10 lat później #2

599 51 8
                                    

Wszyscy siedzieliśmy przy stole. Astrid podawała obiad, najpierw gościowi, a potem reszcie. Zabraliśmy się do pałaszowania posiłku, który składał się z pieczonego kurczaka i młodych ziemniaków.

-Bardzo pyszne. Jeszcze raz dziękuję, że mogę się u was zatrzymać.-Podziękowała Lumi.

-To żaden problem, zostań tu ile chcesz. Prawda Czkawka?-Zapewniała pani domu.

-Przyjemność po naszej stronie.-Potwierdziłem słowa małżonki.-A co Cie sprowadza na Berk?-Spytałem zainteresowany powodem przybycia córki Johtaja.

-Od pewnego czasu dużo podróżuje, a tu jeszcze nie byłam. Uznałam, że to dobry pomysł by was odwiedzić.-Odpowiedziała szesnastolatka.

-Podróżujesz? Od jakiego czasu?-Zaciekawiłem się, wspominając swoje pierwsze loty poza archipelag.

-Półtorej roku. Można powiedzieć, że to się zaczęło kiedy mój brat został wodzem.-Wyznała czarnowłosa. -Nie żeby był zły, ale te całe nakazy i zakazy... „Lumi nie chodź tam", „tam jest niebezpiecznie", „nie znasz tak dobrze wyspy", „to może cie zjeść", „zachowuj się", „jesteś siostrą wodza", „dorośnij!". Męczyło mnie to, a gdy latam czuję się wolna.-Rozmarzyła się.-Najbardziej jednak zdenerwowało mnie to, że zaczął się bawić w swatkę. Dwa tygodnie temu zorganizował ucztę, na której ON miał mi wybrać przyszłego męża!-Zdenerwowała się nastolatka.-Dlatego też, gdy tylko się odwrócił wybyłam z wyspy.-Oznajmiła z dumą.

-Pewnie się o ciebie martwi.-Zmartwiła się Astrid.

-Nie, przywykł już do moich „wycieczek". Wie, że muszę ochłonąć zanim porozmawiamy.-Uspokoiła matczyny instynkt pani domu.

-Nie jest złym bratem, tylko chce wszystko przewidywać i planować, a ja nie umiem żyć według schematu. Nie pasuje do jego wizji świata...-Po wypowiedzeniu tych słów zamilkła. Siedząca koło niej Astrid położyła dłoń na jej ręce. Nastolatka uśmiechnęła się i szybko zmieniła temat:

-A co u was się działo przez te 10 lat, widzę, że Berk zostało opanowane przez dzieci Haddocków.-Zaśmiała się, a razem z nią cała rodzinka.

-Tak, mamy wielkie szczęście.-Dodała pani domu.

-Ta para niesfornych bliźniaków to Bowie i Koll.-wyjaśniałem.

-Jestem o dwie minuty starszy.-Chwalił się Bowie.

-Nie bój się szybko nauczysz się ich rozróżniać. Bowie ma zielone oczy, a Koll niebieskie.-Mówiłem dalej.-Ci panowie maja po dziewięć lat, a ta panienka trzy. Jej imię to Sofia.-Usadowiłem malutką na kolanach.

-Po obiedzie pokażemy Ci wyspę, co tyna to?-Zaproponował Koll.

-Świetny pomysł!-Ucieszyła sięLumi.

Szesnastolatka była oczarowana nowoczesnym wyglądem Berk. Wiedziała, że jestem wynalazcą i staram się wszystko udoskonalać, ale nie sądziła, że będzie pod tak wielkim wrażeniem. Twierdza tętniła życiem, głównie dlatego, że przygotowywano się do uroczystości na cześć przybycia Lumi. W końcu dotarliśmy do Akademii. Bowie musiał się pochwalić swoją zdolnością strzelania z łuku. Trafiliśmy tam na Śledzika, który przytulając prawie nie udusił dziewczyny.

-Musisz mi powiedzieć, co to za gatunek smoka?-Umierał z ciekawości Ingerman.

-To mroźna odmiana Śmiertnika Zębacza. Od zwykłego Zębacza różni go jedynie barwa łusek i liczba kolców.-odpowiedziała nastolatka.

-Piękna.-Mówił z zachwytem Śledzik.

-Piękny.-Poprawiła go.-Wołam na niego Fisk.

-Co oznacza jego imię?-Zapytałem.

Czy warto?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz