9. Wartość

785 66 21
                                    

*Astrid

Szpadka przełknęła głośno ślinę.

-A więc...-Zaczęła.-Gdy tylko dowiedziałam się od jednego z twoich ludzi, że oto ta pani ma wyjść za ciebie, byłam w niebo wzięta. Uwielbiam wesela jest wtedy tak dużo żarcia i te tańce i...

-Do rzeczy.-Przerwał jej Ahne.

-Jasne, byłam świadkową Astrid na jej już nieważnym ślubie, więc nie mogłam przegapić i tego. Gdy jej szukałam usłyszałam krzyk, podążyłam za nim. No i wiecie co ujrzałam? Czy wy macie pojęcie co ja zobaczyłam?!! Po wiem wam! Ten o to typ.-Wskazała na wciąż nieprzytomnego Valhe.-Dobierał się do pańskiej narzeczonej.-Strażnicy zaczęli szeptać między sobą. Ahne uciszył ich machnięciem dłoni i kazał kontynuować blondynce.

-Od razu postanowiłam pomóc naszej biednej Astrid, czego skutkiem jest stan tego pseudo wikinga.-Zakończyła opowieść bliźniaczka. Nie byłam pewna czy Varas uwierzy w to wszystko.

-W takim razie dziękuje ci, za uratowanie mojej przyszłej żony. Czego pragniesz w zamian?-Spytał się Ahne.

-Chce być przy mojej przyjaciółce w dniu śluby i pomóc jej w przygotowaniach do niego.-Zażądała sprytnie Szpadka.

-Świetnie trafiłaś, bo akurat dzisiaj wieczorem się pobieramy. Zanim się jednak zgodzę na twoją umowę, wyjaw mi swoje imię.-Nakazał przywódca.

-Nancy.-Odparła szybko „Nancy".

-Czas zacząć się przygotowywać, dziś ważny dzień!-Podskoczył z radości.-Zaprowadź je do pokoju gdzie znajduje się suknia panny młodej i kwiaty.-Rozkazał jednemu ze swoich ludzi.

Szłyśmy w milczeniu, dopiero gdy zostałyśmy same w pomieszczeniu, odezwałyśmy się do siebie.

-Nancy?-Roześmiałam się

-Oj nie czepiaj się. Ciesz, że ci skórę uratowałam.-Mówiła bliźniaczka

-To jaki mamy plan?-Spytałam, oczekując na tłumaczenie skomplikowanej akcji. Tym czasem ona obróciła się i podniosła z komody długą, białą, koronkową suknie.

-W skrócie, to musisz wziąć ślub, ale na początku przebierz się w to.-Rzuciła we mnie ślubnym ubraniem. Popatrzyłam się na nią ze zdziwieniem, a ona tylko poganiała mnie:

-No już, już sama za ciebie tego nie zrobię.

Postanowiłam zaufać mojej „świadkowej" i posłusznie założyłam szatę. Z trudem się w niej poruszałam, jakby została stworzona po to bym nie mogła uciec od ołtarza.

-Rozpuszczone włosy ci totalnie nie pasują, co powiesz na fryzurę podobną do tej co ma Mieczyk? Jestem w niej mistrzynią.-Pochwaliła się Szpadka.

-Chyba wolałabym mój dawny warkocz.-Uznałam i chciałam zabrać się do plecenia, lecz bliźniaczka chlasnęła mnie w dłoń.

-O nie, nie, będzie kok.-Zadecydowała. Nawet ładnie jej to wyszło, aż prawie wyleciało mi z głowy do czego się tak szykuje.

-Właśnie zapomniałabym spytać, jak się tu dostałaś?-Spytałam blondynki, ale ta nie zdążyła odpowiedzieć, bo do pokoju wszedł strażnik i powiedział:

-Wszyscy na was czekają, za chwilę zacznie się ceremonia.

-Oczywiście, już idziemy.-Odparła i podała mi kwiaty. Chwytając je wyczułam drewnianą rączkę, to był nóż. Popatrzyłam na „Nancy", a ta puściła mi oczko i dodała:

-Przyda ci się.

Sala wydawała się ogromna, aż trudno było uwierzyć, że dalej znajdywałam się w jaskini. Wysoki sufit dodawał powagi temu miejscu, a ozdoby ze szlachetnych kamieni, gracji. Prowadziła mnie do ołtarza oczywiście Szpadka. Szkoda, że przy nim stał ten cały Ahne. Nie miał niczego co by mogło mnie w nim zainteresować. Oczy jakieś takie bez wyrazu, nie to co u Czkawki. Ta zieleń, która od zawsze mnie przyciągała. Przez moje zamyślenie, prawie nie zauważyłam, że dotarłam już na miejsce. Kapłan zaczął odmawiać przysięgę:

Czy warto?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz