^21^

4.4K 398 58
                                    


                                                                                        



                                                                                                21.




Joe słuchał. Bardzo dzielnie. Wszystko przyswajał, jakby siedział na najważniejszym wykładzie swojego życia. Słowa docierały do niego. Wierciły mu dziurę w głowie, zostawiając wielką, czarną przestrzeń, która  huczała, pulsowała, była bliska wybuchu.

Ale nawet nie starał się analizować tego, co mówiła mu Christine, bo doszedłby do przerażających wniosków.

Historia życia kobiety dała mu do zrozumienia jedno: że musi teraz wykazać, że faceci to nie ostatnie świnie jak ten skurwysyn, który zostawił Christine w takim momencie życia.

Patrzył na nią cały czas. Nie spuszczał z niej oka, chociaż ona ciągle miała nisko zwieszoną głowę. Wiedział, że jest jej ciężko. Nie musiał być geniuszem, żeby to zauważyć. Komu by nie było?

Najwyraźniej temu frajerowi, który odwrócił się do niej plecami.


Nie, kurwa!


Joe czuł jak mu się nóż w kieszeni otwiera. Musiał... Musiał... Sam nie wiedział co musiał.

Na razie zerwał się z kanapy, bo czuł, że go rozpierdoli. Spodziewał się, że Marc'a i Christine łączyło coś głębszego. To dało się zauważyć  na pierwszy rzut oka. Joe jednak wierzył, że dla niej ważniejsze jest to, co dzieje się teraz, między nią a Joe. I odetchnął z ulgą, kiedy zadzwoniła do niego, cała we łzach, z prośbą, żeby przyjechał.

Ale teraz... Zaczął się bać, że nie podoła. Chciał być silny dla Christine, ale wobec czegoś takiego jego siła mogła okazać się niewystarczająca.

Na pewno jej nie opuści. Nie ma mowy! Jakże by mógł zostawić ją w takim momencie, kiedy Christine tak się przed nim otworzyła?! Opowiedziała mu o czymś, co pewnie wiedziało niewielu.

Ale czy wystarczy mu cierpliwości, żeby być przy niej dalej? Przecież to, co wydarzyło się w jej życiu kilka lat temu, to coś, co będzie się ciągnęło za nią do końca życia. Christine nigdy nie zapomni o dziecku, tym samym nie zapomni o Marc'u. Czy za kilka lat Joe będzie w stanie spojrzeć na nią i być pewnym, że zamknęła ten rozdział i gotowa jest iść do przodu?


Pieprzony Marc! Tak zniszczyć taką kobietę! Co za frajer! Nie wiedział, że utrata dziecka dla niej to największy dramat życia?! I zostawił ją bo co?

Joe gwałtownie odwrócił się do Christine i zapytał, bardziej siebie niż ją:

-Jaja sobie ze mnie robisz?

Jeszcze nigdy nie widział, żeby ktoś tak szybko zbladł. W jednej sekundzie twarz  Christine zmieniła się w niezapisaną kartkę papieru, z której mógł jednak wyczytać masę emocji. Ale najszybciej zauważył szok, niedowierzanie i panikę.

Joe błyskawicznie dopadł do Christine i złapał ją w swoje ramiona.

Nie, nie! Absolutnie nie mogła pomyśleć, że ją zostawi. Nie ma zamiaru być takim durniem, jak jej były mąż.

Inny (Seria White cz. 6)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz