Tak jak powiedział Brown, tak pojawił się u nas już następnego dnia po południu.
Kiedy otwierałam mu drzwi i się z nim witałam, już wiedziałam, że to nie będzie prosta rozmowa. Miał poważną minę i chociaż zawsze podczas naszych spotkań był profesjonalny, tak tym razem na kilometr można było wyczuć od niego niezadowolenie.
Weszliśmy razem do salonu. Zawołałam wszystkich, ponieważ chciałam, żeby uczestniczyli w tej rozmowie. Wychodziłam z założenia, że skoro już wiedzą, mają takie prawo. Okazało się jednak, że jestem naiwną idiotką.
— Wolałbym jednak porozmawiać z tobą sam na sam, Emily. — powiedział, nie zwracając kompletnie uwagi na resztę. — I z Aaronem oczywiście. — dodał, a ja pojęłam całą sytuację.
— Myślałam, że wyjaśniłam panu wczoraj sytuację. — próbowałam mówić spokojnym głosem, ale ucierpiały na tym moje dłonie, ponieważ wbiłam w nie paznokcie aż do krwi.
— Wyjaśniłaś, ale to nie znaczy, że ją zaakceptowałem. Mieliśmy umowę, a ty ją złamałaś. — jego głos nadal był wypruty z jakichkolwiek emocji. Nie wiedziałam, jak on to robi. — Zgodziłem się na uczestnictwo Aarona w tym... powiedzmy przedsięwzięciu, ale to i tak było z mojej strony, pójcie wam na rękę. W planach mieliśmy jedynie współpracę z tobą, a teraz mi oznajmiasz, że wie o tym o wiele większe grono.
— Jestem pewna, że o niczym nikomu nie powiedzą. Są godni zaufania, a mogą nam w wielu sprawach pomóc. Nie widzę żadnych przeciwwskazań.
Brown zacisnął mocniej usta.
— Nie ty wydajesz tu polecenia. Ta decyzja należy do mnie, a ja się nie zgadzam.
— Czy pan nie rozumie, że we dwójkę nic nie zdziałamy? — wtrącił się Aaron. — Znamy się od dawna i wiemy, na co kogo stać. Każdy się może przydać.
— Od jak dawna się znacie? — zapytał niespodziewanie. — Hmm? — uniósł brwi w górę, czekając na naszą odpowiedź.
— W obecnym składzie współpracujemy od kilku miesięcy, ale znamy się dłużej. Poza tym nie to jest najważniejsze... — szukałam w głowie na szybko jakichś argumentów, ale przerwał mi.
— Co to jest kilka miesięcy? Ja swój oddział komplementowałem przez lata. Wybierałem tylko najlepszych i najbardziej zaufanych ludzi, a wy? Współpracujecie, jak sama zauważyłaś, zaledwie kilka miesięcy.
— A jak wiele pana zespół razem przeszedł przez te kilka lat? — wybuchłam. — My przez te kilka cholernych miesięcy przeszliśmy razem więcej, niż może sobie pan wyobrazić. Byliśmy wrogimi gangami, polowano na nas, każdy z tu siedzących otarł się o śmierć. Potrafiliśmy się połączyć i schować do szuflady wzajemną nienawiść. Trzymaliśmy się razem wtedy, gdy Parez próbował nas skłócić i rozdzielić. — zrobiłam krótką przerwę, aby pozbierać myśli. — Kiedyś myślałam, że to ja ich złączyłam i tylko ze względu na mnie trzymają się razem. Ale wie pan co? Kiedy mnie zabrakło, bo zostałam porwana przez tego psychopatę, nadal łączyli siły i nie dali się poróżnić. To najlepiej ukazuje jaka łączy nas wszystkich więź. Przechodziliśmy wspólnie tragedie dotyczące jednej osoby. Trzymamy się razem, bo jesteśmy rodziną i sobie ufamy. O każdym z osobna jestem w stanie mówić panu godzinami. O tym, co lubi, z czego jest mocny i jakie ma marzenia. I jestem pewna, że oni mogliby zrobić to samo. Kocham ich, bo zastąpili mi rodzinę, którą odebrał mi Parez. Nie wątpię w nich i jeśli pan tego nie zaakceptuje, nasza współpraca dobiegnie końca. Chcę jednak przypomnieć w tym miejscu, że to nie ja was prosiłam o pomoc, tylko wy mnie. My sobie poradzimy, ale nie jestem pewna co do tego, czy wy zdołacie złapać Pareza na tyle szybko, aby nie popełnił więcej zbrodni.
CZYTASZ
Kochać wroga: Nowe początki
Teen FictionTO JEST DRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI "KOCHAĆ WROGA: ZŁAMANE ZASADY Oddać życie za przyjaciół i żyć, gdy oni zginęli. Cieszyć się na widok osoby, która zdradziła. Poznać tajemnice rozwiązanych zagadek. Spotkać martwych. Posiadać rywali, których się zniszcz...