Rozdział 20

3.6K 177 6
                                    

— Aaron? — szepnęłam, drżącym głosem.

— Jesteś cała?

Odetchnęłam, słysząc jego głos.

— Ja tak, a ty?

— Też.

Powoli podnieśliśmy się z ziemi tak, aby nie zwracać na siebie uwagi. Strzelec był prawdopodobnie z drugiej strony samochodu, więc mieliśmy przewagę.

Wsiedliśmy oboje od strony pasażera i nie wychylając się, szybko odjechaliśmy z parkingu. Nie padło więcej strzałów, jednak nasza szyba była rozbita, co nie sprzyjało szybkiej jeździe.

— Zabiję sukinsyna za mój samochód. — szepnęłam sama do siebie.

— Zadzwoń do reszty. Niech uważają na siebie.

Przyznałam w myślach blondynowi rację i wyjęłam telefon. Lekko drżącymi dłońmi wykręciłam numer Olivii. Nie odebrała od razu, co oczywiście sprowokowało mnóstwo strasznych scenariuszy w mojej głowie. Na całe szczęście po kilku sygnałach usłyszałam jej głos po drugiej stronie.

— Aż taka zła randka? — zaśmiała się. Z jednej strony mi ulżyło, bo wiedziałam, że jest cała, ale z drugiej miałam ochotę ją strzelić.

— Liv, gdzie jesteście?

— Stoję na parkingu pod apteką. Daniel... — moje serce przyśpieszyło na jej słowa, ale gdy w tle usłyszałam coś na kształt pukania, spanikowałam jeszcze bardziej. — Poczekaj, zaraz oddzwonię.

— Nie, Olivia! — wrzasnęłam do telefonu, jednak na nic się to nie zdało. Po prostu się rozłączyła. — Kurwa. — przeklęłam pod nosem.

— Co się stało?

Spojrzałam na Aarona, który nie był w lepszej formie ode mnie.

— Nie mam zielonego pojęcia.

Ponownie wykręciłam numer przyjaciółki z nadzieją, że odbierze. Wystukiwałam nerwowo rytm piosenki na kolanie, która grała w chwili łączenia. Po dłuższej chwili włączyła się sekretarka, ale nie zamierzałam zrezygnować. Rozłączyłam się i spróbowałam ponownie z tym samym skutkiem.

Moje nerwy były już na granicy wytrzymania. Aaron jechał coraz szybciej.

— Mam nadzieję, że nic im się nie stało.

— Jeszcze chwilę i będziemy. Spokojnie. — kojący glos mojego chłopaka trochę mi pomógł, chociaż nie pozbyłam się do końca strachu o rodzinę.

— Boję się. — szepnęłam.

— Nie tylko ty, Emily.

Blondyn wziął moją dłoń i splótł nasze palce razem. Jego szczerość naprawdę mi pomagała. Nie rzucał pustymi, wyuczonymi zdaniami typu: „Wszystko będzie dobrze". Oboje wiedzieliśmy, że coś nie gra, więc nie miały one sensu. Zamiast tego szczerze mówił o swoich uczuciach.

Olivia POV:

— Będę tęskniła za Popim. — wyznałam, wychodząc z łazienki w samym ręczniku.

— Ja już ci nie wystarczam?

Uśmiechnęłam się, słysząc szyderczy ton Dana. Wyglądał już lepiej, ale jego oczy nadal były lekko zaczerwienione. Podeszłam do chłopaka i obejrzałam dokładnie jego spojówki.

— Skoczę do apteki po jakieś krople. — zaproponowałam.

Momentalnie złapał mnie w pasie i posadził na swoich kolanach. Złapałam za ręcznik i poprawiłam go, aby nie zsunął mi się z ciała.

Kochać wroga: Nowe początkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz