Harry's POV
- Oh kurwa, tak! – drobny szatyn drapał swoimi krótkimi paznokciami moje bicepsy gdy wbijałem się w niego z całej siły. Wił się wypychając mocniej biodra naprzeciw moim.
Zaciskałem palce na biodrach młodej, męskiej dziwki odchylając głowę w tył. Specjalnie wybrałem jego, ponieważ przypominał mi najbardziej ze wszystkich Louisa. Musiałem jakoś rozładować napięcie, które czułem przy nastolatku inaczej niechybnie rzuciłbym się na niego gdybym wrócił. Chłopak, aktualnie wydający z siebie zajebiście sztuczne jęki, miał taki sam kolor włosów, kości policzkowe i delikatną posturę 18-latka, jednakże był wyższy, starszy, chudszy (nie posiadał przede wszystkim tak boskiego tyłka jak Louis, ale za dużo wymagać też nie można) i jego oczy były brązowe. Po wykonaniu kilku mocniejszych pchnięć doszedłem w prezerwatywę wydając z siebie spełnione westchnięcie. Następnie ciężko dysząc wyszedłem z dygocącego Nathaniela...Neila...ugh nieważne, później wyrzucając zużyty kondom do śmieci.
- Ile? – nawet na niego nie spojrzałem zaczynając się ubierać.
- Za loda 100 a za sam seks 300. – powoli, próbując wyglądać seksownie założył komiczne, srebrne bokserki z przyczepionymi do nich szelkami, które po chwili też podciągnął.
- Masz. – wyjąłem z portfela banknoty i podałem mu. Chwyciłem w dłoń kurtkę wychodząc pospiesznie z pokoju hotelowego.
Dziesięć minut później już byłem w drodze do domu. Interesy poszły przez te kilka dni jak z płatka co bardzo mnie cieszyło. Bębniłem palcami w kierownicę do rytmu piosenki Taylor Swift. Tomlinson strasznie mnie zaraził jej muzyką dlatego nie mogąc się powstrzymać, kupiłem w trakcie wyjazdu jej 3 najstarsze płyty i słuchałem ich podczas jazdy autem. Były magiczne, dokładnie tak jak mówił Louis. Uśmiechnąłem się delikatnie na pierwsze dźwięki 'Enchanted'.
Jeszcze tylko godzina...
Zmarszczyłem brwi parkując koło budynku. W środku panowała ciemność.
- Niemożliwe, że już śpią. Jest przecież ledwo 20. – powiedziałem do siebie po chwili naciskając na klamkę. Zdjąłem buty w przedpokoju, ściągnąłem płaszcz i powiesiłem. – Halo?! – zawołałem kierując się w stronę salonu. – Ktokolwiek?! – zapaliłem światło.
- NIESPODZIANKA! – wydałem z siebie niski pisk gdy czwórka mężczyzn prawie na mnie skoczyła. Niall dmuchał w różową, błyszczącą trąbkę wydając z niej wkurwiający dźwięk, Zayn obejmował go w pasie. Liam stał za Louisem trzymającym w swoich malutkich dłoniach tackę z postawionym na niej tortem czekoladowym. Widniał na nim krzywy, lukrowy napis 'Sto lat, stara dupo' oraz świeczki '2' i '5'.
Moje urodziny...kompletnie zapomniałem...
- Prawie zawału dostałem... - położyłem dłoń na klatce piersiowej w miejscu serca.
- Oh nie, znam tę minę. Nie mów, że zapomniałeś o własnych urodzinach! – Mulat przewrócił oczami.
- No...tak trochę...
- Nie wierzę w Ciebie...
- Zdmuchnij świeczki! – Irlandczykowi przerwał słodki nastolatek przystawiając ciasto bliżej mojej twarzy, rozświetlił ją przez to szeroki uśmiech gdy spojrzałem mu w oczy. Przygryzł dolną wargę. Boże, nie rób tak... - Tylko dobrze się zastanów nad życzeniem! – pokiwałem głową i przymknąłem powieki w skupieniu.
UśmiechLouisaUśmiechLouisaUśmiechLouisaUśmiechLouisaUśmiechLouisaUśmiechLouisa – nabrałem powietrza potem wypuszczając je przez mały dziubek.
CZYTASZ
Can't Turn Back, I'm Haunted | l.s.; z.h.
Fanfiction''W pewnym momencie już po prostu nie mogłem zawrócić, byłem udręczony moją miłością do niego...'' Albo inaczej: AU w którym 24-letni Harry pragnący zemsty na policjancie, który zamknął go w więzieniu 4 lata temu porywa jego syna - 18-letniego Louis...