^6^

5K 420 76
                                    

                                                  



                                                                                                 6.                  



Niespodziewana wizyta Joe wywołała u Christine falę zmiennych uczuć. Nie wiedziała właściwie co się stało.

W jednej sekundzie tu był i samo to dało jej dziwny komfort. A kiedy zbliżył się do niej, strach, że straci kontrolę, dał się we znaki.

Nie mogła sobie na to pozwolić. Kontrola to jedyne w czym czuła się pewna siebie. A przy Joe... No cóż. Jej zmysły szalały.

Sądziła, że skoro minęło kilka dni od ich tak intymnego spotkania, to pozbyła się go ze swojego organizmu.


Okazało się jednak, że Joe nadal tkwił w niej jak zadra.


Nie mogła uwierzyć, że to właśnie Mały Joe White, ze wszystkich mężczyzn jakich poznała, sprawił, że potrafiła na kilka sekund pomyśleć, że znów jest warta jakiegoś faceta. A w dodatku wystarczyła jedna noc, gdzie w dodatku była pijana.

Kompletnie nic z tego nie rozumiała.


Z wielkim trudem wypełniła ostatnie dokumenty i z głośnym westchnięciem wstała z fotela. Jak automat, spokojnie, czynność za czynnością, codziennie to samo.

Wsiadła w samochód, przejechała przez miasteczko, wstąpiła do sklepu z regionalnymi przysmakami i kupiła kilka rzeczy do obiadu, którego raczej nie zrobi.

Ale na pewno wypije tę butelkę wina, którą wzięła przy okazji. Coraz częściej kończyło się na butelce wina. I tylko na tym. Wiedziała, że nie może pozwolić sobie na nic więcej, bo następnego dnia zawsze musiała wyglądać reprezentatywnie.

Podkrążone oczy i syndrom dnia poprzedniego jej nie dotyczył.


Zaparkowała samochód na podjeździe pod swoim domem i wysiadła, zabierając ze sobą tylko wino. I tak tylko na tym na pewno skończy dzisiejszy wieczór.

Stukot jej obcasów odbijał się szerokim echem, kiedy tylko przekroczyła próg mieszkania. Często powtarzała sobie, że musi coś zmienić w układzie salonu, bo głuchy dźwięk ją denerwował. Uporczywie dawał jej znać, że jest samotna i nie ma nawet do kogo się odezwać.

To zabawne jak kiedyś jej to nie przeszkadzało. A nawet cieszyła się, kiedy po całym, wyczerpującym dniu, wracała do domu i witała ją cisza. Mogła zrzucić szpilki, zdjąć ubranie i w samej bieliźnie chodzić gdzie chce.

Z czasem przestało mieć to dla niej znaczenie. Ta pozorna wolność stała się przymusem i Christine nie sprawiało przyjemności, że nikt na nią nie patrzy i może robić co chce.

Zapłaciła wysoką cenę za odrobinę prywatności.


Postawiła butelkę na wyspie w kuchni i poszukała korkociągu. Miała już  wprawę  w otwieraniu wina.

Kieliszek wydawał się jej zbędny, ale pomyślała, że zachowa odrobinę godności. Co z tego, że nikogo poza nią tu nie ma?

Po wypiciu pierwszego kieliszka poczuła miły szmer w głowie. Uśmiechnęła się do siebie, jednak szybko mina jej zrzedła, bo stwierdziła, że to głupie uśmiechać się do siebie. Ona, Christine Mason, nie może zachowywać się głupio.

Inny (Seria White cz. 6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz