Po wczorajszym treningu rudowłosa ledwo mogła zwlec się z łóżka. Bolały ją wszystkie mięśnie, znalazło się nawet kilka takich, o których istnieniu nigdy wcześniej nie miała pojęcia.
– Jak ci się spało? – Zapytał ją Sebastian gdy weszła do kuchni. Obrzuciła go morderczym spojrzeniem (a przynajmniej miała nadzieję, że takie ono było).
– Nawet sobie nie żartuj. – Warknęła. – Bolą mnie wszystkie mięśnie i czuję się jak kaleka.
Chłopak parsknął śmiechem i podszedł do niej. Nie miała nawet sił na to, by się odsunąć. Lekko chwycił jej rękę i wyciągnął swoją stelę. Wzdrygnęła się.
– Spokojnie, chcę tylko narysować ci iratze. No chyba, że wolisz zrobić to sama. – Przez chwilę się wahała, nie wiedziała, czy może mu zaufać, jednak w końcu kiwnęła głową i pozwoliła mu narysować runę. Gdy skończył, ból w mięśniach zelżał, a ona niemal natychmiastowo poczuła się lepiej.
– Dzięki. – Wymamrotała. – Co dzisiaj robimy?
– Poza treningiem?
– Nie ma mowy. – Przerwała mu, zanim zdążył dokończyć. – Mam już dość treningów na całe życie.
Uniósł kpiąco brew.
– Och naprawdę? Czyli mam rozumieć, że planujesz pozostać przyziemną i żyć sobie w swoim marnym świecie jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło?
– Nie powiedziałam tego...
– Ale dokładnie tak jest – tym razem to on jej przerwał. – Jeśli nie trenujesz, nie możesz zostać oficjalnie nocnym łowcą. Jeśli nim nie będziesz, niestety, ale musisz porzucić swoich przyjaciół z Nowego Jorku i przestać się zadawać ze złotym chłopcem, ponieważ Clave jest ślepo zapatrzone w swoje durne zasady. Nie patrz tak na mnie – dodał widząc jej zaskoczoną minę. – Twarde prawo, ale prawo i nie chce mi się wierzyć, by wszyscy z nowojorskiego instytutu zaryzykowali swoje znaki po to, by móc się z tobą zadawać.
– Nie wiedziałam o tym. – wymamrotała.
– Więc pozwól mi się trenować.
– Dlaczego tak na to nalegasz?
– Ponieważ... – nachylił się do niej tak, że ich oddechy się mieszały. Nie miała odwagi się cofnąć, ponieważ chciała usłyszeć odpowiedź. – Ponieważ droga Clarisso, czy tego chcesz, czy nie, jesteś nocnym łowcą. Córką Valentine'a - Clary skrzywiła się na wspomnienie ojca. Ten człowiek nigdy nie będzie dla niej ojcem. - Jesteś Morgensternem. A Morgensterni się nie poddają i nie są bezbronni, czy słabi. Ponieważ mogę nauczyć cię o wiele więcej niż jakikolwiek inny łowca na świecie. Tak więc powiedz mi: naprawdę zamierzasz nadal być tylko głupią przyziemną? Czy może jednak pozwolisz, bym wytrenował cię na doskonałą nocną łowczynię?
Kiedyś zapewne parsknęłaby i powiedziała, że ma zbyt wybujałe ego, jednak po tym wszystkim... za każdym razem gdy widziała jak walczy, widziała jego ruchy... dostrzegała to wszystko, co zmieniła w nim jego krew. Jonathan Morgenstern był najpotężniejszym nocnym łowcą ich czasów. Nie znała dobrze historii swojej rasy, jednak pokusiłaby się o stwierdzenie, że jej brat był najsilniejszym nocnym łowcą w ogóle.
Brat. Czy właśnie nazwała go bratem? Na to wygląda. I o dziwo, w cale jej to nie przeszkadzało. Co więcej, było powodem, dla którego powiedziała
– Zgoda.
CZYTASZ
Dary anioła - 30 dni
Fanfiction„- Daj mi miesiąc. Daj mi trzydzieści dni bym mógł udowodnić ci, że nie jestem tym, za kogo mnie masz. Pozwól mi udowodnić, że nie jestem potworem" Alternatywne zakończenie serii "Dary Anioła" Cassandry Clare. ***************************************...