I co ja mam zrobić . ....

377 21 0
                                    

Po krótkiej chwili wygramoliłam się z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju i błądziłam za jakimiś moimi rzeczami. Dojrzałam swoją torbę. Wzięłam ciuchy w tych co zawsze ćwiczę i ruszyłam do łazienki. Przy drzwiach była rozwalony pies. Tylko jak wyszłam z pokoju zerwał się i podszedł do mnie ja go poklepałam po głowie i przesunęłam go tak bym mogła przejść . Morda z przechyloną głową patrzał na mnie jak wchodzę do łazienki.

Wzięłam mały prysznic. Ubrałam się w ciuchu. Związałam swoje długie włosy w kitkę i ruszyłam na dół. Pies szedł równo ze mną przy prawej nodze. Usiadłam w salonie a Morda położyła się tuż przymnie. Długo nie czekałam a przyszedł Krzyś. Patrzał na mnie ze zadziwieniem jak i na psa .

Krz: No proszę  , Widzę że cię polubił.

Ka: Szkoda że ja jego nie.- Przesunęłam go nogą by zrobił mi trochę miejsca bym mogła wstać- Morda przesuń się !

Krz: To ty znasz jego imię !?

Ka : A czemu bym nie miała znać !? – spojrzałam na niego z obojętnością i wstałam .

Krz : Przecież ci nie mówiłem jak się wabi ?

Ka: Ale wiem i już.- spojrzałam na niego pytająco – A gdzie śniadanie ?- dopiero teraz zerwał się z miejsca.  

Krz :  W kuchni.

Zaprowadził mnie do kuchni. Była duża i przestronna , połączona z jadalnią.  Siadłam na wysokim stołku przy blacie za którym był ukryty zlew jak i szafki. Krzyś wszedł tam od strony szafek i podał mi śniadanie i kubek z herbatą. Duszkiem wypiłam całą dużą szklankę na raz po czym poprosiłam o jeszcze jedną.

Krz: Widzę że komuś chciało się pić?

Ka: No co ty .

Krz: Spokojnie.

Ka : Ta… ta .

Nagle ktoś zadzwonił na jego komórkę. Spojrzał na ekran ale tylko wyłączył głos. Gdy zobaczył że go obserwuje to się tylko  uśmiechnął do mnie. Ja na podniosłam jedną brew i zaczęłam zajadać śniadanie. Gdy skończyłam jeść . Wstałam z miejsca i zanosiłam talerz do zlewu gdy wyręczył mnie on. Spojrzałam na niego spod ukosa.

Ka: Mogłam to zrobić sama .

Krz: Wiem ale po co miałam to robić jak ja mogłem .

Ka: Nie jestem przyzwyczajona że ktoś mnie wyręcza.

Krz: To się przyzwyczaj .

Spojrzałam na niego podejrzliwie. Jego głos był podejrzanie miękki, Jego wzrok był dosyć dziwny jeszcze takiego nie widziałam u żadnego faceta. Krzyś po woli do mnie się przybliżył a ja natomiast się oddaliłam.

Ka: Ile jeszcze będę mogła tu zostać ?

Krz : Ile będziesz chciała . – Spojrzałam na niego spod łba .

Ka: No chyba  kiedyś będę musiała wrócić do domu.

Krz : Słucham !?

Ka: No co ?

Krz: Chcesz wracać do tego wojskowego świra!

Ka: To mój ojciec !

Krz: Ładny mi ojciec, który bije własną córkę! I jej robi coś takiego na szyi!  

Ka: Skąd .. ty …

Krz: No wiem , wiem! A co myślałaś!? Ja i Łukasz obserwujemy cię odkąd przyszłaś do nas na trening.

Ka: Słucham !?

Krz: Bo myślałaś że uda ci się ukryć siniaki ?

Ka: Ja … - Czułam się nie zręcznie . Nie miałam pojęcia że on wiem unikałam jego wzroku. Skrzyżowałam ręce na piersiach i lekko je pocierałam dłońmi ze zdenerwowania. Krzyś podszedł do mnie i przytulił mnie tak nagle że nie miałam szans jakoś zareagować.

Krz: Przepraszam ale naprawdę nie musisz wracać tam.

Ka: Ja nie wiem . Nie znam cię na tyle.- Zaczął mnie głaskać po plecach. Było to przyjemnie i uspokajające ale podświadomie i tak czułam nie pokój.

Krz : Jak chcesz to możesz tu mieszkać sama ja wyprowadzę się do brata na kilka dni. A wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy będę ci przynosił codziennie.

Ka: Prze ciesz to twoje mieszkanie.-Spojrzałam mu prosto w oczy.

Krz : Chcesz żebym został ?

Ka: Tak .

Przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie a ja w końcu  postanowiłam jego przytulić. Wziął mój podbródek w jego silne męskie palce i podniósł do góry. Po czym złożył na moich wargach delikatny i powolny pocałunek. Odsunął głowę lekko do tyłu by spojrzeć mi prosto w oczy. I w tedy poczułam rumieńce na moich policzkach  jak i zmieszanie tą sytuacją. Nie wiedziałam co mam robić …

Krz: Wszystko w porządku kochanie ? – Powiedział to tak lekko i swobodnie. Jego ton głosu doprowadził mnie do tego że czułam się bezpieczna przy nim. Przekonał mnie do tego. Ten jego wzrok. Silne ramiona co mnie obejmują. Jego ciepło. Zapragnęłam go. Poczuć go całego.

Ka: Tak.

Po czym z nów mnie pocałował ale tym razem namiętniej. Jego prawa ręka powędrowała na mój środek pleców by mnie przyciągnąć do niego a natomiast druga zdjął  moją gumkę do włosów. Tym samym rozpuścił moje włosy i wplątał swoje palce w nie. Ja zadrżałam na to odpowiedział tym że wsunął swój język delikatnie i pieszcząc mój za razem. Te nowe emocje jak dla mnie tak nie znane i a zarazem tak bliskie. Pochłonęły mnie całkiem. Pierwszy raz od dawna poczułam się bezpieczna , kochana i potrzeba. Odczułam  jak Krzyś chce się oddalić ode mnie ale ja mu na to nie pozwoliłam. Objęłam go za szyję i przyciągnęłam się do nie go jeszcze  mocniej. On natomiast objął mnie w pasie i zrobił twa kroki do tyłu tak by oprzeć się o blat. Trwało to chyba w nieskończoność. Odczuwałam jak by czas stanął. Czułam jego ciepło jego delikatne dłonie pod moją bluzką. Po tej długiej błogiej chwili równocześnie się rozstaliśmy i zaczęliśmy nie równo miernie sapać z braku tchu. Patrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęłam się a zaraz po tym on. Znowu mnie zaczął namiętnie całować. Jego ręce powędrowały na moje pośladki i podniósł mnie do góry. Mimo woli westchnęłam głośno. Obrócił się tak ze mną że posadził mnie na szafkach. Zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Ta pieszczota doprowadzała mnie do obłędu. Wsunęłam swoje dłonie pod jego koszulkę. Nie wie co we mnie wstąpiło. Poczułam nie pewności i poczucia nie wiedzy. Odczułam również bezpieczeństwo i pożądanie do tego nowo poznanego chłopka. Starałam się ściągnąć z niego koszulkę ale upornie mi to szło. Krzyś domyślił się co chcę zrobić  więc  sam ją zdjął . Położyłam  swoje ręce na jego nagim torsie i powoli przesuwałam ręce po jego wyrzeźbionych mięśniach. A on obserwował mnie bacznie co robię. Wziął mnie za podbródek i położył na moich ustach ten niesamowity jak i  długi pocałunek.

Gdy nagle do kuchni wparował jego brat . Zauważyłam go kątem oka i od razu odsunęłam od siebie Krzyśka i ze skoczyłam z blatu.

Bartek ( B) : Krzysiek gdzie ….. yyy? – jego wzrok był totalnie zaskoczony i skakał raz to na mnie raz to na niego.

Ka: To ja może wyjdę na chwile . Porozmawiajcie sobie na spokojnie- Ominęłam Krzyśka jak i Bartka. Zmieszana wyszłam z kuchni.                       

Silna wolaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz