31 - „Zabijesz mnie tak, jak zabiłeś Jeremy'ego?"

40 4 2
                                    

Im więcej czasu Nicole spędzała poza miastem, tym bardziej dopuszczała do siebie coś w rodzaju spokoju. Zmartwienia postanowiła chociaż na te kilka dni zostawić w domu, za większy cel obierając odpowiednie zachowanie podczas ślubu. Jednak nerwy i tak były nieuniknione, bo dla Dicka i Alyss odliczanie do punktu kulminacyjnego poprzednich lat ich relacji było prawdziwą katorgą. Wiedzieli, że nic nie miało prawa pójść nie tak, bo nie wierzyli w tak wielkie zrządzenie losu... a jednak coś niepokojącego było w fakcie, że za kilka godzin mieli ostatecznie zmienić status, ogłaszając się mężem i żoną. To wyglądało zbyt pięknie, aby było prawdziwe.

– Otworzę!

Przynajmniej dwie osoby odetchnęły z ulgą, gdy Nicole zbiegała na dół, kierując się w stronę drzwi. Victor kończył prasowanie koszuli, nawet nie oferując zerknięcia w stronę drzwi, Philip i tak nie słyszał niczego, zamknięty w łazience, a Grace przeklinała, za mocno przyciskając lokówkę do włosów.

Przez pół nocy Nicole myślała nad swoją możliwą reakcją, gdy faktycznie zobaczy się z Nickiem po tym, jak zachował się poprzedniego dnia. Do teraz nie odpisał na żadnego esemesa ani nie oddzwonił, chociaż reszta przyzwoitości sugerowała, aby jakkolwiek odniósł się chociażby do jej żałosnej, kierowanej alkoholem, wiadomości na skrzynce. Zamiast tego stanął przed nią w całej okazałości z miną, po której nie umiała rozgryźć, czy bardziej było mu głupio za spartolenie wczorajszego dnia, czy jednak za fakt, że teraz musiał się tłumaczyć.

Była niewyspana, zawiedziona, a presja towarzysząca licznym rzeczom, które kolejny raz musiały zostać sprawdzone pod kątem perfekcyjności przed kolacją, tylko się piętrzyła. I gdyby faktycznie była w stanie, kazałaby mu spieprzać bez dojścia do słowa.

– Byłam wczoraj na tyle żałosna, że postanowiłeś się pofatygować, żeby powiedzieć mi to prosto w twarz?

– Obiecałem ci, że dam radę przyjechać. Wiem, że wczoraj zjebałem...

– Totalnie zjebałeś, bo jeżeli to serio było dla ciebie za dużo, to mogłeś powiedzieć – zauważyła, wciskając mu się w zdanie. – Prawda jest jednak taka, że nie wiem, czy w tej chwili bardziej mam ochotę wydrapać ci oczy, czy jednak podziękować za to, że ostatecznie nie będę jedyną osobą bez pary. Wejdź do środka – poleciła. – Jeżeli podczas kolacji wypiję wystarczająco dużo alkoholu, może nawet będę miała odwagę zapytać, co się wczoraj stało.

Poszło lepiej, niż zakładał i chociaż był zmuszony udawać skruchę, nie spodziewał się innego wyniku. Uważnie rozglądał się po kuchni połączonej z częścią jadalnianą i salonem, a pomimo sporego miejsca całość i tak wyglądała na niesamowicie przytulną.

– Ty musisz być Nick, prawda? Miło cię poznać. Jestem Alyss, a to mój przyszły mąż Dick.

Kobieta od razu przejęła stery, rzucając wszystkie rzeczy, którymi miała się zająć, aby jak najlepiej przyjąć kolejnego gościa. Najbardziej zależało jej na dobrej atmosferze i na tym, żeby każdy czuł się dobrze i nie musiała być geniuszem, aby wiedzieć, że z takim opóźnieniem Nickowi mogło być niezręcznie w ogóle się pojawiać.

– Mi również jest miło. Nick Donovan.

Uścisnął jej dłoń, wymuszając uśmiech i przenosząc wzrok na mężczyznę, który rzucił, że dobrze go widzieć i cieszy się, że ma kolejnego kompana do picia. Nicole przewróciła oczami, czując, że to kolejne osoby, których serca zostały podbite przez Nicka i nawet jego spóźnienie uszło płazem. Nick taki był – wszyscy wszystko mu wybaczali, a on stawał się królem towarzystwa, jakby w magiczny sposób spływała na ludzi w pokoju otoczka miłości do chłopaka.

O jeden sekret za dużoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz