Rozdział 11

3.3K 225 16
                                    

Siedziałam w uwięzi jeszcze kilka chwil zamin ktoś przekroczył próg celi. Nie widziałam twarzy, ale po sylwetce mogę stwierdzić, że to mężczyzna. No i oczywiście ten zapach. Obrzydliwy. Na bank jest wilkołakiem. Tylko ten zapach nigdy nie był taki mocny. Czy to...kwestia wieku?

-Widzę, że się obudziłaś - powiedział radosnym głosem - Imienia ci nie podam, bo uważam, że jest to nie potrzebne. Poczekaj chwilkę, zaraz Cię wypuszcze.

-Więc po co mnie skuwać skoro i tak mnie teraz wypuszczasz?

-Ponieważ doszły do nas słuchy, iż mamy zdrajców w szeregach. A z racji, że jesteś najbliżej księcia wzięliśmy Cię za jednego z nich.

-Gdybyście byli bardziej ogarnieci w temacie to jestem tam od dziecka. Myślicie, że chciało by mi się czekać tyle czasu?

-No wiesz...Zawsze zostaje nutka niepewności. No już. A teraz zmykaj. Ktoś na Ciebie czeka.

-Ale kto? - pomyślałam. Szłam powoli korytarzem. I moim oczom ukazał się uśmiechnięty Markus! To on na mnie czeka? Przecież mnie ledwo co zna. Mimo wszystko podeszłam do niego.

-To...ty na mnie czekałeś?

-No a kto inny? - odpowiedział z dziecinnym uśmieszkiem.

-Nie no...Cieszę się, że Cię widzę. Tylko jestem zdziwiona, bo nie znasz mnie za dobrze i- nie dał nie dokończyć.

-Wiedzę to.

-He?

-Widzę to w twoich oczach. Jesteś odważna, silna, ale zarazem taka niewinna i delikatna. - oparł czoło o moje patrząc mi prosto w oczy. - Tak właśnie Cię widzę Viss. - Zaraz, zaraz. Czy ja się...rumienie? Nie, nie, nie..Stop! - No cóż. Chyba pora się zbierać - Obrócił się na pięcie i wyciągnął ręce do góry w geście rozciągnięcia. Zauważyłam na prawej ręce napis.

-Emm..Mogę zadać pytanie?

-Słucham Cię złotko.

-Co to jest?

-Co? A to..To jest znak naszego klanu. Widzisz? Ten napis to ,,Live". Nasz klan zajmuję się rannymi po wojnach oraz osieroconymi dziećmi różnych ras. Stąd ta nazwa.

-Aaa.. To niestamowite, że niesiecie pomoc nawet tym rasom, które są poniżane.

-No cóż. Tak już mnie wychowano
To naturalne. - doszliśmy do drzwi wyjściowych. - Tam czeka na Ciebie kareta. - wskazał palcem.

-Dziękuję. Do zobaczenia!

-Papa! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz! - machał mi na dowidzenia.

-Po takiej sytuacji nie szybko was odwiedzę - zaśmiałam się pod nosem.

Po godzinie jazdy wróciłam do zamku. Strasznie tutaj cicho. Gdzie są wszyscy? Może po balu z kacem siedzą. Hahaha..Teraz moja kolej poznęcania się nad Aleksem. Biegłam do jego pokoju. Otworzyłam drzwi z hukiem.

-Wróci- nie dałam rady dokończyć, ponieważ ktoś mnie ścisnął na tyle mocno, że nie mogłem nic powiedzieć. Widziałam tylko blond włosy z tyłu głowy. Tak to Aleks. Oddałam uścisk. Było mi tak przyjemnie.

-Głupia!

-He?

-Gdzieś Ty była?! Całą noc Cię szukałem! Myślisz, że Ci wolno bez mojej wiedzy gdziekolwiek iść?! To sie mylisz! - zamurowało mnie.

-A-ale to nie tak! Zostałam porwana!

-Jak to porawana? - przestał mnie przytulać. Teraz trzymał mnie za ramiona patrząc w moje oczy.

-Najnormalniej w świecie! Ale na szczęście to zwykła pomyłka!

-Ale kto Ciebie porwał?!

-Nie wiem! Wiem tylko, że uratował mnie Markus!

-Markus? Jaki Markus?

-No...ten, z którym...wczoraj tańczyłam - mówiłam coraz ciszej.

-Aha...Masz się do niego nie zbliżać. - powiedział spokojnym głosem.

-Co?! Dlaczego?!

-Bo ja tak mówię.

-Chyba śnisz!

-Nie. To nie jest sen.

-Ha Ha Ha...Bardzo śmieszne księciuniu. A skąd ta pewność?

-Bo gdyby to był sen...zrobiłbym to...- jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą chwycił za tył głowy i mnie pocałował! Byłam w nielekkim szoku. Wachałam się, ale coś mi podpowiadało, że muszę ( hehe..pewnie głosowanko z poprzedniego rozdziału xD dop. Autorka). Oddałam pocałunek. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Byliśmy tylko my. I nic więcej się nie liczyło. Byłam taka szczęśliwa. Zaczęło mi brakować tchu. Oddychaliśmy szybko i nierównomiernie. Gdy uświadomiłam sobie co zrobiłam spaliłam buraka. Jak mogłam być tak glupia!

-O...Czyli...jednak poza snem też to się dzieje - uśmieszek, który był na jego twarzy był tak piękny i szczery, że mimowolnie też to zrobiłam. Może...jednak Aleks nie jest taki zły. - No tooo...Kiedy ślub?

-Cooo?!

_____________________
Żem się rozpisała xD 657 słów bez mojego dopisu na koniec. I jak? Podobało się?

You'll be Mine ✔Ukończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz