Megatron
Minęły dwa tygodnie, a po znajomej Shockwave'a ani śladu, nic kompletnie, nawet najsłabszego sygnału. Powoli zaczynam wątpić czy jeszcze wogóle żyje, co mam nadzieję nie jest prawdą. Czytając dane osobowe przyszłej decepticonki, wprowadzone do naszej bazy danych przez mojego wynalazce, szczerze przyznaję że przydałby mi się w szeregach ktoś taki jak ona. Zwinna, zabójcza i o wielu ciekawych umiejętnościach.
Rozejrzałem się chyba już dzisiaj dwudziesty raz po mostku, od rana nic się nie działo. Nie żebym narzekał że autoboty nie atakują naszych kopalni energonu, ale to bezczynne przesiadywanie na Nemezis zaczynało mnie irytować. Jedyną ciekawą rzeczą w ostatnim tygodniu było ukaranie mojego byłego komandora, za ucieczke z miejsca walki zostawiając własnych pobratyńców pod ostrzałem.
- Lordzie Megatronie, nasze radary wykryły jakiś sygnał.
Odwróciłem się w stronę komputera, przy którym stał jeden z wielu vehiconów.
- Autoboty?
- Nie Panie, niezidetyfikowany sygnał cybertrończyka.
Spojrzałem z zainteresowaniem na monitor unosząc lekko prawy kącik ust.
- Soundwave, wezwij Shockwave'a i Knockouta.
Podeszłem do wielkiego okna znajdującego się na mostku. W USA nad którym aktualnie znajdował się statek, panowała noc. Przyglądałem się rozgwierzdżonemu niebu czekając na dwóch conów i rozmyślając znów o nieznanej femme. A więc jednak żyjesz...
Knockout
- Oj Steve, już chyba setny raz lądujesz u mnie na stole. Zacznij w końcu bardziej na siebie uważać, albo nie wychylaj swojej łepetyny poza Nemezis.
- Wiesz że ja niemam na to wpływu. - jęknął cierpiertniczo vehicon, którego aktualnie łatałem po małym wypadku w kompalni.
- No niby nie, ale chyba będę zmuszony wypisać ci zwolnienie lekarskie. - powiedziałem wesoło, kończąc robotę - Pójdę do Starscream'a i powiem mu żeby przez jakiś czas nie dawał ci żadnych obowiązków poza statkiem.
- Ej no weź! Co ja będę tu robił? Energon w magazynie układał? Albo co gorsza legowisko Insecticonów czyścił? O nie, co to to nie, ja się na to nie piszę!
- Nie marudź, lepsze to niż zginąć "bohaterską" śmiercią w walce z kryształem energonu. Pozatym skończyłem więc sio, mam jeszcze inne rzeczy do roboty.
- Pff, tak tak faktycznie, lakier i te sprawy, już spadam. Dzięki! - zawołał vehicon na odchodne, zostawiając mnie sam na sam z polerką.
Już miałem brać się za poprawę swojego wyglądu, gdy w komunikatorze usłyszałem odtworzone przez Soundwave'a nagranie. No to nici z polerowania. Ostatni raz spojrzałem tęsknie na polerke i opuściłem centrum medyczne.
- Wzywałeś Lordzie Megatronie. - zacząłem, gdy wszedłem na mostek.
- Owszem, namierzyliśmy pewien sygnał, który trzeba sprawdzić. Pójdziesz wraz z Shockwavem wrazie gdyby była potrzebna pomoc medyczna. - rzekł nie odrywając wzroku od wielkiego okna, za którym widniało wyjątkowo rozgwierzdżone niebo.
Dopiero teraz zauważyłem stojącego w kącie pomieszczenia jedookiego cona. Już po chwili na mostku pojawił się świecący, jaskrawo zielony portal, do którego wszedłem razem z Shockwavem.
- Pustynia? Czemu to zawsze musi być pustynia? Jakbyśmy chociaż raz nie mogli namierzyć niczego gdzieś w lesie... - zacząłem narzekać, gdy tylko zobaczyłem miejsce gdzie zostaliśmy wysłani.
CZYTASZ
Wysłanniczka Antyiskry || TFP
FanfictionWysłanniczka Antyiskry - z pozoru prosty i o jasnym przekazie pseudonim zabójczyni, którego nie trzeba interpretować zbyt dogłębnie by wiedzieć że powinno się trzymać na baczności. Ale co jeśli owy pseudonim nie jest wcale przypadkowy, a jego znacz...