Wstaliśmy od stołu. Papyrus zaczoł.
-DOBRA! JA IDĘ NA LEKCJĘ GOTOWANIA U UNDYNE! IDZIE KTOŚ ZE MNĄ?
-Ja chcę!
'-Lydia. Mogę?'
-Jasne! Idź się pobawić!
'-Dzięki!'
-A ty musisz się jej pytać?
'-Potem ci to wyjaśnię'-wyszeptała i wyszła. Ja zostałam sama z Sansem i Lydią.
-Wiecie co? Ja idę na chwilę po coś do pokoju. Zw!
-Będę Cncs!
Sans poszedł. Ja wtedy zapytałam.
-Co oznacza ten skrót?
-Czekać na chamską sukę.
-A to niby do kogo było!?
-Do suki a do kogo! Jeśli chcesz, idź poszukaj sobie inneko sku*wysyna bo Sans jest mój!
-Chamską suką!? Że niby ja!? Weź lepiej sie lecz chociaż na nogi bo na głowę to już za późno!
-Że co prosze!? Wynoś się dziwko do domu toważyskiego tam gdzie twoje miejsce!
-Wcześniej daj mi tylko pogrzep zorganizować! Bo coś czuję, że długo nie pożyjesz!
-NIE NO TEGO JUŻ ZA WIELE!!!
Lydia się mocno wkurzyła. Wykierowała we mnie pięść i tak jak by z daleka chciała mnie walnąć. Z jej rąk poleciał ogień. Zrobiłam unik. Wtem na jej czole zauważyłam czerwony klejnot. Czy ona jest... Crystal Fire? Znowu zaczęla we mnie strzelac płomieniami. Ja unikałam ich. W końcu nie mogąc nigdzie uciec użyłam wody z wazonu do samoobrony.
-Co!? Kim ty niby jesteś!?
-Crystal Water geniuszko!-krzyknęłam i zaczęłam ją atakować. Ta się broniła. W końcu udało mi się ją trafić. Jednak nie w porę. Sans akurat w tym momencie wszedł do salonu.
-Co tu się dzieje!?
-Ja tylko czekałam na ciebie a ona mnie zaatakowała. Jak tak można-powiedziała udając. Co za sku*czysuka!
-Ash! Jak mogłaś! Co w ciebie wstąpiło!
(W tym momencie radzę włączyć to:)
-Ale ja... to nie... Uh!-wybiegłam z domu. Wbiegłam w las. Uciekałam i płakałam. Co za suka! Nie wierzę! Jak oni mogli! Miałam oczy całe w łzach. Nagle coś mnie szarpnęło za włosy. Skróciły mi sie do ramion. Moje oko i kryształ były bardziej widoczne a końcówki postrzępione. Gałęzie drapały mnie po twarzy, potykałam sie o korzenie, ocierałam o drzewa. Nie panowałam nad sobą. Szlochałam. Jak oni mogli mi to zrobić. Byli jedynymi osobami, którym mogłam ufać. A teraz? Nienawidzą mnie. Przez coś, czego nie chciałam. Nie wiedziałam co począć. Biegłam w dal. Miałam coraz wiecej ran. Lała się krew. Czułam ból. Jednak nie mogłam przestac biec. To było ponad moje siły. Nie mogłam tam teraz tak po prostu wrócić. W tej chwili nie było nikogo, kto by mnie zrozumiał. Zamknęłam oczy. Biegłam dalej. Nie mogłam patrzeć. W pewnym momencie walnęłam się o coś. Straciłam przytomność.
Ciemność. Nic nie widziałam. Byłam w jakiejś pustce. Nagle się rozjaśniło. Byłam w jakby niebie. Czy ja umarłam? Nie. Nagle otworzyły się "ekrany" na których były videa. Patrzałam na nie chodząc po "chmurze" spostrzegłam mnie rozmawiającą z Sansem i Emily przez drzwi, mnie i Sansa idacych do wyporzyczalni po kasety, mnie i Sansa przestawiajacych stół i rozkładajacych łużko, nasz wyscig w Waterfall, to, jak dał mi kwiat i kryształ, wspólne tańce na nocy filmów... dużo tego było. Szłam tak patrzac na wszystko. Przypomniały mi się dobre chwile. Jednak na końcu chmur spostrzegłam 2 postacie. Podbiegłam bliżej, by dostrzec, kto to był. Zauważyłam Sansa i Lydię. Obejmowali się i całowali. W tym momencie zaczęłam płakać. Krzyknęłam "NIE!!!". Na nic. Padłam na chmurę. Zamknęlam oczy i szlochałam. "Niby" zemdlałam.
CZYTASZ
Undertale-Crystal Water [Zakończone]
FanfikceAshly ma 15 lat. Od małego była inna od reszty. Miała magię wody. Jej dusza ma odcien niebieskiego, który jest jej ulubionym kolorem. Od urodzenia miewa również dziwne sny i omdlenia. Pewnego razu siedziała sobie nad przepaścią na górze Ebott. Jedna...