- Że co?! Nie mam zamiaru z Tobą pić! - głośny okrzyk wypełnił knajpę, w której siedziałam razem z Kubą i Kacprem. Ten drugi usiłował przekonać mnie do wypicia z nim kilku rundek. Patrzyłam na niego ze zgrozą i szokiem. Nie zamierzałam upijać się na oczach innych ludzi. Lubiłam alkohol, to fakt, ale nigdy z nim nie przesadzałam. A teraz kusił mnie, bym się upiła.
- No, ale proszęęęę...Tak ładnie proszę. Na sam początek roku akademickiego. Potem zapewne nie będziesz miała już takiej okazji. - Kacper prawie skomlał, błagając, bym z nim wypiła. Pokręciłam przecząco głową,
- Wykorzystałeś fakt, że Ciebie nie słuchałam. Nie, nie wypiję. - zaprotestowałam, patrząc na niego z dezaprobatą. Kuba przysłuchiwał się naszej kłótni z umiarkowanym zainteresowaniem. Bawił się czarną słomką od swojego napoju. Bezalkoholowego.
- Daj spokój, Kacper. Dziewczyna nie chce pić, to nie. Nie zmuszaj jej. - odezwał się, patrząc prosto na swojego kumpla. Ten uniósł brwi w niedowierzaniu.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - jęknął, lecz przestał już mnie napastować. Wziął kieliszek wódki i szybko go wychylił, ocierając dłonią usta. Przeczesałam palcami włosy, by opadły na bok. Zaczęłam się nimi bawić jakby od niechcenia. Kacper z czasem coraz bardziej się rozgadywał, mamrotając coś od rzeczy. Ja z Kubą pilnowaliśmy, by bardziej się nie kompromitował. Odcięliśmy więc go od alkoholu, stawiając szklankę soku przed nim.
- Czy on zawsze taki jest? - spytałam siedzącego obok Kubę, który natychmiast zwrócił się ku mnie. Ponownie dziwne uczucie jakby żołądek wiązał się w żelazny supeł opanowało moje wnętrze. Spojrzenie chłopaka może nie zafascynowało mnie, lecz było w nim coś co przykuwało uwagę.
- Jak poznaje nową dziewczynę, to chce wypaść jak najlepiej, a zazwyczaj wypada jak pajac. - odpowiedział szczerze, poprawiając okulary, które spadały mu z nosa. Kiwnęłam głową, ignorując dziwne dźwięki dochodzące od strony blondyna, który najwidoczniej zajął się swoją szklanką z sokiem. Czułam się trochę nie na miejscu, siedząc w towarzystwie dwóch dopiero co poznanych chłopaków, lecz powoli się z tym oswajałam. Uderzałam delikatnie palcami o brzegi szklanki, dopijając wodę przez słomkę. W tle leciała jakaś muzyka, której nie potrafiłam dokładnie zidentyfikować. A posiadałam dobry słuch. Jak na dziewczynę w tym wieku. Blondyn siorbał przez słomkę, obserwując otoczenie. A za wielu ludzi tu nie było. Powoli zaczynał się rok akademicki i studenci przygotowywali się do studiów, przez co bary i knajpy opustoszały. Ale pewnie nie na długo.
- Nieprawda. Dziewczyny cenią mnie za intelekt i za dobry wygląd. Ale co się dziwić. Wyglądam jak młody Kurt Cobain. Dziewczęta uwielbiają złych chłopców. - niespodziewanie odezwał się Kacper, odgarniając blond włosy z czoła. Ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Serio? Jakoś nie widzę tu Twoich śliniących się fanek. Powiedz mi, gdzie je mogę znaleźć. - odgryzłam się sarkastycznie, uśmiechając się do chłopaka, który najwyraźniej posmutniał.
- To jest Warszawa. Tu mnie nie docenią. - odparł markotnie, bawiąc się swoją szklanką. Kuba wywrócił oczami, wzdychając. Najwyraźniej męczył się, siedząc tutaj i słuchając pijackich bzdur kumpla.
- Może lepiej gdzieś się przejdziemy? - zaproponowałam. - A ty przewietrzysz siebie i swój umysł. Nie będziesz gadał pierdół. - dodałam, zwracając się do Kacpra, który najwidoczniej podchwycił mój pomysł i powoli wstawał od stolika. Kuba pomógł mu i po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Świeże, warszawskie powietrze owionęło mnie od stóp do głów, chłodząc rozgorączkowany umysł i ciało.
- To może pokażemy Ci Warszawę nocą, co? Niesamowite miasto, aż czasem zazdroszczę Kubie, że tu mieszka. - Kacper sięgnął do kieszeni, by wyciągnąć z niej paczkę papierosów. Ja schowałam dłonie pod pachy, czekając, aż chłopak znajdzie zapalniczkę i zapali.
- Naprawdę musicie truć się tym cholerstwem? - nie mogłam się powstrzymać, by nie zwrócić na to uwagę. Fakt faktem, ja również święta nie byłam, popalałam od czasu do czasu, ale nigdy bym nie popadła w taki nałóg. Ani od alkoholu, ani od narkotyków. Nie rozumiałam dzisiejszej młodzieży, która zamiast znaleźć sobie jakieś zajęcie, hobby, to wolała chlać i ćpać. Co łączyło się w wielu przypadkach z przygodnym seksem i nastoletnią ciążą. Blondyn spojrzał na mnie znacząco.
- To tylko papierosy. I tak kiedyś wszyscy umrzemy. Teraz lub potem. - wzruszył ramionami, zaciągając się. Szary dym wydobył się z jego ust. Zrobiłam skwaszoną minę, odwracając wzrok. W sumie jego podejście do życia było podobne do mojego. Nieważne co zrobimy - i tak umrzemy. Prędzej czy później. Nie skomentowałam jego postępowania, dokładnie tak jak Kuba, który nałożył kaptur na głowę, zasłaniając się przed wścibskimi spojrzeniami. Ale kto by miał teraz go zobaczyć? Dochodziła północ, mało ludzi krążyło akurat o tej porze w tych rejonach, gdzie my byliśmy.
- To co, kończymy? - obydwaj chłopcy popatrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Ty chyba żartujesz. Noc się dopiero rozkręca. - wykrzyknął blondyn, machając ramionami na wszystkie strony świata, przez co wyglądał jak duży różowy flaming z blond włosami, na których widoczne stawały się odrosty. Czemu je farbował?
- No skoro tak uważasz. - odparłam, oblizując przesuszone wargi. Nie byłam przekonana co do jego pomysłu, ale był dorosły, odpowiadał sam za siebie. Kątem oka dostrzegłam, że Kuba również podchodzi do tego sceptycznie.
- Ty już się upiłeś. W dwie godziny. To chyba jakiś Twój nowy rekord. Chociaż nie...- tu chłopak się chwilę zastanowił. -...u Bartka spiłeś się w godzinę. W życiu tak pijanego Cię nie widziałem. - Kacper zmarszczył brwi, usiłując sobie przypomnieć, co wtedy się wydarzyło.
- Ale ja tego nie pamiętam. - wymamrotał, drapiąc się po głowie. Okularnik spojrzał na niego triumfalnie.
- I o tym właśnie mówię. - ja jedynie się im przypatrywałam i coś zakłuło mnie w serce. Fakt, że niewiele osób chciało się ze mną przyjaźnić teraz dotarł do mojej świadomości z całą mocą. Przygryzłam wargę. Chciałabym mieć kumpla i przyjaźnić się z nim tak jak Kuba z Kacprem.
- Nasza królewna posmutniała. Hej, Natka...- blondyn podszedł do mnie i przytulił do siebie. Ja automatycznie owinęłam ramiona wokół niego, wzdychając cicho.
- Mhm, po prostu czasem tak mam, że mi jest smutno. - mruknęłam spod jego ramienia, wtulając się w niego. Kuba stał na uboczu, patrząc na nas spod przymrużonych powiek. Spuściłam wzrok, przytulając się do Kacpra jeszcze bardziej, ignorując nieprzyjemny zapach papierosów i alkoholu.
Czułam się dziwnie, obejmując Kacpra, gdy Kuba patrzy. Tak jakbym go zdradzała. Odwróciłam głowę, by uniknąć jego oceniającego spojrzenia. Rumieniec wpełzł mi na policzki, co umiejętnie ukryłam, by żaden z chłopaków go nie dostrzegł.
- Chodźmy lepiej. Zimno jest. - odezwał się Kacper, głaszcząc mnie po plecach. - Idziesz z nami. - rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym chwycił mnie za dłoń.
- Akurat mamy ostatni pociąg. - kiwnął głową Kuba i jako pierwszy ruszył do przodu.
- Ale ja muszę wrócić do akademika. - zaprotestowałam, wydostając się spod ramienia chłopaka. Obydwoje spojrzeli na mnie. Ja natomiast zmarszczyłam brwi i zacisnęłam usta w cienką linię.
- Ciekawe jak chcesz się tam dostać, skoro ostatni autobus odjechał 10 minut temu. -
- Specjalnie to zaplanowaliście? - westchnęłam, wywracając oczami do góry. Mogłam iść z buta do akademika, ale zapewne z dwie godziny by mi to zajęło. I też nie miałam pewności, czy babka mnie do środka wpuści o tej porze. - Obym tego nie żałowała. - mruknęłam, po czym ruszyłam do przodu razem z Kubą.
Pierwszy dzień - poznanie chłopaków i zaciągnięcie mnie w nieznane. Brawo ja!
CZYTASZ
Closer || GargamelVlog
FanfictionOna - młoda dziewczyna z małego miasta wyróżniająca się talentem oraz wyglądem, On - znany Youtuber, introwertyk, pasjonat sztuki, muzyki i filozofii. Pewnego dnia ich ścieżki krzyżują się, mieszając w ich dotychczasowych życiach. Czyżby los szykow...