7 - „To ty zabiłeś moje dziecko"

80 11 11
                                    

Jeszcze nigdy aż tak nie zmarnowała wakacji, akurat tego była pewna w stu procentach. Każdego kolejnego dnia po kłótni z Gabrielem spędzała większość wolnych chwil, zastanawiając się, czy faktycznie odpowiednio zareagowała. Niestety jednak coś musiała odziedziczyć po matce – była zbyt dumna, aby nawet po czterech tygodniach pierwsza wyciągnąć do niego rękę, skoro ostatecznie on i tak robił to, co sama mu kazała. Początkowo myślała, że cała afera z Hadesu przyniesie jakikolwiek rezultat w związku z męczącymi ją koszmarami oraz poczuciem bycia obserwowaną. Niestety, rzeczywistość miała zupełnie inne plany... zarówno dla niej, jak i jej starszego brata, którego również nie ominęły niespodzianki.

Tamten dzień rozpoczął się dość zwyczajnie, a przynajmniej tak wszyscy myśleli. Pozornie nic nieznaczące połączenie od ordynatora niespełna godzinę przed planowaną zmianą Victora sprawiło, że od razu w głowie zaświeciła mu czerwona lampka odpowiadająca za kłopoty. Przeczucie znowu go nie myliło, a z wyjąkanych słów speszonego pracodawcy wyłapał zawieszenie w obowiązkach. Niestety nie przekonywała go nawet obietnica zgarnięcia połowy dniówki, bo i tak czuł, że te pieniądze kompletnie by mu się nie należały, skoro nie zapracował na nie ani minuty. Rozłączał się z ogromnym niepokojem i nawet nie zduszał cisnącego się przekleństwa, które dało mu tylko odrobinę ulgi w narastającej wściekłości.

– A ty co, jeszcze nie w pracy? – Nicole spojrzała na niego z zaskoczeniem, bo był ostatnią osobą, której spodziewała się o ósmej rano w kuchni i to na dodatek w środę, czyli dzień zwykle u niego pracujący.

– No wyobraź sobie, że wysłali mnie na przymusowy urlop. – Oburzenie brata było doskonale wyczuwalne, a ona spięła się, bo to właśnie Victor stanowił rodzinną definicję stoickiego spokoju oraz opanowania. Takie zachowanie pasowało do niego tylko i wyłącznie w trakcie konfrontacji z ojcem, ale nigdzie poza tym. Z tego duetu ona działa impulsywnie oraz dawała się ponieść emocjom, dlatego nieco przerażała ją tak wielka zmiana.

– Chwila, jak to?

– Normalnie. Zamroczyło mnie trochę, ale chyba ordynator wspomniał coś o tymczasowym zawieszeniu na czas śledztwa.

– Kurwa, jakiego śledztwa? Chodzi o ten wypadek z dzieckiem? – spytała, na co skinął głową, samemu nie do końca potrafiąc w to uwierzyć. – Zadzwoń do Philipa, może on wie więcej. Nie kończy zaraz zmiany?

– Są braki w kadrze, więc skoro mnie usunęli z planszy, to jego pewnie przeciągną na dwie zmiany... Jednak może uda mi się go złapać na przerwie. Serio... – Westchnął. – Tak mnie to uderzyło, że nie bardzo pamiętam, co ordynator w ogóle powiedział. Ogarnąłem tylko do części z tymczasowym zawieszeniem na czas nieokreślony.

– Hej... – Odstawiła trzymany kubek z herbatą, a potem podeszła bliżej niego i przytuliła. – Będzie dobrze, okej? Philip na pewno jakoś to ogarnie, a jeśli nie, to sam zadzwoń do ordynatora jeszcze raz po wyjaśnienia. Przecież cię lubi i pewnie wszystko wyśpiewa.

– Obawiam się, że o pewnych rzeczach raczej nie będzie mi mógł powiedzieć. A jebać to – mruknął, wyswabadzając się z uścisku siostry. – Skoro mam wolne to idę spać dalej.

– Obudzić cię? – zaproponowała, ponownie zajmując miejsce na barowym krześle, aby lada chwila wrócić do sprawdzania nowości w mediach społecznościowych. Westchnęła głośno, słysząc odpowiedź:

– A po co?

***

Podświadomie czuł, że nie powinien był wychodzić z pokoju przynajmniej przez następne kilka dni. Chciał zakopać się pod pościelą, opuszczać sypialnię tylko na siku i spać najdłużej, jak tylko był w stanie. Problem stanowiło jednak to, że zwykle nie był typem potrzebującym ogromnej ilości snu do normalnego funkcjonowania. Kręcił się po łóżku, a spięcie całego ciała nie dawało mu spokoju. Myśli wciąż krążyły wokół tego, jak właśnie wyglądała jego medyczna kariera oraz wokół faktu, że stała ona pod ogromnym znakiem zapytania. Kolejny raz analizował wydarzenia feralnej piątkowej nocy. Doskonale słyszał pisk maszyny, oznajmiający brak akcji serca oraz własną reakcję. Gdyby to przewidział, może dałby radę zapobiec śmierci małoletniej pacjentki. W tym przypadku bowiem nie pomogła ani adrenalina, ani masaż serca. Jedyne, co mogło cokolwiek zmienić to cofnięcie w czasie, chociaż nawet tu nie istniał ani procent pewności, że faktycznie coś by to dało.

O jeden sekret za dużoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz