Swąd spalenizny był gryzący i przynosił niesłychaną panikę. Zanim Nicole rozbudziła się na tyle, aby przypomnieć sobie wydarzenia poprzedniego dnia, a przede wszystkim nocy, zdołała pomyśleć o najgorszym. Co, jeżeli osoba, która próbowała skrzywdzić Charlotte, teraz chciała dopaść resztę rodziny?
Jednak wspomnienia szybko powróciły: przychodziły falami, ciężkimi jak pulsowanie głowy bolącej przez jej wczorajsze upicie się. Jak przez mgłę pamiętała rozmowę z Nickiem, nie będąc pewna, na czym urwany został poruszany z nim temat.
Potykała się o własne nogi, wypadając z sypialni i modliła się, aby nikt nie zajmował łazienki. Nie zauważyła miski, którą przy łóżku zostawił dla niej Victor właśnie na ten wypadek: gdy obudzi się rano i przez następne minuty będzie pozbywać się nikłej zawartości żołądka, rzygając jak kot. Klęczała nad toaletą, czekając na moment, gdy będzie mogła podnieść się na tyle, aby chociaż przepłukać usta. Jednak torsje nie ustępowały, a ona drżała, czując dotyk na plecach, gdy ktoś pocierał je, dodając uspokajające słowa. Nie zdążyła zaprotestować, zanim Victor związał gumką jej włosy, robiąc prowizorycznego kucyka.
– Nie dotykaj mnie – mruknęła, próbując go od siebie odepchnąć. Zachwiała się, prawie uderzając szczęką o klozet, ale w tamtej chwili była gotowa poświęcić nawet utratę zęba, byleby być jak najdalej od niego.
– Nie możesz doprowadzać się do takiego stanu – oznajmił, ledwo powstrzymując się od wszczęcia awantury. Prawda była jednak taka, że nie mógł zrobić zupełnie nic. Był jej winien przynajmniej względny spokój, bez względu na to, jak wiele spieprzy po alkoholu. Miał tylko nadzieję, że wczorajszy wybryk był jednorazowy, bo nie chciał dokładać sobie zmartwień. – Wiem, że cała ta sytuacja jest chujowa, ale prędzej się wykończysz, niż to cokolwiek da.
– Wiesz, gdzie mam twoje rady? W kiblu z moimi wymiotami. O, patrz, spuszczam je do ścieku.
– Ogarnę ci jakieś śniadanie przed wyjściem do pracy – powiedział, ignorując jej słowa. – Jak coś się będzie działo, to dzwoń albo pisz do Philipa, okej? Do mnie pewnie nie odezwałabyś się, nawet gdyby dom stanął w ogniu... do czego swoją drogą prawie wczoraj doprowadziłaś.
Mrugnęła ociężale, zastanawiając się przez chwilę, czy to aby przypadkiem wciąż nie był sen.
– Co?
– Spaliłaś obraz, który razem namalowaliśmy na haju – wyjaśnił. – I przy okazji dodałaś w moją stronę kilka wiązanek, kończąc wszystko wyznaniem nienawiści. – Bolesna cisza wypełniła pomieszczenie, gdy próbowała połączyć odpowiednie fragmenty wczorajszej nocy. – Ogarnij się i zejdź na dół za pół godziny... a jak nie będziesz w stanie, to po prostu sobie później odgrzej.
Wyszedł, zostawiając ją samą. Przełknęła ślinę, krzywiąc się na posmak żółci. Przesadziła, tego była pewna bardziej niż czegokolwiek. Czasu jednak nie można cofnąć, bez względu na najszczersze chęci.
– Kurwa – mruknęła pod nosem, próbując się podnieść.
Odświeżająca kąpiel zajęła jej całe wieki przez zawroty głowy. Podświadomie czekała na moment, w którym usłyszy trzaskanie drzwi oznaczające wyjście Victora z domu, jednak długo do tego nie dochodziło. Mokra przez ociekające wodą kosmyki włosów koszulka przywierała do pleców, gdy niepewnie schodziła na dół, nasłuchując uważnie najbardziej podejrzanych dźwięków. Czuła się jak intruz we własnym domu, jednocześnie będąc zbyt zmęczona i skacowana na poczucie winy. To wszystko nadal nie do końca do niej docierało, a zamiast destruktywnych emocji, które miotały nią poprzedniego dnia, teraz czuła dziwną pustkę.
CZYTASZ
O jeden sekret za dużo
FantasyPodobno najbliżsi chcą dla nas najlepiej, ale co, gdy to oni skrywają największe tajemnice? Ostatnim, czego po tegorocznym lecie spodziewała się Nicole to ciągłe koszmary, bezwzględny strach i zbyt bliskie spotkanie ze śmiercią. To miał być czas, kt...