Niby dom

426 23 0
                                    

Miałam do pokonania ostatni zakręt do mieszkania. Widziałam już ten mój mały budyneczek gdzie mieszkałam i co wieczora przezywałam piekło. Był to pozorny mały budynek mieszkalny. Trzy piętrowy. Szary bury bez wyrazu. Mieszkałam na parterze. Wpadłam 2 minuty po godzinie „policyjnej”. Otwarłam drzwi zdyszana. Nie czekając długo poczułam jak z prawej strony dostaje w twarz z liścia. Złapałam się odruchowo za policzek. Odbiłam się od drzwi i sunęłam się po nich na kolana. Po czym dostałam pięć kopniaków w brzuch. Bez żadnego ostrzeżenia, jak i bez żadnych wyjaśnień. Złapałam się za brzuch. Skuliłam się w kłębek. Po krótkiej chwili poczułam jak ten tyran wsuwa swoje obrzydliwe lapy w moje włosy , chwyta je i pociąga mnie za nie do góry. Bez żadnych o znaków że mnie to boli posłusznie wstałam. Ojciec zamkną drzwi. Po czym rzucił mnie o ścianę. Uderzyłam o ramkę która wisiała. Puściła mi farba z nosa. U padłam na ziemie. Oparłam się na rękach by nie upaść bezpośrednio na podłogę. Ale ten świr nie przestawał. Kopnął mnie w ręce bym upadła całkiem na ziemię. Jak już tak leżałam ledwo co widząc. Powiedział do mnie:

Ojciec(O): Wiesz za co cię karzę?

Nic nie odpowiedziałam nie byłam w stanie. Zabrakło mi tchu. Wiedziałam za co dostałam te baty. Ale nie byłam w stanie tego powiedzieć. Więc widziałam tylko jak jego noga odchyla się do tyłu. Miał na sobie te wojskowe glany. Wypucowane i lśniące z roboty. Zatrzymałam ten cios choć i tak ucierpiały na tym moje ręce. Czułam tylko jak gumowa podeszwa się mi wbija coraz mocniej na ręce. Zaczęłam krzyczeć w niebo głosy. W tamtej chwili każda cząstka mnie bolała mnie i pożyła.

O: Oo widzę że umiesz mówić.

Złapał mnie ponownie za włosy i zaczął ciągnąć mnie za nie. Dalej trzymając mnie za kłaki przeciągnął mną przez cały korytarz mieszkania. Po czym walnął mną o zamknięte drzwi mojego pokoju. Nie miałam siły już na nic. Widziałam jak przez gęstą mgłę.  Ostatnie co widziała to tylko jego okrutne oczy i jego zamazany uśmieszek. Potem nastała ciemność.

Obudził mnie budzik. Otworzyłam powoli oczy. Wszystko mnie bolało nawet to że otwarłam oczy. Czułam że moja twarz jest cała opuchnięta. Wstałam z podłogi . Niezdarnym krokiem poszłam do łazienki. Ni miałam najmniejszej ochoty się oglądać w lustrze. Zdjęłam z siebie ostrożnie ciuchy i weszłam pod prysznic. Choć leciała letnia woda to i tak wszystko mnie parzyło. To co zdążyłam zauważyć to że mam siniaki lekko powiedziane krwiaki na brzuchu , udach a na rękach odcisk buta. Nie umiała dłużej na siebie patrzeć wiec postanowiłam się ubrać. Zajęło mi to chwile długą chwile. Weszłam do pokoju spakowałam książki do plecaka i torbę na trening po czym wyszłam z domu. Ojca już dawno nie było w domu bo poszedł do swej jednostki wojskowej tępić rekrutów. Obolała szłam powoli i niezdarnie. Jakoś do szłam na autobus.

Ludzie gapili się na mnie ale jak to ludzie żaden nie zagregował wręcz jeszcze obrócili się od mnie. Wysiadłam na przystanku przy szkole. Plac przednią był już pusty. Oznaczało to że był już dzwonek . Spojrzałam na zegarek. Ni było tak źle spóźniłam się tylko 5 min. Założyłam okulary i kaptur na lep.

Silna wolaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz