^38^

4.6K 408 65
                                    


                                                                                                



                                                                                          38.






Christine objęła się ramionami, kiedy poczuła chłodniejszy powiew wiatru. Patrzyła na spokojne wody zatoki, zastanawiając się jak to się stało, że tym razem ta okolica wygląda tak pięknie. Nigdy nie dostrzegała takich detali, jak rozsypane na piasku muszle czy śmiech innych gości zatoki. Na pewno w tym czasie, kiedy przychodziła tu ona, przychodzili także inni. Nigdy nie miała plaży na wyłączność.

Minęło tyle lat, odkąd była tu ostatnim razem. Plaża i szum fal zawsze działały na nią uspokajająco, a miała naprawdę skołatane nerwy, mieszkając w mieście.

Brak przyjaciół, rodziny, bratniej duszy, odcisnął na niej ogromne piętno. Nadal czegoś się bała, nadal nie była pewna czy nie zostanie za chwilę sama z bałaganem w swojej głowie. Owszem, Joe był ciągle obok, wiedziała, że może liczyć na niego w każdej chwili. Ale strach przed zostaniem samą, ciągle gdzieś się czaił.

A Christine chciałaby wreszcie odpocząć.

Dzisiejszy dzień przysporzył je wiele zmartwień. Od samego rana, kiedy tylko wyjeżdżali z Carlise, miała ochotę wysiąść w czasie jazdy, nie zwracając uwagi na konsekwencje.

Joe okazał się mistrzem. Nie zmuszał jej do byle jakiej konwersacji, okazjonalnie tylko ścisnął jej dłoń, żeby wiedziała, że nadal o niej myśli.

Później, u rodziców, no cóż... Nie mogła być z niego bardziej dumna. Zazwyczaj ojciec jednym spojrzeniem potrafił zmiażdżyć tego, kogo nie akceptował. Tego, kto był zbyt słaby, żeby mu się przeciwstawić. Nienawidził cieniasów. Zawsze to powtarzał i Christine robiło się niedobrze, kiedy widziała jego wykrzywioną w szyderczym uśmiechu, twarz.

Dzisiaj jednak wcale nie był tak pewny tego, że jego pozycja coś znaczy. Wściekłe oczy ojca ciskały gromy, ale żaden z nich nie trafiał w Joe. Chłopak chciał, żeby wszystko wypadło jak najlepiej. Żeby jednak zjednać sobie sympatię Masona. Jednak skończyło się jak zwykle- szybką wymianą nieprzyjemnych zdań.

Jednak Christine wystarczył ten moment, żeby zrozumieć, że kocha Joe. Nie miała się nad czym dłużej zastanawiać, przecież to oczywiste.

Dlatego nie zastanawiała się dwa razy przed wyznaniem mu swoich uczuć. Nie było na co czekać.

Spotkanie Avy to prawdziwy cud. Ava była jedną z niewielu osób, które nie oceniały Christine i jej sposobu życia. Na początku ich znajomości, Christine nie mogła uwierzyć, że tacy bezinteresowni  ludzie istnieją na świecie. Ava okazała się być bezpośrednia, uśmiechała się szczerze i zawsze wtedy, gdy miała powód. Złościła się, kiedy musiała, nigdy tego nie ukrywając. Okazała się być białą owcą w czarnym stadzie.

Z czasem ich drogi się rozeszły. Christine była zajęta swoją pracą i nauką, Ava też wydawała się zatopić we własnym świecie, którego Christine nigdy nie zdążyła poznać. Teraz tego żałowała, bo Ava wydawała się być bardzo zamknięta w sobie. Straciła iskierkę, jaką zawsze w sobie miała.

Podczas spotkania w kawiarni, zdołały opowiedzieć sobie kilka najnowszych faktów ze swojego życia. Później wrócił Joe.

Christine do tej pory nie wiedziała, gdzie się podziewał przez te kilka chwil. Nie odezwał się na ten temat słowem.

Inny (Seria White cz. 6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz