Nie chcę więcej, Twoje serce do życia wystarczy.

1.1K 86 35
                                    

Czekając na Kubę, zastanawiałam się nad tym, co mu powiem, gdy go spotkam. Czy będę w stanie spojrzeć mu w oczy? Czy emocje znów nie wezmą nade mną góry i nie powiem mu czegoś, czego będę w przyszłości żałować? Zadumałam się nad tą kwestią, siedząc przed olbrzymim gmachem Pałacu Kultury i Nauki. Póki co, było to moje ulubione miejsce do przesiadywań i rozmyślań nad życiem. Ale pewnie się to skończy, gdy rok akademicki na dobre się rozpocznie. Czyli od jutra. Uniosłam głowę do góry, ciesząc się ostatnimi promieniami Słońca oraz lekkim podmuchem warszawskiego wiatru. Czułam się nieco dziwnie bez gadaniny Zośki, ale zaczęła mnie denerwować. Tak szybko się denerwuję...

- Natalia? - natychmiast powróciłam do rzeczywistości, gdy usłyszałam męski głos. Otworzyłam oczy i ujrzałam zakapturzoną postać Kuby, który uśmiechał się do mnie nieśmiało. Ręce włożone miał w kieszenie czarnej kurtki.

- Cześć. - szepnęłam, dziwnie onieśmielona jego towarzystwem. Gdy był z nami Kacper to czułam się pewniej, zapewne przez dziwne poczucie humoru blondyna. Lecz teraz go zabrakło i słowa ugrzęzły mi w gardle. Błękitne oczy niczym niebo w pogodny dzień patrzyły się prosto na mnie, powodując, że rumieniec wpełzł mi na policzki. Odchrząknęłam, odwracając wzrok.

- To gdzie idziemy? - spytałam neutralnym tonem, wstając z murka. Gdy to zrobiłam, dopiero teraz zauważyłam, że dzieliła nas nieznaczna różnica wzrostu. Urocze.

- Może do Łazienek? Jest tam przepiękny park. Często do niego chodzę, gdy chcę o czymś pomyśleć. - zaproponował. Zerknęłam kątem oka na idącego obok mnie chłopaka. Wyglądał zupełnie zwyczajnie, jak normalny student, lecz ja wyczuwałam, że to tylko pozory. Coś zupełnie mi obcego i nieznanego sprawiało, że chciałam go bliżej poznać. Niby zwyczajny, a w moich oczach nadzwyczajny.

- Czemu mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy? - Kuba zauważył, że mu się intensywnie przyglądam. Natychmiast odwróciłam wzrok, rumieniąc się wściekle.

- To nic takiego. Po prostu myślałam. - mruknęłam, zatrzymując się przy przejściu dla pieszych. Paliło się czerwone światło.

- O czym? Uchylisz choć rąbka tajemnicy?

- Nie wiem czy warto. - odpowiedziałam, patrząc prosto przed siebie. Było mi dziwnie gorąco za każdym razem, gdy chłopak zwracał się w moją stronę. Jakbym była szczególnie wyróżniona. Może tak było? A może to ja i moje egostyczne wnętrze myślało, że jestem jakaś specjalna.

- Uwierz mi, że warto. Chciałbym poznać twoje myśli. - Kuba nie odpuszczał. Uparciuch z niego. No cóż...wzięłam głęboki wdech, po czym wyrzuciłam z siebie:

- Te myśli towarzyszą mi odkąd się poznaliśmy. Znaczy się nasza trójka. Przyjeżdżając tutaj nie myślałam o poznaniu kogoś nowego, zwłaszcza tak szybko jak was. Nie miej mi za złe, ale opornie mi idzie z nowymi znajomościami. - schowałam dłonie w kieszenie, spuszczając głowę, by nie dostrzegł moich rumieńców. - Miałam świadomość, że i tak będę musiała obcować z nowymi ludźmi i otoczeniem, ale jakoś mój umysł spychał to gdzieś w głąb i nie myślałam tak o tym. Ale teraz jak jestem tu na miejscu to czuję się jakby wolniejsza, ale z drugiej strony też skrępowana, bo nienawidzę dużej ilości obcych ludzi dookoła mnie. Rozumiesz? - przerwałam, by na niego spojrzeć. Chłopak jakby był zadumany, lecz pokiwał głową na znak, że mnie rozumie i mogę dalej kontynuować. Ja wzięłam głębszy wdech, kontynuując moją tyradę na temat życia w wielkim mieście i bycie introwertykiem.

- ...więc sam wiesz jak jest. Introwertykom trudniej się zaadaptować w nowym otoczeniu. Są pozbawieni tej bezpiecznej otoczki. - zakończyłam, by w końcu nabrać powietrza do płuc i zamilknąć. Nigdy w życiu się tak nie rozgadałam jak teraz. Cisza, która zapadła między nami była w jakimś stopniu znacząca. Pozwalała nam na przeanalizowanie tego, co przed chwilą powiedziałam. Szliśmy prosto przed siebie, mijając śpieszących się do pracy ludzi. Kuba nic nie odpowiedział, najwidoczniej myślał o Bóg wie czym. Westchnęłam cicho i ze znudzenia zaczęłam patrzeć na mijane przez nas wystawy sklepów. Czasami żałowałam, że nie jestem tak bogata jak siostry Kardashian-Jenner i nie mogę sobie pozwolić na kupienie sobie jakiegoś ładnego ciucha. Ale niestety nie mogłam wybrać rodziny. Urodziłam się tam, gdzie powinnam.

Ale czy pogoń za bogactwem i sławą nie oznacza upadku moralnego i zatracenie wartości, którymi się kiedyś kierowaliśmy?

- Chodź, skręcamy. - odezwał się znienacka Kuba, chwytając mnie za nadgarstek, gdy ja chciałam iść dalej. Ocknęłam się z zamyślenia i spojrzałam na niego zdezorientowana. Chłopak na ten widok uśmiechnął się delikatnie. Chyba wyszłam na niesprawną umysłowo. Śmieszne.

- A...chaaa....- wydukałam, nie ośmielając się na wydostanie nadgarstka z uścisku okularnika. Chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Kuba nie zorientował się, że nadal trzyma mnie za rękę i szedł prosto przed siebie szybkim krokiem. Musiałam niemal truchtać, by za nim nadążyć.

- Gdzie się tak spieszysz? Mamy przecież cały dzień. - stęknęłam, gdyż dopadła mnie kolka, która boleśnie dawała o sobie znać kłuciem w boku. Moja kondycja nie należała do najlepszych i od pewnego czasu zanosiłam się z zamiarem regularnych wizyt w siłowni. Ale czy do tego dojdzie? Znając mój słomiany zapał to nie albo skończy się na dwóch wizytach.

- Tak, ale już zaplanowałem dla nas cały dzień, więc się przejdziemy po parku i potem gdzieś Cię zabiorę. - odparł z zadowoleniem, w końcu puszczając mój nadgarstek, zwalniając. Uniosłam brwi w niemym zdziwieniu. Skąd nagle u niego taka energia? A jeszcze wczoraj nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, wręcz odnosił się wrogo do mojej osoby.

- Aż tak? A co jeśli się nie zgodzę? - spytałam prowokująco z uśmieszkiem na twarzy. Nie mogłam się powstrzymać od tego ciętego pytania. Taka już byłam. Kuba chyba to podchwycił, bo uśmiechnął się zawadiacko z błyskiem w oku.

- Opcja 'nie' jest tu niemożliwa, Natalio. - odpowiedział poważnym i dostojnym tonem, co spowodowało, że wybuchłam śmiechem. Prawdziwym, czystym, radosnym śmiechem. Od tak dawna się nie śmiałam, a tu proszę.

- Nie dajesz mi zbytnio wyboru, Jakubie. - odpowiedziałam w podobnym tonie, chichocząc.

- Myślę, że Ci się spodoba. - wyciągnął rękę w moją stronę, czekając na reakcję z mojej strony. Przygryzłam wargę, patrząc na długie, szczupłe palce.

- No nie wiem czy mogę Ci zaufać. - odparłam przekornie, patrząc z rozbawieniem na reakcje chłopaka. Ten wywrócił oczami, wzdychając. - Żartuję przecież, głupolu. Prowadź. - chwyciłam go za rękę i uścisnęłam delikatnie, upewniając go, że nigdzie nie odejdę.

- Nie jesteś zabawna. Ani trochę.

- Jestem i ty to dobrze wiesz, więc nie zaprzeczaj. - wystawiłam język, śmiejąc się jak wariatka.

- Wszyscy w rodzinie zdrowi? - spytał, trzymając mnie za rękę.

- Tak i dziękuję za troskę, ale ona jest niepotrzebna. - spojrzałam na niego ze słodkim uśmieszkiem.

- Następnym razem już nie będę taki troskliwy. - odparował, prowadząc mnie w nieznane. Już się nie odezwałam, by nie zepsuć nastroju, który zapanował między nami. Kruchy i ulotny jak ludzkie życie. Nie chciałam tego ponownie zrujnować. Być może ta relacja przeistaczała się na naszych oczach w zalążki przyjaźni, a może czegoś więcej.

Wystarczyło czekać co przyniesie przyszłość. A rysowała się ekscytująco.

Closer || GargamelVlogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz