*Rozdział 15*

153 13 7
                                    

- Gdzie ty chcesz iść? - zapytał mnie ponownie Dracon, po pięciominutowym spacerze.
- Pozwiedzać.
Chłopak najwyraźniej się załamał, ale szedł dalej.
- Chodź tu. - zaciągnęłam go pod jakąś salę. Jej drzwi były ozdobione licznymi wzorami wyrzeźbionymi na drewnie. Wyglądała bardzo tajemniczo. Fakt ten wyolbrzymiło stwierdzenie Malfoy'a, który nie przypominał sobie, aby jakaś klasa miała tu lekcje. Pociągnęłam za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Smutnym wzrokiem powiodłam w stronę Ślizgona.
- Jesteś czarodziejką. - przypomniał mi. Oprzytomniałam i z kieszeni szaty wyciągnęłam różdżkę.
- Alohomora.
W mechaniźmie zamku coś skrzypnęło. Ponownie nacisnęłam na klamkę. Tym razem mogliśmy wejść. Całe pomieszczenie wyglądało jak nie używana klasa. Więc Draco się nie mylił. Panował tam bałagan, a pod ścianami piętrzyły się stosy ksiąg, które swoją drogą bardzo chętnie bym przestudiwała. Powstrzymała mnie pewna rzecz. Dokładniej przedmiot. Było to piękne lustro w złotej ramie. Na górze lustra drukowanymi literami było napisane: AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄ WTE IN MAJ IBDO.
- Co to, łacina? - Malfoy najwyraźniej również zauważył lustro i napis na nim.
- Hmm... Nie sądzę.
Wolnym krokiem podeszłam do złotej ramy. Jednak nie patrzyłam na swoje odbicie, a napis. Był bardzo zastanawiający. W obawie, że to może jest klątwa odeszłam na kilka kroków.
- Ain eingarp...
Podeszłam do jednego stosu z książkami licząc, że może na pergaminie znajdę odpowiedź. Draco wykorzystał tę chwilę i (co było jak na niego przewidywalne) podszedł do lustra.
- Na gacie Merlina... - szepnął. Oberzał się za siebie.
- W-wszystko w porzątku?
- Tak! Ale... Dlaczego tu jest mój ojciec?
W tym momencie przestraszyłam się nie na żarty. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, było to, że chłopak dostał zwidów przez to zwierciadło. Podeszłam do Ślizgona, aby go odciągnąć, ale lustro jakby przywoływałom mnie. Litery z napisu zaczęły przeskakiwać i zamieniać miejsca. Teraz wszystko zrozumiałam. A przynajmniej część.
- Draco, co widzisz dokładnie w lustrze?
Jego szare tęczówki zaczęły uważnie przyglądać się zwierciadle.
- Stoję tam... Za mną stoi mój ojciec... Hm... Jest ze mnie dumny. Jest tam też matka. Uśmiecha się. Jeste ...
- Posłuchaj. - przerwałam mu. - Przeczytaj to od tyłu.
- Odbijam nie twą twarz ale twago serca pragnienia. O...
Blada zwykle cera chłopaka przyjęła lekko czerwoną barwę.
- A... A ty co widzisz?
Spojrzałam się w zwierciadło. Mimo wcześniejszych obaw, teraz czułam, że jest bezpieczne. Zobaczyłam tam... No właśnie. Nic nie zobaczyłam. Po prostu nic tam nie było. Pustka.
- Nic. - odpowiedziałam. Twarz chłopaka posmutniała. Nagle na korytarzu usłyszeliśmy kroki. Wyminiłam szybki przerażone spojrzenia z Draconem i wskazałam ręką szafę. Stała ona w kącie pokoju. Wyglądał na bardzo starą, a całą jej powierzchnię pokrywał kurz. Pospiesznie schowaliśmy się w szafie i zamknęliśmy drzwi. Śmierdziało w niej straszanie. Pewnie nie wytrzymałabym, gdyby nie perfumy Malfoy'a. Stwiedziłam, że tym razem pachną całkiem ładnie. Może zaczynam się do nich przyzwyczajać? Po całym pomieszczeniu rozległo się skrzypienie klamki. Kimkolwiek był ten człowiek, złodziejem to on nigdy nie będzie.
- Potter. - wyszeptał mój towarzysz.
- A ty co taki poinformowany?
Wtedy spostrzegłam, że blondyn wygląda przez maleńką szparę w drewnianych drzwiach szafy. Ledwo powstrzymywał się od parsknięcia śmiechem. Posłałam mu pytające spojrzenie, którego powinien nie zauważyć w ciemnościach pokoju i szafy. Ślizgon jednak odsunął się od dzióry robiąc mi miejsce. W świetle księżyca wpadającego przez okno sali ujrzałam Harrego przyglądającego się z wielkim zainteresowaniem zwierciadle. Na moje nieszczęście mój mózg nie wie co to znaczy powstrzymywać się od śmiechu. Z moich oczu poleciały łzy, które rozbawiły jeszcze bardziej Draco. Dźgnął mnie w żebro, aby mnie uspokoić. Nie udało mu się. Tam mam największe łaskotki. Naprawdę zaczęłam się śmiać. Strasznie głośno. Malfoy chciał mi zatkać usta, ale było już za późno. On również zaczął się śmiać. Sparaliżowani atakiem śmiechu dosłownie wypadliśmy na podłogę z szafy. Wszystko było świetne, ale mina Pottera była najpiękniejsza.
- Carmen! Malfoy! Co wy tu robicie?!? - chłopak próbował ukryć zdumienie, niestety z małym efaktem. Łzy leciały mi tak mocno, że za pewne byłam cała czerwona. - Odezwijcie się.
- HAAHAHAHAHAHAHAHA!! - wykrzyknęłam, gdy wreszcie złapałam oddech.
- Ca-ca-carmen... Nie obraź... S-się, a-ale masz ś-śmiech jak foka.
Stwierdzenie ślizgona dało mi więcej powodów do śmiechu. Potter powrócił do lustra i ponownie się na nie gapił. W tym czasie opanowaliśmy się i wyszliśmy z pomieszczenia. Przed sobą usłyszeliśmy prychnięcie.
- Kotka Filcha!
Już mieliśmy zawrócić w przeciwną stronę, ale drogę zaterenował nam sam woźny Hogwartu.
- Nocne spacerki, em? - zachrypiał. No i po nas.
- My... My tylko do toalety. - Malfoy podjął się próby wytłumaczenia nas.
- Razem?
- Ja... Em... My...
- Po prostu jutro o 16.30 bądźcie pod Wielką Salą. W przeciwnym wypadku powiadomię dyrektora.
Przełknęliśmy ślinę.
- Ale jest tam jeszcze Potter! - wykrzyczał Draco. Nadepnęłam mu na nogę. Nie chciałam, aby miał z nami szlaban. Chłopak chyba zrozumiał.
- A nie... To jednak sen.
Filch zmierzył nas wzrokiem.
- Też tak myślę. A TERAZ DO ŁÓŻEK!
Z szybkością błyskawicy podreptaliśmy do lochów. Raczej chcięliśmy podreptać, ale coś nam przeszkodziło. Na naszej drodze stanęła dwójka wysokich rudzielców. Wydawali się być starszi od nas. Wyglądali dokładnie tak samo. Poczułam coś, na kształ jakbym ich kiedyś widziła. Chłopcy zablokowali nam drogę.
- Dokąd się wybieracie? - zapytał jeden z nich.
Draco stanął w pozycji obrońcy i przybrał swoją chłodną maskę.
- Zjeżdżajcie lepiej. - mruknął.
- Spokojnie. Próbujemy przejść do lochów. - wytłumaczyłam obdażając blondyna spojrzeniem pt. Zachowuj się, Ślizgongu.
- Podoba mi się.
Rudzielce przypatrywali mi się z zainteresowaniem jakbym była jakimś okazem w zoo.
- Puchonka?
- Nie.
- Krukonka?
- Też nie.
- Gryfonka? Jakim cudem się nie widzieliśmy? My też jesteśmy w Gryffindorze.
- Ale ja nie jestem w Gryffindorze. - oznajmiłam. - Są cztery domy w Hogwarcie.
- Czyli Slytherin!
- No brawo. Weasley odkrywają świat. Tylko mapy wam brakuje. Bo szczerze wątpię w waszą inteligencję. A no tak! Przecież was nie stać. - wygłosił "śmieszny" ten referat Draco. Bliźniacy najprawdopodobniej wyczekiwali mojej reakcji, bo patrzyli się na mnie z ciekawością. Jednak jedyne co ja wydusiłam to:
- Weasley...?
- Eh... Tak bracia Rona. Fred i Geo...
- Pozwól, że sami się przedstawimy. - przerwali mu bracia. - Robimy to zdecydowanie lepiej.
Czy zdajecie sobie sprawę, że podważacie bardzo ważną kwestię? Jeszcze Was nie znam, ale... Czy myślicie, że cokolwiek przebije: "Jestem Malfoy. DRACO Malfoy."?  - pomyślałam z tłumionym śmiechem. Pojechali mu po ambicji. Chłopak jak to miał w zwyczaju prychnął.
- Jestem George, a to Fred.
- A ja jestem Fred, a to George. - wytłumaczyli. - Chyba widzieliśmy się już w pociągu...?
No tak. Teraz sobie przypomniałam dwójkę chłopaków, którzy weszli do naszego przedziału podczas wizyty Dracona.
- Hm. Rzeczywiście.
Fred i George chcieli jeszcze o coś zapytać, ale mój przyjaciel im przeszkodził.
- Przepraszam bardzo. Teraz jest po ciszy nocnej i chcemy się dostać do swoich dormitoriów, więc...? Bylibyście łaskawi i nam ustąpili?
Nie ukrywał wkurzenia i niecierpliwości, więc bliźniacy byli zmuszeni nam ustąpić.
- Może jeszcze się kiedyś zobaczymy! - zawołał za mną.
- Może nie. - odpowiedział blondyn. Trzymajcie mnie, ja z nim nie wytrzymam.
- Draco, bądź miły. - wycedziłam gdy byliśmy już na miejscu. Chłopak zrobił pokorną minę.
- Dobrze. W takim razie, dobranoc KOCHANA Carmen.
Wyróciłam oczami i się zaśmiałam.
- Dobranoc kochany Draco.
Wbiegłam schodami na górę i po cichu, aby nie obudzić dziewczyn z naszego dormitorium otworzyłam drzwi. Nie obudziłam przyjaciółek. W pokoju znajdowało się sześć dziewcząt rozmawiających bez przeszkód. Kilka z nich znałam jedynie z widzenia, a resztę znałam doskonale.
- O, cześć Carmen! - zawołała Pansy Parkinson.
- W- witaj... Yy... to znaczy witajcie.

Przepraszam, że tak późno ;d
Miłego wieczoru Przyjaciele! ;*

Carmen from SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz