Idąc ulicami Warszawy, wesoło gawędziłam z Kacprem, który wykazał maksimum uwagi w stosunku co do mojej osoby w porównaniu do Kuby, który wlekł się obok nas milcząc. Nie miałam mu tego za złe, gdyż blondyn skupił się na mnie. Brunet zasłonił się kapturem, odgradzając się od nas, zapewne zatopiony w swoich myślach. Odleciał pewnie gdzieś daleko, nie skupiając się na naszej rozmowie. Chciałam przykuć jego uwagę, ale nie wiedziałam jak. Zdawał się być indywidualnością chadzającą własnymi ścieżkami.
- Podoba Ci się Warszawa? - nagle pytanie Kacpra przykuło moją uwagę na właściwe tory.
- Wiesz, właściwie to dopiero co przyjechałam, ale mam nadzieję się rozejrzeć przez te dni, które zostały mi do rozpoczęcia roku. - odpowiedziałam, chowając dłonie w kieszenie kurtki. Jak na tą porę roku było nieco chłodnawo, ale ja jak to ja odczuwałam to dwa razy mocniej. Nienawidziłam zimna i najchętniej schowałabym się pod kołdrą i kocem z kubkiem gorącej herbaty w ręce i dobrą książką. Ale za to miałam doborowe towarzystwo. Kto by się spodziewał, że spotkam kogoś, kto zechce mi pomóc odnaleźć się w tym ogromnym mieście. Chociaż głęboko wewnątrz siebie liczyłam na ponurego, obleczonego w czerń chłopaka idącego tuż obok mnie. Ten nie wykazywał jednakże jakichkolwiek oznak zainteresowania tematem. A czego się spodziewałam? Że zagadnie rozmową zupełnie mu obcą dziewczynę z pipidówy?
- W sumie ja też tu jestem tylko na kilka dni, ale z chęcią bym Ci potowarzyszył. - uśmiechnęłam się, słysząc jego propozycję. Więc był przyjezdnym zupełnie jak ja. - Oczywiście, jeśli chcesz. - dodał pospiesznie, chyba bojąc się mojej reakcji. Zupełnie niepotrzebnie.
- Przyda mi się ktoś, kto dobrze zna to miasto. Przez najbliższe trzy lata będę musiała sobie jakoś radzić. - zaśmiałam się nerwowo, kątem oka obserwując reakcje idącego obok Kuby. Ten natychmiast podłapał spojrzenie, wbijając wzrok we mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało, na co ten odwzajemnił gest. Momentalnie wróciłam do rozmowy z Kacprem.
- Myślę, że w tej sprawie pomoże Ci Kuba. On tu mieszka od urodzenia. - tu blondyn chrząknął, by przyciągnąć uwagę przyjaciela.
- Nie musicie się tak poświęcać. Jakoś sobie poradzę. - natychmiast zaprotestowałam, patrząc się na oboje chłopców.
- Nie zostawimy Cię na pastwę losu. Oprowadzę Cię po mieście. - zaoferował się znienacka Kuba, ściągając kaptur z głowy. Teraz dokładniej się mogłam mu przyjrzeć. Okulary marki Ray Ban i dość duży nos przykuwały uwagę, ale ja skupiłam się na jego przepięknych błękitnych oczach, w których dominował bardziej smutek niż radość. Można było w nich utonąć i zatopić się w ich głębi. Nigdy nie widziałam takich oczu o takim wyrazie. Mądre, a jednocześnie przepełnione zmęczeniem i niewyobrażalnym smutkiem graniczącym z depresją.
- Dzięki. Nie musisz tego robić, wiesz? - poprawiłam ramiączko plecaka, patrząc mu prosto w oczy. Ten wzruszył ramionami, patrząc gdzieś ponad moim ramieniem.
- Nie muszę, ale chcę. - odpowiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- No skoro tak...Nie będę się z Tobą kłócić. - mimowolnie uśmiech pojawił się na moich ustach, co raczył zauważyć Kacper, dopominając się o odrobinę uwagi na swoją osobę. - Ekhem, ja tu jeszcze jestem.-
- No widzimy, widzimy. Chodźmy lepiej. Muszę zakwaterować się w akademiku. - pospieszyłam chłopaków, którzy zaczęli się o coś sprzeczać. Natychmiast zamilkli, udając się w dalszą drogę razem ze mną.
- A gdzie jest ten Twój akademik, jeśli mogę wiedzieć? - spytał Kuba, bawiąc się ramiączkiem od torby.
- Z tego co się orientuję, to dość daleko od centrum. Żwirki i Wigury, mówi Ci to coś? - odpowiedziałam, zezując w jego stronę. Na szczęście, zanim przyjechałam do Warszawy, zdążyłam się porządnie przygotować z topografii miasta, które wielkością znacznie odbiegało od mojego rodzinnego miasta. Nie lubiłam niczego robić na spontanie, musiałam mieć wszystko zaplanowane od początku do końca. Mogłam wtedy uniknąć często nieprzyjemnych w skutach niespodzianek. Chłopak kiwnął głową na znak, że wie gdzie to jest. Ulżyło mi.
- A co będziesz studiować? - odezwał się blondyn, przerywając rozmowę między nami. Obróciłam głowę w jego kierunku.
- Polonistyka. -
- A więc jesteś bardziej humanistka niż ścisłowiec. Dobrze. - Kacper uśmiechnął się szeroko, sprawiając, że moje kąciki ust uniosły się do góry. Sama jego obecność sprawiała, że pobyt tutaj wydał mi się mniej przerażający niż wcześniej.
- Nigdy nie byłam dobra w matmie czy fizyce. Dla mnie to czarna magia. - zaśmiałam się, lekko się rumieniąc. I właśnie to w sobie nienawidziłam. Przesadna emocjonalność i zdolność do wzruszania się przy byle czym. Ech, byłam niezwykle skomplikowanym stworzeniem. - Próbowałam wielokrotnie to zrozumieć, ale nic z tego. Chyba za głupia na to jestem. -
- Ja też miałem problemy z matematyką, ale po pewnym czasie załapałem. To nie tak, że jesteś za głupia czy coś. Po prostu musisz się w to jakoś wdrożyć. - stanęliśmy przy światłach, zatrzymując się. Samochody przejechały blisko nas, rozchlapując wodę z kałuż na wszystkie strony. Na szczęście tego uniknęliśmy. Nie ma to jak dojść do akademika cała mokra.
- Myślisz, że nie próbowałam? Mój mózg po prostu tego nie pojmuje. - odparłam lekko rozdrażniona. Chłopak mnie nie znał i wydawał osądy. Och, no tak. Ujawniła się moja wada (jedna z rozlicznych): łatwo mnie rozdrażnić.
- Oj nie złość się już. - Kacper uniósł dłonie w geście poddania, gdy zapaliło się zielone światło. Przeszliśmy pospiesznie przez ulicę, akurat na przystanek, z którego zamierzałam odbić się w stronę akademika.
- No to chyba nie musicie już mnie dalej odprowadzać. Poradzę sobie. - sięgnęłam w stronę torby i walizki, lecz nie przewidziałam jednego: że chłopcy okażą się tak samo uparci jak ja.
- Mowy nie ma. Pojedziemy z Tobą i upewnimy się, że dotarłaś na miejsce. - z taką stanowczością ze strony Jakuba nie mogłam i nie potrafiłam walczyć.
- Chyba z Waszym uporem nigdy nie wygram. - westchnęłam, mierząc ich wzrokiem. Twarz Kacpra przyozdobił szeroki uśmiech, a Kuby jedynie wymuszone uniesienie kącików ust.
- No to się dogadaliśmy. O, nasz autobus. Świetnie. - czerwono-żółty pojazd wtoczył się na przystanek, by po chwili zasypać go masą ludzi. Gdy tylko nieco się przerzedziło, udało się nam dostać do autobusu, który natychmiast ruszył powodując, że zachwiałam się i wpadłam na Kubę, który w porę mnie złapał. Uchwyciłam się go kurczowo, ledwo łapiąc dech.
- Dz-dzięki. - wydusiłam z siebie, stając pewniej na nogach, jednakże wciąż się trzymając jego bluzy.
- Nie ma za co. - delikatny uśmiech rozświetlił jego przystojną, acz bladą twarz. Najwidoczniej nie przeszkadzało mu, że zaciskałam palce na jego czarnej bluzie. Ani że znajdowałam się w pozycji naruszającej jego przestrzeń osobistą. Nic, a nic. Ciekawe.
CZYTASZ
Closer || GargamelVlog
Fiksi PenggemarOna - młoda dziewczyna z małego miasta wyróżniająca się talentem oraz wyglądem, On - znany Youtuber, introwertyk, pasjonat sztuki, muzyki i filozofii. Pewnego dnia ich ścieżki krzyżują się, mieszając w ich dotychczasowych życiach. Czyżby los szykow...