Gdy Aaron wyszedł ze szpitala, wróciliśmy do naszego tymczasowego domu, spakowaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że należą się nam wakacje, więc zebraliśmy nasze wszystkie oszczędności i zarezerwowaliśmy miesiąc na Karaibach. Plaża. Słońce. Morze. Zimne drinki... Marzenie...
Właśnie. Marzenie. Dobrze powiedziane.
Zamknięcie Pareza i jego ludzi oznaczało dla nas koniec problemów, ale nie w całym znaczeniu tego słowa. Pozostało nam jeszcze dochodzenie, rozprawa i sąd. Byliśmy najmocniejszym dowodem Browna, szczególnie ja i Aaron, więc o Karaibach mogliśmy sobie pomarzyć. Podobnie zresztą jak o studiach.
Wszystko zajmowało wiele czasu. Studia, przynajmniej ja i Aaron, musieliśmy przełożyć na przyszły rok. Nie powiem, że się z tego powodu cieszyłam, ale myślę, że ta przerwa była nam potrzebna. Musieliśmy odpocząć i odciąć się od wydarzeń, które miały miejsce w naszym życiu.
Ale po kolei.
Aaron spędził tydzień w szpitalu. Jego rana okazała się zakażona i nie była w najlepszym stanie, ale nie zagrażało to, na całe szczęście, jego zdrowiu. Lekarze szybko sobie z tym poradzili i pozostawało mu już tylko odpoczywać.
Ja także nie byłam w najlepszym stanie, więc pod naciskiem przyjaciół, zgodziłam się na kilkudniowy pobyt w szpitalu. Wspominałam już, że nienawidzę tego miejsca? Nie było to ani miłe, ani przyjemne, ale przynajmniej mieliśmy wszyscy pewność, że wszystko ze mną w porządku. Oprócz tego musiałam spotykać się regularnie z Ashley. Nie towarzysko, ale raczej jak psycholog z pacjentem. Cała ta sytuacja w burdelu Pareza dość mocno zapisała się w mojej psychice i trudno było mi się z tym wszystkim pogodzić. Szczególnie męczyły mnie koszmary, które powracały co noc. Inni zresztą także skorzystali z jej pomocy, która okazała się niezastąpiona.
Przez kolejne dwa tygodnie musieliśmy znosić ciągłe przesłuchania. Powroty do tego koszmaru nie były przyjemne, ale zdawaliśmy sobie wszyscy sprawę, że pomagamy w zamknięciu naprawdę groźnych przestępców. Zaciskaliśmy zęby i próbowaliśmy iść dalej, mimo wszystko.
W końcu nadszedł dzień rozprawy Jamesa Pareza i Taylera Raina. Bałam się chwili, gdy będę musiała wejść na salę sądową i spojrzeć im w oczy, ale chciałam, aby zobaczyli, że mnie nie złamali. Chciałam pokazać się im z uniesioną głową i triumfalnym uśmiechem na twarzy. Niezastąpioną pomocą okazał się tutaj, oprócz Ashley, Aaron. Był zawsze, gdy go potrzebowałam. Potrafił ze mną siedzieć godzinami, pozwalając mi się wypłakać. Podziwiam go za to, bo nie był wcale w lepszej kondycji psychicznej. Mimo to był dla mnie niezastąpionym wsparciem.
— Myślicie, że wszystko się uda? — odezwała się w pewnym momencie Liv. Wyglądała na przerażoną. — Ciągle mi się wydaje, że sąd ich uniewinni. Nie jesteśmy pewni, czy w ostatniej chwili nie wyciągnął jakiegoś asa z rękawa.
— Nie mów tak nawet. — poprosiłam lekko surowym tonem. — Musi się udać. Plan był dobry i wszystko poszło, jak należy. — dodałam.
— Gdzie jest w ogóle Dave? — zapytał Dan.
— Pojechał jeszcze po Brook. — wyjaśniłam spokojnie.
— Serio?
Oburzony ton Harry'ego mówił wszystko. Ciężko było się im pogodzić z tym, że Dave po tym wszystkim wrócił do Brook. Wszyscy po kolei byli na niego wściekli i mimo że dość szybko doszli do porozumienia, nie zamierzali nawet udawać, że ta sytuacja im pasuje.
— Ona też zeznaje przeciwko nim. Wykorzystali ją. — stanęłam w obronie rudowłosej.
— Jakoś nie mam ochoty się z nią widzieć. — stwierdziła niechętnie Kat.
![](https://img.wattpad.com/cover/105249370-288-k407806.jpg)
CZYTASZ
Kochać wroga: Nowe początki
Teen FictionTO JEST DRUGA CZĘŚĆ KSIĄŻKI "KOCHAĆ WROGA: ZŁAMANE ZASADY Oddać życie za przyjaciół i żyć, gdy oni zginęli. Cieszyć się na widok osoby, która zdradziła. Poznać tajemnice rozwiązanych zagadek. Spotkać martwych. Posiadać rywali, których się zniszcz...