drugiej stronie, też pewnie jest schronienie. Tak o wiele szybciej dogonimy Arvokasa.-Próbował przekonać ją i resztę.

-Trudno mi to przyznać, ale zgadzam się z Czkawką.-Dodał Smark.

-My też-Wyjaśniły bliźniaki.

-Niech wam będzie.-Zgodziła się w końcu As.

Powoli przechodziliśmy przez most, a śnieg sypał coraz mocniej. Szedłem koło Szczerbatka i niebieskookiej, wszystko było w porządku. Po chwili usłyszałem odgłos rozrywających się lin, pech chciał, że były one przy niej. W jednej chwili lina z prawej strony, która służyła za poręcz, pękła. Lada moment ten sam los miał spotkać pozostałe. Momentalnie odwróciłem się by złapać za dłoń moja ukochaną, lecz most między nami się przerwał i teraz jego dwie części opadały w dół. Mnie i Nocną Furię złapał Wym i Jot z bliźniakami. Jorgenson, Ingerman oraz ich smoki zdążyli przebiec na drugą stronę. Ostry wiatr ranił moje oczy. Przez co nie mogłem do końca obserwować Wichury, która odlatywała w przeciwnym kierunku.

-Musimy zawrócić!-Krzyczałem. Lecz to nic nie dało, bo po chwili uderzyliśmy w drzewo. Ostatnie co pamiętam to zimny śnieg, który powoli przykrywał moją twarz.

 Ostatnie co pamiętam to zimny śnieg, który powoli przykrywał moją twarz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witojcie, oto nowy rozdział mojej opowieści. Co mogę wam zdradzić, następna cześć będzie opisywana przez Astrid, a do wątku sprawy rany Lumi powrócę i mam nadzieję, że was zaskoczę. Jak zawsze proszę byście swoją opinię na temat moich wypocin, napisali w komentarzach, a jeśli się wam podobało to zachęcam do gwiazdkowania. Do zobaczenia za tydzień ;)

Hoffianna

Czy warto?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz