#26

5.5K 351 746
                                    

Minął miesiąc.

Nieprzyjemne wspomnienia sprzed trzech ostatnich blakły, natomiast z każdym kolejnym dniem moja tęsknota za ojcem zanikała coraz bardziej, a w trakcie kwietnia pozostała już tylko prawie w ogóle nie dającą się we znaki przykrą, krótkotrwałą nostalgią. Czasem zdarzało mi się zapominać o poprzednim życiu, które prowadzi większość zwyczajnych nastolatków. Szkoła, życie towarzyskie (co z tego, że nigdy go nie miałem), marzenia, rozwijanie swoich pasji...To wszystko już nie miało dla mnie znaczenia. Wszystko to zastępowali mi Chloe i chłopcy, a zwłaszcza Harry. Uczyłem się dzięki nim codziennie czegoś nowego, spędzali ze mną czas, rozmawiali na różne tematy i wygłupiali dokładnie tak jak zawsze wyobrażałem to sobie w poprzednim życiu. Moje wszelkie sny, w których chciałem...nie. Ja pragnąłem bardziej niż cokolwiek wcześniej, odnalezienia miłości, kogoś kto będzie się o mnie troszczył, okazywał czułość i wysłuchiwał durnowatych przemyśleń, jakich nie zdradziłbym nikomu innemu na świecie, ziściły się przy zielonookim brunecie. A co do rysowania...cóż, miałem niezłe pole do popisu, mieszkając na pięknej, malowniczej wsi z piątką cudownie pozytywnych ludzi. Najlepsze w tym wszystkim była chyba świadomość tego, że...nie byłem im obojętny. Uwielbiali mnie, a być może na swój sposób nawet kochali (byłem szczególnie tego pewny co do Chloe, która powtarzała mi to przynajmniej pięć razy dziennie).

Oh, ile ja bym dał, aby tak samo wyglądała sytuacja z Harrym...

Po dłuższym czasie nie wystarczały mi już pocałunki, tulenie się czy zatracanie we wzajemnych żądzach naszych ciał. Ja potrzebowałem czegoś jeszcze, a mianowicie poczucia tego, iż jestem kochany w ten konkretny sposób. Oczywiście, sam byłem przekonany o swojej miłości do mężczyzny bardziej niż o własnej egzystencji. Lecz co do odczytania z gestów, słów lub min drugiej osoby wiedziałem tyle co kiedykolwiek wyczytałem w książkach, obejrzałem w filmach albo usłyszałem w piosenkach. Ta nieświadomość doprowadzała mnie do czarnej rozpaczy i coraz częściej miałem po prostu ochotę szarpnąć Harry'ego za kołnierzyk jednej z tych jego przeklętych koszul i wykrzyknąć w twarz jak bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie przyszłości bez niego u mego boku. Musiałem coś z tym zrobić. Nie potrafiłem już tego wstrzymać, tłamsić.

Dlatego poprosiłem go o wyjście na 'romantyczny' spacer i tam wyznanie mu najszczersze i najbardziej utajone pragnienia, które dłuższy czas pozostawiałem wyłącznie dla siebie. Ku mojej uciesze, zgodził się i do wieczora, ponieważ o tej też porze się umówiliśmy, okazywał swoje wielkie podekscytowanie. Starałem się podzielać jego entuzjazm, ale nie było to możliwe przez olbrzymi ciężar ciążący na moim sercu.

- Kupisz mi telefon? – spytałem po tym gdy nasza konwersacja na temat prawdopodobieństwa istnienia wróżek i chochlików dobiegła końca.

- S-słucham? – zachłysnął się powietrzem, zaprzestając bujania naszymi złączonymi dłońmi.

- Pamiętasz jak całkiem niedawno rozmawialiśmy o zaufaniu? – uśmiechnąłem się. Pokiwał głową. – Powiedziałeś wtedy, że mi ufasz, tak jak ja Tobie, a jeśli naprawdę tak jest...powinieneś wierzyć w to, że nie zrobię niczego głupiego. – całowałem knykcie Harry'ego, chcąc go przekonać, iż mówiłem szczerze, dokładnie tak jak było.

- A więc po co Ci telefon?

- Em... - zarumieniłem się. – Jestem dzieckiem instagrama.

- Chyba żartujesz! Jak znowu zaczniesz udzielać się na swoich kontach, namierzą nas od razu! – kręcił głową.

- Ale nie rozumiesz! Założę nowe konta, nic nie będę wrzucał, obiecuuuję! – przeciągałem, robiąc słodkie oczy, co już (niestety) na niego nie działało. – Tęsknię za internetem, no weeeź...

Can't Turn Back, I'm Haunted | l.s.; z.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz