Astrid i Czkawka są trzy miesiące po ślubie wygląda na to, że wszystko zaczyna się powoli układać. Sytuacja jednak się zmienia, gdy przychodzą niepokojące wieści o dawnym przyjacielu Stoicka. Jeźdźcy smoków muszą chwilowo opuścić Berk i załatwić kil...
Minęły trzy miesiące odkąd zawarłem związek małżeński z Astrid. Nasz ślub był długo odkładany, ale nie z powodu wątpliwości co do naszych uczuć. Berk była w rozsypce po ataku Drago, woleliśmy poczekać aż się trochę uspokoi i wróci do wcześniejszego rytmu. Musiałem się również przyzwyczaić do bycia wodzem, jest to o wiele trudniejsze niż myślałem. Aktualnie mam 22 lata i wciąż się uczę.
Po długim i pracowitym dniu w końcu wracałem do domu. Moje oczy powoli się zamykały, przetarłem je niedbale ręką i skierowałem się do drzwi wejściowych od mojej chaty. Gdy już miałem je otworzyć ktoś rzucił mi się na plecy i siłą rzeczy upadłem.
-Miałeś mnie złapać.-Zaśmiała się wojowniczka.
To była ona, niebieskooka piękność za którą oddałbym życie. Wpatrywałem się w nią chyba za długo, bo zrobiła zdziwioną minę i spytała mnie:
-Wszystko dobrze?
-Tak, nic mi nie jest.-Odparłem trochę zmieszany.-Mogłabyś następnym razem mnie uprzedzić.-Poradziłem, gdy wstawałem z ziemi rozmasowując obolałą głowę od upadku.
-Wtedy nie było by tak zabawnie.-Wyjaśniła i znów się zaśmiała.
-Chyba mamy różne poczucie humoru.-Uśmiechnąłem się i objąłem ją w pasie.
-Przeciwieństwa się przyciągają-Powiedział i przybliżyła się do mnie.-Chodź trzeba coś zjeść po ciężkim dniu.-Powiedziała, łapiąc mnie za dłoń, wprowadziła do chaty. Myśl o kuchni mojej żony, od razu odbierała mi apetyt, ale pomimo tego posłusznie zająłem miejsce przy stole.
-Ja zrobię kolacje, a ty idź nakarm smoki.-Zaproponowała.
-Tak, jest moja pani.-Powiedziałem i wziąłem ze sobą dwa kosze ryb. Wichura i Szczerbatek mieszkają w wygodnej stajni przyłączonej do naszego domu. Wystarczy przejść przez drzwi, które wydawałyby się wejściem do następnego pokoju, lecz po ich otwarciu okazuje się, że to miejsce odpoczynku smoków. Mimo tego, że mają tam wszystko czego im potrzeba i tak lubią składać nam nieoczekiwane wizyty, demolując przy tym salon. Po podaniu kolacji przyjaciołom, pogłaskałem oboje i udałem się w stronę wyjścia. Moją drogę zagrodził Szczerbatek, który na pożegnanieoczywiście dokładnie mnie wylizał. Wróciłem do części mieszkalnej przez ludzi i znów zasiadłem przy stole, bacznie obserwując każdy ruch Astrid. Ta zauważywszy to uśmiechnęła się tylko i podała mi talerz na którym znajdywały się dwie pajdy chleba z masłem i kawałek białego sera. Postawiła również na stole kubek świeżej ziołowej herbaty.
-Dziękuje, Milady.-Podziękowałem i pocałowałem ją czule.
-Znów Szczerbatek lizał Ci twarz?-Spytała roześmiana.
-Aż tak to czuć?-Zapytałem.
-Mam dziwne wrażenie, jakbym całowała się z wami obydwoma.-Odpowiedziała, po czym już śmialiśmy się z tego razem. Gdy jedliśmy kolację rozmawialiśmy o sprawach związanych z wioską. Astrid została dowódcą straży Berk, pierwszą kobieta na tym stanowisku. Oczywiście były nieliczne niezadowolenia dotyczące decyzji wodza, lecz każdy kto prawdziwie znał wojowniczkę wiedział, że ta funkcja jest wprost stworzona dla niej. Kiedy skończyliśmy jeść niebieskooka zebrała talerze i zleciła mi umycie twarzy. Posłusznie wykonałem zadanie. Wychodząc z łazienki znów ujrzałem moją żonę, stała na palcach próbując włożyć talerze do szafki. Podszedłem po cichu do ukochanej i objąłem ją do tyłu. Wzdrygnęła się, najwyraźniej ją przestraszyłem.
-Pomógł byś mi?-Odezwała się po chwili. Zignorowałem jej pytanie i zacząłem obcałowywać jej szyje.
-Trzeba posprzątać, inaczej...-Nie zdążyła dokończyć, bo nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.-W sumie, to tylko dwa talerze.-Roześmiała się, a gdy już miałem zamiar znów ją pocałować, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Niechętnie puściłem talie dziewczyny, a ta poszła otworzyć drzwi.
-Witaj, kochanie jest Czkawka?-Spytała Valka.
-Tak, jest w kuchni. Proszę wejść.-Serdecznie zaprosiła Astrid.
Zauważyłem mamę już w przedpokoju.
-Cześć mamo, co Cie sprowadza?-Zaciekawiłem się.
-Niestety nie przynoszę dobrych wieści.-Powiedziała i usiadłam na sofie w salonie.-Dziś rano, przybył posłaniec z Permafrost. Przynosił wiadomość o śmierci wodza klanu zamieszkującego na tej wyspie. Pewnie wiesz, że twój ojciec i on byli najlepszymi przyjaciółmi.-Skończyła opowiadać Val. Zamilkłem, wspomnienie o tacie wzbudziły we mnie dawne wspomnienia, po jego odejściu było mi tak ciężko. Astrid chyba zauważyła moje zmartwienie i położyła dłoń na moim ramieniu.
-Co, powinienem zrobić?-Spytałem matki.
-Tradycja wymaga, by po śmierci wodza sojuszniczego klanu, wyruszyć na wyspę zmarłego i oddać mu zasłużony hołd.-Odpowiedziała.
-Postanowione, jutro wieczorem jeźdźcy smoków wypływają na Permafrost.-Zadecydowałem
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wróciłam!!!! Po długiej (3 tygodniowej) przerwie nareszcie wróciłam do pisania. Wiem, że ten rozdział jest bardzo krótki, ale nie chciałam wam za dużo zdradzać xD Następna część ukaże się najpóźniej w następny czwartek ;) Oczywiście jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania to piszcie, zapraszam również do przeczytania moich dwóch innych już ukończonych opowiadań, które znajdziecie na moim profilu. To chyba na tyle, mogę wam zdradzić, że rozdziały będą pisane od strony Astrid i Czkawki oraz, że to opowiadanie będzie najdłuższe z moich dotychczasowych. Dajcie znać w komentarzach, jak się wam podoba okładka (trochę nad nią siedziałam xD). Do zobaczenia już niedługo ;)