#18

9.1K 439 1.1K
                                    

Cieplutkie promienie słoneczne łaskotały moje policzki i drażniły przymknięte powieki, z rana bardzo wrażliwe na jakiekolwiek światło. Zmarszczyłem nos, uchylając je po dłuższej chwili. Rozejrzałem się po biało-czerwonym pokoju hotelowym, a moja zaspana twarz nabrała pąsowych barw, kiedy wspomnienia wczorajszego wieczoru powróciły do mnie. Czułem naokoło swojego tułowia silne, odprężone ramiona pokryte tatuażami, a po zwróceniu oczu na prawo, ujrzałem nieskazitelnie piękną twarz o mocnych rysach. Harry spał spokojnie, z rozchylonymi delikatnie malinowymi, kuszącymi wargami. Obrysowałem ich kształt opuszką palca, starając się robić to jak najsubtelniej. Cofnąłem rękę, gdy zobaczyłem jak zmarszczył brwi i zacisnął usta w podkówkę. Na szczęście nie obudził się, ale przyciągnął mnie bliżej swojego torsu i oparł czoło na moim ramieniu, uśmiechnąłem się ciepło przez to. Kiedy znudziło mnie już bezcelowe leżenie, powoli wyswobodziłem się z jego objęć, na koniec kładąc głowę bruneta na czerwonej poduszce. Nagle poczułem się zbyt nagi, stojąc koło łóżka bez jakichkolwiek ubrań na sobie. Przygryzłem wargę i nie zastanawiając się długo, wyjąłem z walizki mężczyzny wystający z niej materiał jakim okazała się być zwykła, biała koszula zapinana na guziki.

Pachniała bosko...tak jak on...

Przywdziałem ją i zapiąłem połowę wszystkich guzików od dołu w górę. Zachichotałem cicho, obkręcając się w okół własnej osi i zauważając jak przyduża jest na mnie koszula. Podwinąłem długie rękawy do łokci i skierowałem w stronę drzwi prowadzących na balkon. Otworzyłem je, pozwalając orzeźwiającej, morskiej bryzie przewietrzyć duszny pokój, gdy wyszedłem na balkon, następnie opierając się o balustradę. Obserwowałem malutkich z dużej wysokości ludzi na plaży. Podziwiałem czystą, błękitną taflę oceanu, której spienione fale uderzały o brzeg. Nigdy nie byłem nad morzem i nie zamierzałem przegapić takiej okazji do spędzenia nad nim jak najwięcej czasu. Obserwowałem krajobraz Itaki kolejne dobre minuty, absolutnie nią zauroczony. Naprawdę mógłbym tu zamieszkać...Wziąłbym ze sobą tatę i zostalibyśmy tutaj.

- Dzień dobry. – podskoczyłem, zaciskając palce na barierce, zaskoczony poranną chrypką Harrego.

- Oh...cześć... - przekręciłem głowę i wstrzymałem chwilowo oddech na widok bruneta stojącego w wejściu na balkon w samych bokserkach. Dodając do całości potargane, długie loki oraz zaspany, serdeczny uśmiech, wyglądał jak czysty seks.

- Fajna koszula. – mruknął, podchodząc bliżej mnie.

- Z Twojej walizki wszystko się wysypuje, to było praktycznie na wierzchu. – tłumaczyłem się, starając nie odwracać wzroku od jego oczu.

- Jest ok, Louis. Wyglądasz w niej nawet lepiej... - wyszczerzył się, w jego zielonych tęczówkach rozbłysły tajemnicze ogniki.

- Pójdziemy dzisiaj na plażę? – wydąłem wargę, robiąc oczy Bambiego, na które kędzierzawy parsknął.

- Jasne, niedługo chciałem nawet budzić chłopaków, żeby się szykowali. Pewnie tej wyspy to nie dotyczy ze względu na małą liczebność, ale i tak, im szybciej tym lepiej. – przytuliłem go, czego zapewne się nie spodziewał, ponieważ odwzajemnił uścisk dopiero po chwili.

- Dziękuję! – cmoknąłem czubek jego nosa. Cały czas uśmiechał się szeroko, głaszcząc mój krzyż z wyczuciem.

- Może korzystając z jeszcze trwającego poranka, wrócimy na chwilę do łóżka? – szepnął blisko mojej małżowiny, zadrżałem w ramionach bruneta.

- Nie będziemy spać, prawda...?

- Oczywiście, że nie... - pocałował moje jabłko Adama, pozostawiając jednak usta przy szyi na dłużej. Odchyliłem głowę w tył, by dać mu lepszy dostęp do każdego fragmentu mojej skóry w tamtym miejscu. – Kurwa, tak łatwo mi się oddajesz, kochanie... - sapnął.

Can't Turn Back, I'm Haunted | l.s.; z.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz