Prolog

8K 244 21
                                    

Zwiastun w mediach 

Siedział w tej piwnicy, patrząc na dziewczynę. Była cała w siniakach, zmęczona, konająca... Wystarczyło jedno spojrzenie w jej oczy i wszystko było jasne — ona czekała już tylko i wyłącznie na śmierć, nic więcej.

Opowiadając całą tę historię niczego nieświadomej Emily, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że coś knuje. Wedle jego mniemania to wszystko było zbyt proste albo...

— Jesteś tak samo głupia, jak rodzice. — wypowiedział te słowa z satysfakcją i perfidnym uśmiechem. Był dumny z siebie, że udało mu się nareszcie ją zniszczyć. Był dumny ze swojego doskonałego planu, który obmyślał przez lata i który zadział doskonale.

Nawet nie zauważył momentu, w którym dziewczyna się podniosła i podeszła do niego. W jednej chwili dzielił ich stary stół, a w drugiej jej pięść z ogromną siłą zderzyła się z jego twarzą. Zabolało i musiał przyznać przed samym sobą, że był zaskoczony. Tego się nie spodziewał. Był jednak zbyt dumny i pewny siebie, aby okazać uczucia, które się w nim tłoczyły.

Otarł nos, z którego polała się krew i wstał. Bolało i to cholernie, ale złamana duma sprawiała jeszcze więcej bólu. Wyszedł bez słowa i zauważając pod drzwiami Raina, poczuł chęć zemsty. Chciał, żeby ta mała suka cierpiała jeszcze bardziej.

— Pokaż jej, na czym będzie polegała jej praca. — zarządził, nie patrząc na mężczyznę. Mógł się jednak założyć, że jest szczęśliwy.

Parez doskonale wiedział, jakim uczuciem darzył tę dziwkę jego człowiek. Nienawiść to nawet mało powiedziane. On natomiast uwielbiał wykorzystywać niechęć ludzi do własnych celów. Było to wtedy takie proste. Wystarczyło jedno słowo, a ktoś wykonywał za ciebie brudną robotę lub stawał się szpiegiem.

Wystarczyło tylko dobrze poznać słabości swoich ludzi, a w tym był niezastąpiony.

Usłyszał tylko głośne zatrzaskiwanie drzwi. Żałował trochę, że przez dźwiękoszczelne drzwi nie usłyszy jej krzyków i błagania o litość, ale trudno.

Wyszedł po schodach na górę i skierował się do łazienki. Szybko obmył twarz z krwi i skierował się do pokoju Mike'a.

Chłopak się stawiał, ale mimo wszystko był posłusznym i dobrym człowiekiem. Takiego informatyka trzeba każdemu, a on miał niezwykły talent. James chwalił sobie i doceniał przydatnych ludzi, dlatego też przymykał oczy na jego nieposłuszeństwo. Nie oznaczało to jednak, że wszystko jest w stanie tolerować.

Wszedł bez pukania jak do siebie. W jego słowniku nie istniało takie słowo jak „prywatność", chyba że miało dotyczyć jego osoby.

Brunet siedział przy biurku, grzebiąc coś w komputerze. Nie trudno się było domyślić, że są to plany willi Jacka. Musiał znaleźć najlepsze miejsce na podłożenie bomby, a czas ich gonił.

— I jak? — stanął obok chłopaka, obserwując jego poczynania.

— Pozostaje nam już tylko piwnica. Do niej najprościej się dostać.

— Bomba gotowa?

— Tak.

Parez zauważył, jak zadrżał mu głos, gdy wypowiadał te słowa. Wiedział też, że nie łatwo było mu zdecydować o zdradzeniu poprzedniego gangu, dlatego też musiał dokładnie obserwować Mike'a. Nie chciał, aby jego istnie genialny plan mógł w jakikolwiek sposób pokrzyżować jakiś młody gówniarz.

— Pamiętaj Mike o swojej siostrze. Jeśli nie chcesz, żeby coś się jej stało, to nie kombinuj.

Wyszedł, trzaskając drzwiami. Mike był niepewny, a to wróżyło kłopoty.

Kochać wroga: Nowe początkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz