Po tym całym moim zwierzeniu, Jay stwierdził, że przydadzą nam się wakacje. Oczywiście wszyscy mu zawtórowali i jesteśmy na takich naszych a la Hawajach.
- Kto ostatni w wodzie ten zgniła klucha!- krzyknął Jay, a ja już na samą myśl o wodzie dostałam gęsiej skurki.
Wszyscy byli w wodzi i chlapali się, ja siedziałam na piasku i wygrzewałam się w promieniach słońca.
- Crystal, chodź do mnie...- podszedł do mnie mokry Cole, a ja zbladłam z przerażenia.- Nie mów, że boisz się wody...- chciał powiedział z lekkim rozbawieniem, ale coś mu nie wyszło.
- Dziwisz się? Całe życie spędziłam z duchami...- westchnęłam smutna.
- Też kiedyś byłem duchem.- powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
- Serio?- zdziwiłam się.
- Tak, ale to stare dzieje.- zaśmiał się. - Ty nie jesteś duchem, nie masz się czego bać.- Lekko szturchnął mnie ramieniem.
- No niby masz racje...- powiedziałam i po woli Wstałam. - Kto ostatni w wodzie sprząta po ognisku.- powiedziałam mu spokojnie do ucha i ruszyłam z prętkością światła w stronę wody z ogromnym śmiechem.
Oczywiście byłam pierwsza.
- Oszukujesz!- krzyknął Cole.
- Ja? Niby jak?- zaśmiałam się w stronę chłopaka.
Bawiliśmy się tak aż do samego wieczoru, kiedy nadszedł czas na kolacje.
Oni jedli różne kiełbaski z ogniska i pianki, natomiast ja patrzyłam na nich i myślałam, czy mogę nazwać ich przyjaciółmi? Nie wiem, ponieważ nigdy ich nie miałam.
Moje rozmyślenia przerwał głos blondyna Liptona.
- Gramy w butelke?
- Ale hardkorową!- wypalił Jay.- No wiecie... Żadnych pytań, tylko wyzwnia. I jak go nie zrobisz, to zdejmujesz część ubrania. A na zachęte mam to.- nagle z za pleców Jay wyciągnął trzy flaszki wódki.
Skąd on ma je, wolałam nie wiedzieć...
Gra szła w najlepsze, gramy dobre pół godziny i ani razu na mnie nie trafiło. I kurde. Lloyd zakręcił i wypadło na mnie. Wykrakałam.
- Pocałuj osobę, która ci się najbardziej podoba.- spojrzałam na siedzącego po mojej prawej stronie Cole'a.
Bez namysłu go pocałowałam, a on oddał tą czułość.
- Dobra, teraz ja.- wypadło na zieloniaka.- Przeliż się z Kai'em.- powiedziałam niemalże piszcząc.
Wiedziałam, że ich do siebie ciągnie i teraz to udowodnią. Blondyn już chciał zdjąć spodnie (bo koszulke musiał przy innym wyzwaniu, a później skarpetki i zostały mu tylko spodnie i gacie, ale mniejsza), kiedy nagle jego warg przyssał się Kai. To było takie słodkie.- Zostawmy ich samych.- powiedziałam ruszając ustami i nie wydawając z siebie dźwięku, aby nie przerwać migdalącym się chłopakom.
Wszyscy poszliśmy w głąb lasu.
- Jacy oni sąsłodcy!- piszczała Nya wskakując Jay'owi na plecy.
- Tak. To prawda.- uśmiechnęłam się pod nosem.
Moją dłoń chwycił Cole. To było miłe, przez co mój uśmiech się zwiększył. Doszliśmy to niesamowitego wodospadu.
- Jak sądzicie, długo oni tam ten teges?- powiedział Cole, próbując się nie zaśmiać.
- Ej.- szturchnęłam go ramieniem.
- No co.- spojrzał na mnie.
- Kto ostatni ten Lipton.- powiedziałam do Cole'a, aby już po chwili biegnąc pod wodospad.
Nie długo później dołączyła do mnie reszta. Mimo późnej pory bawiliśmy się niesamowicie.Po dłuższej godzinie wróciliśmy do chłopaków. Oni już spali w śpiworach przy ognisku w najlepsze, a my później również.
No elo miski. Robię listę obecności. Kto jest pisze obecny !
Pst. Co wy na to, aby zrobić jakiś maratonik krótkich rozdzialików przez jeden dzień?
CZYTASZ
Ninjago -Crystal-
FanficCrystal. Zwykła dziewczyna. No tak prawie. Codziennie bywa w przeklętej krainie, która nie jest jednak zniszczona. Pewnego razu kiedy tam się wybiera, czekają tam na nią ktoś, kogo by się nie spodziewała.