1 - „Prawdziwy malarz nie zdradza swoich sekretów"

696 53 28
                                    

Podczas powrotu do domu po swojej zmianie w szpitalu jedyne, o czym myślał Victor, to pragnienie odpoczynku. Chciał rzucić się do łóżka, zamknąć oczy, a w ciągu jednego dramatycznego momentu przez myśl przebiegło mu, że po czymś takim mógłby nie obudzić się już nigdy. Ten wieczór był jednym z gorszych w całej jego karierze, a najbardziej przerażała go perspektywa tego, że został z tym wszystkim kompletnie sam. I owszem, mógł ufać swojej rodzinie. Wiedział, że początkowo każdy otoczyłby go ramieniem oraz rzuciłby pełne pocieszeń słowa. Problemem było dla niego jednak „później". Bo początkowa faza mija, a zamiast niej pojawia się poczucie winy, obwinianie oraz pretensje. Sugestie, że gdyby zrobił „coś" inaczej, „wszystko" mogłoby mieć zupełnie inne zakończenie. I tak oto wyglądał cały cykl, gdzie początkowe wsparcie kończyło się jeszcze gorszym samopoczuciem. A on upewniał się w przekonaniu, że pewne rzeczy jednak lepiej zachować dla siebie.

Nie wiedział czego się spodziewać, ale od dawna nie czuł tak wielkiej ulgi z faktu, że mamy nie było w mieście. I to wcale nie było tak, że jej nie ufał – zwyczajnie potrzebował chwili na poukładanie sobie wszystkiego oraz uporanie się z demonami, które właśnie demolowały jego duszę. Liczył na to, że Nicole już dawno będzie w łóżku, a on uniknie rozmowy z nią, bo nie czuł się gotowy na wypowiedzenie tych kilku przerażających słów, skoro i tak pewnie nie przeszłyby mu przez gardło. Niewiarygodność całej sytuacji dobijała go podwójnie: był pewien, że wszystko zrobił tak, jak powinien, że w obronie ludzkiego życia nie istniało u niego podjęcie złej decyzji. I może tak było.

Do dziś.

Dzwoniło mu w uszach. Słyszał swój przyspieszony oddech i chociaż zdawał sobie sprawę z dna, na jakim się znajdował, odmówił Philipowi, gdy ten zaproponował podwiezienie do domu. Całą drogę pokonał pieszo, pozwalając ponieść się co chwilowym atakom samo agresji. Ignorował przychodzące połączenia oraz wiadomości od przyjaciela, bo obraz rozmazywał mu się przed oczami, więc i tak nie zrozumiałby ani słowa.

Za nic nie spodziewał się zapachu marihuany i dosłownie rozwalonej na kanapie trójki nastolatków, a towarzyszący im śmiech doprowadził go do momentalnego bólu głowy. Sekundy dłużyły mu się w nieskończoność, gdy stał nad nimi ze skrzyżowanymi na piersi dłońmi, bo wydawali się kompletnie ignorować jego obecność.

Pierwsza odezwała się jego siostra, która zaciągnęła się używką i po dłuższej chwili wypuściła wstrzymywany w płucach dym.

– O, cześć. Jak tam w pracy?

I Victor nie był fanem niszczenia sobie organizmu, nieczęsto pił, o paleniu nie wspominając. Ale obecna sytuacja sprawiła, że potrzebował jakiejkolwiek odskoczni, chwili, podczas której mógł najzwyczajniej wcisnąć pauzę i złapać upragniony oddech.

Odpowiedział siostrze wymijająco, ale miał wrażenie, że poniekąd zrozumiała. Nie umknął jej uwadze jego bijący wręcz po oczach smutek oraz żal, więc zrobiła to, co jako pierwsze przyszło jej na myśl – podała mu skręta, którego przyjął z zaskakującą chęcią.

Zmęczenie nasiliło jego doznania, a on westchnął z ulgą, gdy w niedługim czasie używka zaczęła go rozluźniać. Wszystkiemu pomagało złudzenie, że w jakiś sposób marihuana zadziałała o wiele szybciej, niż w rzeczywistości.

Wepchnął się na kanapę obok Nicole, dopiero wtedy witając przyjaciółkę siostry i wyciągnął rękę w stronę jej nowego kolegi. Nie musiał długo łączyć odpowiednich kropek, bo zielona lampka zaświeciła nagle – znał większość jej znajomych, więc to musiał być nowopoznany chłopak z wczorajszej imprezy o którym opowiadała mu przez pół nocy po powrocie do domu.

– A więc Gabriel, tak? – spytał, aby się upewnić. Zaskoczony chłopak skinął głową ze zmarszczonymi brwiami i spojrzał na niego z dozą niepewności.

O jeden sekret za dużoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz