*Lumi
Wpadłam do chaty i szybko zamknęłam drzwi, które trzasnęły tak, że pewnie cała wioska słyszała. „To było nie chcący"- już miałam się tłumaczyć, lecz gdy spojrzałam na salon, okazało się, że nikogo tam nie było. Wspięłam się na palce i z prędkością żółwia udałam się do mojego tymczasowego pokoju. Przemierzając dom wodza spostrzegłam, że ktoś mnie obserwuje. To była mała Sofii bawiąca się pluszakiem w kształcie smoka.
-Ciiii...-Szepnęłam i ustawiając palec wskazujący prawej ręki na ustach. Dziewczynka roześmiała się i powtórzyła po mnie gest dłonią.
-Tu jesteś!-Na dźwięk głosu Astrid przeszedł mnie dreszcz.-Już miałam iść cie szukać, chyba nie chcesz się spóźnić na ucztę na swoją cześć?-Spytała, chociaż dobrze znała odpowiedź.
-Przepraszam zasiedziałam się w lecznicy.-To ostatnie słowo wymówiłam wolniej, chciałam być pewna, że zabrzmi prawidłowo.
-W lecznicy? Opowiesz mi potem, czas się szykować.-Oznajmiła.
-Szykować... Ja nigdy nie byłam dobra w tych sprawach.-Wyjaśniłam.
-No to jest nas dwie.-Uśmiechnęła się.-Chodź mam jeszcze kilka sukni z czasów kiedy byłam w twoim wieku.-Roześmiała się.
Astrid wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą po schodach. Niedługo po tym stałam już przed lustrem w ślicznej zielonej sukni, gdzieniegdzie były widoczne przetarcia, ale to tylko dodawało uroku całej kreacji. Górna część włosów została spleciona w warkocz, zaś dolna opadała luźno na ramiona i plecy.
-Wyglądam jak księżniczka.-Ucieszyłam się i przytuliłam panią Haddock. Odwzajemniła uścisk, wyglądała jednak jakby coś wspomniała.
-Masz rację, jak najpiękniejsza księżniczka.-Potwierdziła i dyskretnie otarła łzę. Czyżby wzbudził się w niej instynkt macierzyński?-Skoro jesteśmy już gotowe to bierzemy dzieciaki i idziemy.-Zarządziła.
Chwilę później stałam już w twierdzy. W środku było przepięknie, ściany ozdobione podobiznami wodzów i synów, z sufitu zwisały ozdobne wstęgi, a na stołach paliły się odświętne świecę. W rogu sali dało się zauważyć grupkę niecierpliwiących się muzyków. Myśl o tym, że to wszystko na moją cześć, doprowadzała o zawrót głowy.
-Jak Ci się podoba?-Usłyszałam znajomy głos za sobą.
-Nie widziałam piękniejszej sali, ale nie trzeba było od razu urządzać uczty.-Odpowiedziałam Czkawce.
-Jasne, że trzeba było. Jesteś siostrą wodza Permafrost i córką jednego z przyjaciół mego Ojca. Można więc cie nawet nazwać gościem honorowym.-Wyjaśnił.
-To zaszczyt być nim tutaj.-przyznałam z elegancją, jak zawsze czyniłam to na podobnych uroczystościach. Odwzajemniliśmy uśmiechy i udaliśmy się usiąść. Lada chwila zabawa miała się zacząć, a ja jeszcze nie dostrzegłam chłopca o włosach jak śnieg. Wódz Berk wygłosił przemowę powitalną, po czym większość poszła jeść, a nieliczni tańczyć. Postanowiłam na razie pozostać w rogu sali, czekając na chłopaka.
-Lumi smutna?-Spytała mała Sofii. Uśmiechnęłam się do dziewczynki i wyjaśniłam:
-Nie jestem smutna, tylko chciałam kogoś tu spotkać, a on nie przyszedł.
-Jak tata jest smutny, to mama daje mu buzi i z nim tańczy, by się rozchmurzył. Ja całuska ci nie dam, ale zatańczyć mogę.-Próbowała mnie pocieszyć.
-Taniec z panią będzie dla mnie ogromną przyjemnością.-Powiedziałam rozśmieszając przy tym małą pannę Haddock. Już po chwili córka wodza wywijała obroty i bawiła w najlepsze. „Jest taka urocza!"-Pomyślałam. Gdy już za chwilę miał się rozpocząć kolejny utwór, drzwi twierdzy się otworzyły. Nikt oprócz mnie tego nie zauważył, lecz moje oczy od razu się zaświeciły kiedy tylko napotkały białą czuprynę. Szybko podziękowałam za taniec i podążyłam do miejsca gdzie ujrzałam
CZYTASZ
Czy warto?
FanficAstrid i Czkawka są trzy miesiące po ślubie wygląda na to, że wszystko zaczyna się powoli układać. Sytuacja jednak się zmienia, gdy przychodzą niepokojące wieści o dawnym przyjacielu Stoicka. Jeźdźcy smoków muszą chwilowo opuścić Berk i załatwić kil...