Siedziałam tam, analizując na szybko sytuację. Musiałam improwizować, więc obmyśliłam nowy plan.
— Pozostało pięć haseł do wpisania. Po trzech przyprowadzisz tu Aarona. Jak zobaczę, że jest cały i zdrowy, wpiszę dwa pozostałe.
Moje serca waliło jeszcze szybciej i mocniej, niż wcześniej. Martwiło mnie to, że Parez nie chce przyprowadzić do mnie Aarona. Nie chciałam myśleć źle, ale w głowie miałam już tylko negatywne odpowiedzi na pytanie „dlaczego?"
— Zgoda.
Odetchnęłam głęboko i zabrałam się do pracy. Z każdą minutą ręce trzęsły mi się mocniej, a czas oczekiwania przy sprawdzaniu każdego hasła, zdecydowanie nie pomagał.
Miałam wrażenie, że wszystko to trwa godziny. Cisza, która panowała wokół nas, rozpraszała mnie bardziej, niż najgorszy hałas. Do tego wszystkiego ten strach przeszywający moje ciało, że coś mogłoby pójść nie tak. Wszystko opierało się na przeświadczeniu, że Parez potrzebuje nas żywych. A co, jeśli zmienił zdanie i postanowił jednak nas wszystkich wybić?
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam dźwięk oznaczający, że piąte hasło zostało przyjęte. Odwróciłam laptopa w stronę Pareza.
— Teraz twoja kolej.
Wystarczył jeden ruch ręką, a jeden z mężczyzn siedzących na kanapie wstał i wyszedł. Poczułam ulgę, ale tylko na chwilę. Cyniczny uśmieszek na ustach mojego wroga znowu obudził w moim sercu niepokój. Znałam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że coś kombinuje.
— Zobaczysz swojego chłoptasia, a później odblokowujesz resztę haseł. Żeby nie było nieporozumień.
— Zrobię to, czego chcesz, ale później wychodzę stąd razem z Aaronem. — uściśliłam.
— Oczywiście. — zaśmiał się, rozglądając się po pomieszczeniu.
Wiedziałam, że kłamie. Wiedziałam to od samego początku.
Słowo daję, że chwile spędzone w tym miejscu były najgorszymi minutami w moim życiu. Musiałam walczyć sama ze sobą, żeby tylko nie zacząć płakać, żeby nie okazać, jak bardzo się boję, żeby pozostać stanowczą.
W chwili, gdy dwóch mięśniaków weszło do sali, w której się znajdowaliśmy, zaparło mi dech. Zakręciło mi się w głowie i przez chwilę myślałam, że śnię. Prowadzili na wpół przytomnego Aarona. Od razu zauważyłam czerwoną plamę po prawej stronie jego boku i siniaki na twarzy. Musiałam wziąć naprawdę głęboki oddech, żeby tylko nie zacząć krzyczeć na te ścierwa. Zamiast tego wstałam i chciałam do niego podejść. Drogę zastąpił mi jednak sam diabeł.
— Spokojnie. — wyciągnął rękę, aby mnie zatrzymać. — Macanki zostawcie sobie na później.
W tej chwili przestałam kompletnie nad sobą panować. Każdy ma ograniczenia w zapasach spokoju, a moje się właśnie skończyły.
— Macał, to ty będziesz swoją opuchniętą mordę, jak już z tobą skończę! — wydarłam się na całe gardło.
Aaron POV:
Czułem się fatalnie. Nie wiedziałem, ile już siedzę uwięziony przez Pareza i traciłem powoli nadzieję w cokolwiek. Na okrągło albo spałem, albo traciłem przytomność, więc nie byłem już nawet w stanie powiedzieć, co się wokół mnie działo.
W pomieszczeniu, w którym siedziałem, na okrągło było ciemno. Nie wiem, czy to dlatego, że świadomy byłem tylko w nocy, czy może ze względu na zabite okno. Nie byłem już pewien nawet, jak się nazywam.
![](https://img.wattpad.com/cover/105249370-288-k407806.jpg)
CZYTASZ
Kochać wroga: Nowe początki
Teen FictionTO JEST DRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI "KOCHAĆ WROGA: ZŁAMANE ZASADY Oddać życie za przyjaciół i żyć, gdy oni zginęli. Cieszyć się na widok osoby, która zdradziła. Poznać tajemnice rozwiązanych zagadek. Spotkać martwych. Posiadać rywali, których się zniszcz...