▶VIII◀

623 55 41
                                    

Vixaria

Bez zbędnych ociągań zgarnęłam z jednego ze stołów generator holoformy zakładając go na rękę i odwróciłam się gwałtownie na kogoś wpadając. Po chwili poczułam mocny uścisk na lewym nadgarstku.

- Dreadwing? - spojrzałam przestraszona i zaskoczona, na niebieskiego cona.

- Dla ciebię Komandor Dreadwing, jeszcze nie wiem co przeskrobałaś mała, ale podpadłaś Megatronowi, a tym samym mnie. - powiedział zimnym tonem, jednak w jego optykach widziałam jakby lekki zawód.

- Dreadwing, poczekaj! - szarpnęłam mocno ręką, jednak bez efektu - Nie rozumiesz! Autoboty mają mojego brata, a Megatron właśnie skazał go na śmierć z ich rąk! Proszę cię puść mnie, nie chce ci zrobić krzywdy, a jestem do tego zdolna. Jeśli decepticony nie pozwolą mi uratować Knockout'a, poleje się energon. Zrozum, to mój brat! - wykrzyczałam już nieco zdesperowana, wiedząc że już za kilka minut wpadnie tu cały oddział Vehiconów, z którego wielu niepotrzebnie zgaśnie, a ja zostane uziemiona.

Po moich słowach Dreadwing spojrzał na mnie jakby łagodniej, a jego uścisk zelżał. Wyglądał jakby bił się z myślami, jednak po chwili spojrzał mi w optyki.

- Przepraszam i rozumiem cię, nie wiedziałem o sytuacji z Knockoutem. Znam ból po utracie bliskiej osoby, dlatego nie pozwolę abyś cierpiała tak jak ja po utracie mego brata. - patrzyłam na komandora nie wiedząc co powiedzieć, osłupiała cały czas wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi optykami - W razie czego postaram ci się pomóc, możesz na mnie liczyć, a teraz biegnij!

Nie czekając na drugie pozwolenie, pognałam w stronę drzwi zatrzymując się tuż przed nimi.

- Dziękuję ci. - wydusiłam ze ściśniętym gardłem i ruszyłam w stronę magazynu broni.

Ogłuszyłam strażnika i zabrałam ze zbrojowni trzy granaty dymne. Wbrew oczekiwanią szukających mnie oddziałów, nie pognałam co sił w nogach na lądowisko, lecz wróciłam na mostek. Wychyliłam się zza zakrętu by ocenić sytuację. Przed wejściem stały dwa Vehicony. Rzuciłam między nich jeden aktywowany granat, który już po chwili wypełnił korytarz dymem. Zaskoczeni strażnicy transformowali prawe ręce w blastery i uparcie rozglądali się dookoła.

Zachodząc jednego z nich od tyłu, sięgnęłam za plecy po karabin snajperski, by już po chwili uderzyć jego kolbą w tył głowy Vehicona. Złapałam ogłuszonego cona by nie narobić hałasu i odłożyłam delikatnie na podłogę. Z drugim zrobiłam to samo. Nie wychodząc z zasłony dymnej, otworzyłam drzwi na mostek i wrzuciłam do środka dwa aktywowane granaty. Jednak przed tym jak pomieszczenie wypełniło się dymem, zdążyłam zauważyć w środku Soundwave'a i kolejne dwa Vehicony.

Transformując się do formy tygrysa, wbiegłam do środka podążając w stronę pierwszego klona. Powaliłam go na ziemię chcąc go ogłuszyć, gdy drugi con zaalarmowany hałasem zaczął niczym skończony idiota strzelać w naszym kierunku, tym samym posyłając pociski w stronę swojego kompana. Zakryłam skołowanego Vehicona własnym ciałem o owiele odporniejszym pancerzu niż jego i po chwili skoczyłam na strzelającego decepticona ogłuszając go. Został Soundwave.

Jako jedyny nie miał na widoku optyk, których blask mogłabym zobaczyć wśród gęstego dymu, co zdecydowanie utrudniało mi znalezienie go.

- Soundy, choć do mnie, chyba się nie boisz co? - mruknęłam miło, wracając do formy robota i rozglądając się uważnie.

Teraz on miał przewage. Zachowując czujność podeszłam do konsoli sterującej i ustawiłam współrzędne mostu ziemnego, który miałam uruchomić, gdy coś owinęło mi się wokół nogi. Zostałam silnie pociągnięta do tyłu, lądują na brzuchu. Szybko odwróciłam się na plecy sprawdzając co spowodowało mój upadek. Widząc tego przyczynę, wpadłam na pewien pomysł. Złapałam za czarno fioletową macke i z całej siły pociągnęłam ją w swoim kierunku. Beztwarzowy decepticon najwyraźniej nie spodziewał się takiego ruchu, gdyż w tej chwili leżał tuż obok mnie.

Wysłanniczka Antyiskry || TFPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz