^19^

4.3K 400 78
                                    




                                                                                                19.




Z łokciami opartymi na zgiętych kolanach, Joe siedział na ławce niedaleko placu zabaw.

To nie było jakieś specjalne miejsce, z którym łączyły go jakieś szczególne wspomnienia. Po prostu lubił tu przychodzić i słuchać śmiechu dzieciaków.

On zwłaszcza, ale także  jego rodzeństwo musieli dorosnąć zbyt szybko i Joe zapomniał jak to jest bawić się beztrosko.

W jego życiu ciągle działo się coś, co wymagało od niego profesjonalizmu i pracy. Nawet, kiedy był już po dyżurze, zachowywał czujność.


Jedyny czas, kiedy tak naprawdę się wyluzował, to ten spędzony z Christine.


Ale czy i teraz, po jej spotkaniu z Markiem, będzie tak samo? Kurwa, czuł się trochę jak szmata, kiedy w życiu jego kobiety pojawił się jej były, a Joe nie miał o nim zielonego pojęcia. Nawet nie mógł się z nim porządnie skonfrontować.

Niby co miałby mu zarzucić? Że Marc ją zdradził? Odszedł do innej? Oszukał? Bił?


Oby tylko, kurwa, nie bił, bo go nakarmię jego własnymi wnętrznościami!


Niemniej Joe mógł tylko spekulować. A nie chciał tego robić, bo mógłby dojść do przerażających wniosków. Zawsze miał bogatą wyobraźnię.

I wtedy na pewno nie uszanowałby prośby Christine o pozostawienie jej sam na sam z Markiem.

Jak tylko wyszedł z gabinetu, chciał tam natychmiast wrócić. Jednak musiał zaufać Christine i uwierzyć, że musi ułożyć przeszłość, żeby spokojnie żyć w teraźniejszości. Z nim.


Na dobrą sprawę Joe bardzo mało wiedział o Christine. Nadal była zagadką. Ale wydawało mu się, że powoli ją odgaduje.

Cholera! Spotykał się z tyloma dziewczynami, które mógł czytać jak otwarte książki. Były łatwe w obyciu, nie musiałby się wysilać, żeby zdobyć rękę którejś.

Ale on wolał mieć w życiu pod górkę i, jak rasowy White, musiał udowodnić sobie i innym, że nic go nie ruszy i dla swojej kobiety jest w stanie zrobić wszystko.

Nawet, kurwa mać, z zaciśniętymi zębami zaakceptować to, że Christine jest w swoim gabinecie ze swoim eks.


-Hej, Joe!- usłyszał nagle znajomy głos.

Podniósł gwałtownie głowę i zobaczył  przed sobą Kathlyn.

Jest ładna. To trzeba jej przyznać. Jest inteligentna i mądra i dobrze się z nią pracuje.

I choć jest dla Joe łatwą zdobyczą, bo podkochuje się w nim od jakiegoś czasu, to jednak Joe nie potrafiłby tego wykorzystać. Nie jest świnią.

-Co tu robisz?- zapytał głupkowato, choć przecież widział, że biegała.

Miała na sobie spodnie i t shirt do joggingu.

Inny (Seria White cz. 6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz