Obudziła się w paskudnym nastroju, z bólem brzucha i wielką ochotą zakopania się pod kocem, i spędzenia tam reszty swojego nędznego życia. Wiedziała co to oznacza. Aniele, dlaczego? Pomyślała i zwlekła się z łóżka.
Na wpół śpiąca poczłapała do łazienki i przyjrzała się sobie w lustrze. Wyglądała jak trup. Doprowadziła się do porządku i przebrała się. Zeszła na dół, gdzie Sebastian już przygotowywał śniadanie. Była taka głodna, że nawet nie miała zamiaru marudzić o tym, jakie to ono jest wstrętne.
– Dobrze się czujesz? – zapytał odwracając się w jej stronę z talerzem pełnym potarganych naleśników. Nawet nie umiał ich dobrze przewrócić... – Nic nie mówisz. Stało się coś?
– Nie. Po prostu boli mnie brzuch. Masz może jakieś zioła? Pokrzywę na przykład? – Popatrzył na nią dziwnie. Westchnęła. – Nieważne, zapomnij. Po prostu daj spokój – dodała gdy otworzył usta, by coś powiedzieć.
Rano przeszukała całą łazienkę, ale czego oczekiwała? Przecież to facet.
– No dobra, smacznego.
– Mhm.
Kiedy zjedli Sebastian posprzątał po stole i wsadził naczynia do zmywarki. Jak to możliwe, że jej wcześniej nie zauważyła? Z resztą...
– Gotowa na trening? – Zapytał przerywając jej bezsensowne przemyślenia.
– W zasadzie to chciałabym... muszę gdzieś iść.
– Gdzie? – zapytał podejrzliwie.
– Do sklepu, na zakupy.
Parsknął.
– Naprawdę? Po co? Przecież masz tu wszystko. – Szczerze? Zaczynał irytować ją jak cholera.
– Nie. A jeśli tak bardzo mi nie ufasz, to po prostu chodź ze mną, nie ucieknę ci. – Przewróciła oczami. – Muszę tylko coś kupić.
– Nie.
– Dlaczego nie?
– Bo nie. Potrzebujesz czegoś? Skończyły ci się farby? Płótna? Mogę posłać jednego z moich łowców, żeby ci kupił.
– Nie wydaje mi się, żeby twoi łowcy wiedzieli jaki rozmiar tamponu jest mi potrzebny – warknęła wściekła.
Jego mina.Na anioła, ta mina... ledwo powstrzymywała się przed pokazaniem jak bardzo ją bawi i wybuchnięciem śmiechem. Zamarł w miejscu i przez chwilę patrzył na nią zaskoczony.
– Co? – zapytał w końcu. Bawiło ją jego zażenowanie.
– Wiesz, braciszku... w życiu każdej kobiety mniej więcej co miesiąc pojawia się krwa...
– Dobra, rozumiem, nie musisz kończyć. Pójdziemy na te zakupy. – Przerwał jej dziwnym głosem. Uśmiechnęła się do niego złośliwie. Aż jej się humor poprawił. – Przebierz się w coś normalnego. Zaraz przyjdę – i mówiąc to wyszedł z kuchni.
Tym razem nie mogła powstrzymać się przed parsknięciem.
– Gotowa? – Zapytał zjawiając się w kuchni po kilku minutach. Popatrzyła na niego. Miał na sobie bojowy strój i zabrał miecz, ale nie skomentowała tego.
– Jasne. A tak w ogóle, to gdzie jesteśmy?
– Gdzieś w Niemczech. – Machnął ręką.
***
– Idę do siebie. – Mruknął kiedy weszli do domu.
Odbyło się bez żadnych niespodzianek, jednak ona przez cały czas robiła wszystko, żeby go zirytować i sprawić, żeby poczuł się jeszcze bardziej zażenowany. Niestety, udało jej się tylko to pierwsze, ale przynajmniej się uśmiała. Kto by pomyślał...
*********************************************
Na wstępie zaznaczę, że tego rozdziału miało w ogóle nie być.
Cicho bądź, bo miał. Czyż Jonathan nie jest słodki kiedy jest zażenowany? XD
No dobra, niech ci będzie...
Jej!
W każdym razie: przepraszamy, że tak długo to trwało, jednak trochę się pokłóciłyśmy, ja miałam sporo na głowie i tak wyszło. Mamy nowy rozdział i dziękujemy wam za tysiąc wyświetleń. Wow, jesteśmy pod wrażeniem <3
Mamy nadzieję, że Wam się podobało ;)
CZYTASZ
Dary anioła - 30 dni
Fanfiction„- Daj mi miesiąc. Daj mi trzydzieści dni bym mógł udowodnić ci, że nie jestem tym, za kogo mnie masz. Pozwól mi udowodnić, że nie jestem potworem" Alternatywne zakończenie serii "Dary Anioła" Cassandry Clare. ***************************************...