20 - „Chodzi o to, aby chronić cię przed najgorszym"

46 3 2
                                    

Piątkowy wieczór stał pod znakiem imprezy u Nicholasa i chociaż Nicole do ostatniej chwili zarzekała się, że nie wyjdzie z domu, wszechświat miał dla niej inne plany. Ostatecznie też postanowiła zrobić na złość samej sobie: czuła, jak wielkie konsekwencje na najbliższych znajomościach miał kryzys w rodzinie, który przewartościował jej życie. Planowała więc jak najbardziej zminimalizować ryzyko poczucia bycia obcą i pomimo ciągłych, nieustępujących obaw, spędzić czas z przyjaciółmi. Tęskniła za czasami, gdy wizyty w Hadesie wychodziły nieplanowane, a sen przychodził po wielu godzinach przyjemnej lekkości i kilku drinkach. O dziwo tęskniła nawet za głupim poczuciem niepewności, towarzyszącym jej po zerwaniu z Willem. Wszystko było lepsze niż to, co ona oraz Victor czuli odkąd matka uległa wypadkowi. I chociaż obawiała się przyznać tego na głos, podświadomie oboje chyba wiedzieli, że życie nigdy nie wróci do stanu sprzed tego przeklętego dnia.

Pół godziny w wannie pozwoliło jej rozluźnić się na tyle, na ile w ogóle dała radę. Wracała do swojej sypialni owinięta ręcznikiem i jeszcze raz zerknęła na dwa zestawy ubrań, spośród których nie umiała wybrać odpowiedniego. Grupowa konwersacja z przyjaciółmi pękała już od filmików z przygotowań, a Grace dobijała się do niej w wiadomościach prywatnych, pytając o to, w czym miała zamiar wystąpić. Dwa zdjęcia szybko zostały wyświetlone, a odpowiednie emotki niestety nie rozwiązały przyziemnego dylematu. Cieszyła się z tego, że przynajmniej bielizna nie wymagała kilkunastu minut zastanawiania i odrzucała ręcznik przy łóżku, postanawiając wrzucić go do prania później. Uważnie przyglądała się swojemu lustrzanemu odbiciu, dopasowując sukienkę w ciemne wzory ze sporymi wycięciami po bokach, a potem zmieniała tę propozycję na kremową, skórzaną spódniczkę i musztardową bluzkę na ramiączka. Dla pewności postanowiła przymierzyć oba stroje, a telefon szybko poszedł w ruch: załączane fotografie niemal natychmiast docierały do podekscytowanej Gee. Nicole ściągnęła przez głowę bluzkę, niedbale rzuciła ją na łóżko, dochodząc do wniosku, że na bank gdzieś w odmętach szafy miała coś lepszego. Zarzuciła inną, ale nadal nie była pewna efektu, który uzyskała.

– Jednak zdecydowałaś się iść? – Głos Victora sprawił, że niekontrolowanie zadrżała. Natychmiast wyciągnęła pierwszy lepszy sweterek, który w pośpiechu przekładała przez nadgarstek, aby ukryć przed bratem istnienie przeklętej bransolety. Po tylu dniach rozżalenie przerosło w złość oraz czystą irytację, a ona miała wrażenie, że ta głupia błyskotka stanowiła dla Gideona trofeum tego, jak wielką kontrolę mimo wszystko nad nią miał.

– Nadal mam co do tego wątpliwości, ale zawsze mogę wrócić, nie? Czy jednak zamkniesz dom na cztery spusty i będę musiała czekać na dworze do rana?

– Nie jesteś zabawna. Cieszę się, że chociaż na chwile stąd wyjdziesz. Przyda ci się chwila spokoju od tego wszystkiego.

– Philip pewnie też nie pogardzi, jak nieoczekiwanie zaprosisz go do siebie – zauważyła, organizując mu wieczór. – No co? – spytała, widząc jego zaskoczoną minę. – Tak tylko proponuję. Nawet nie licz, że wcisnę cię na kolejną imprezę dla nastek. Po tej nad jeziorem wszyscy mają cię dość.

– Łał, dzięki.

– A proszę.

Kolejne wieszaki lądowały na łóżku, a ona coraz bardziej przekonywała się do wybranej wcześniej bluzki. W sumie dziwił ją własny upór w znalezieniu idealnego stroju na zakończenie wakacji, skoro na dobrą sprawę nie powinna w ogóle wychodzić z domu. Od samego początku powinna była stać na swoim i robić na przekór bratu oraz ojcu, którzy za wszelką cenę odsuwali ją od sytuacji ze stanem zdrowia matki. Najpierw, zaślepiona żalem przez zakazy Gideona, doszukiwała się wielkiego spisku. Teraz wiedziała, że faktycznie nic po niej w szpitalu, który zwykle odwiedzała jedynie z najgorszego przymusu.

O jeden sekret za dużoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz