Cały wczorajszy dzień spędziłem na planowaniu "strategii" leczenia Belli. Wpadłam na miliony pomysłów i każdy zamierzałem wcielić w życie. Trzeba wielu prób, aby dotrzeć do celu.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Mimo dźwięku nie zareagowałem nawet najmniejszym ruchem, zbyt pochłonięty pracą. Drzwi się delikatnie otworzyły, jakby osoba przy nich stojąca nie była pewna tego ruchu. Mało mnie to interesowało, więc wróciłem myślami do mojej pracy.
-David? Mogę?- rozległ się lekko piskliwy głos Sophie.
Niecierpliwie pokiwałem głową.
-Kochanie, już popołudnie. Obiad. Twoje ulubione spaghetti.- powiedziała i objęła mnie ramionami od tyłu.
-Nie chcę, muszę się skupić.- odparłem zniechęcony i zarazem zniecierpliwiony.
-Ale...
-Nie. Zjem później.- odpowiedziałem krótko i zwięźle, nie przerywając dzikich rozmyślań.
* * * * * * *
Moje stopy odpychały się głośno od podłoża. Doktor prowadził mnie wprost do pokoju Belli. Mimo że drogę znałem na pamięć, to sam nie mogłem się tam udać. Tylko dyrektor placówki miał klucze, a przy tym dostęp do wszystkich pacjentów i tajemnic przez nich skrywanych. Nagle spostrzegłem wychodzącego z pokoju Belli mężczyznę. Około czterdziestu pięciu lat, szczupły, wątły, z blond włosami i niebieskimi oczami z teczką w ręce oraz w czarnym płaszczu. Tę osobę poznałbym nawet z drugiego końca świata. Pan prokurator generalny George Powell. Zamiast grymasu zniesmaczenia, który stale gościł na jego bladej twarzy, widniał wyraz złości i poczucia obrazy.
-Dzień dobry, panie pro...- chciałem się przywitać z panem Powell'em, lecz uciszył mnie ruchem ręki i zatwardziałą twarzą.
-Jak pan śmie, panie Thompson? Kpi pan sobie ze mnie!?- zapytał wzburzony mężczyzna.
Stałem lekko zdezorientowany. Nie wiedziałem, o co mu chodzi.
-Przepraszam, nie rozumiem.
Twarz Powell'a jeszcze bardziej poczerwieniała ze złości.
-Nie rozumiesz? Nie rozumiesz!? Kpi pan sobie ze mnie! Jestem poważnym człowiekiem, prokuratorem i mam prawie dorosłą córkę. Pan David Thompson - "wielki" psychiatra, który wyleczył tyle chorych psychicznie ludzi i daje prawie pełnoletniej kobiecie baśnie do poczytania. To jest po prostu śmieszne i nie na miejscu. Podważa pan mój autorytet. Niech pan raczy rozsądnie leczyć moją córkę, bo inaczej zwolnię pana!
Tym razem to ja się zdenerwowałem.
-Panie prokuratorze, a właściwie to nie wiem, czy mogę tak pana nazwać, bo to słowo kojarzy mi się z rozsądkiem oraz mądrością. Nie jest pan lekarzem, nie zna pan zakamarków ludzkiego umysłu, choć ja też nie z tą różnicą, że ja wiem, jak je odkryć. Czasem najbardziej absurdalna i najprostsza z dróg jest tą właściwą. Baśnie zawierają bardzo dużo mądrości, porad i nowych rozwiązań. Można się z nich uczyć życia. Miłość, przyjaźń, odwaga, poświęcenie, tych wartości jest mało w ludziach. Myślę, że i pan nie jest wyjątkiem.
Prokurator stał jak wryty w ziemię. Nie wiedział, co powiedzieć, więc odezwałem się za niego.
-Chcę wyłącznie szczęścia i zdrowia pańskiej córki. Pragnę ją ocalić. Mam swoje metody, niektóre sprawdzone, inne nowe. Lecz je wszystkie łączy jedno. Mają na celu przywrócić do życia Bellę.
Pan Powell prychnął cicho pod nosem i odwrócił się na pięcie, idąc przed siebie.
-Zobaczymy. Do widzenia, panie Thompson.- powiedział cichym głosem.
-Do widzenia.
Patrzyłem na oddalającą się w korytarzu sylwetkę mężczyzny. Skręcił szybko za róg i po chwili było słychać głośny dźwięk zamykanych drzwi.
-Wchodzi pan?- zapytał doktor.
-Oczywiście. Otwieraj, proszę, dyrektorze.
* * * * * * *
-Jak byłem mały, mama czytała mi baśnie. Wielcy rycerze, piękne damy, niesamowite przygody, to był świat pięcioletniego dziecka. Czekałem z zapartym tchem, aż mama przysiądzie przy moim łóżku i zacznie opowiadać. Najbardziej w pamięć zapadły mi utwory Hansa Christiana Andersena na przykład "Królowa śniegu". Poza tym lubiłem też inne baśnie. Najbardziej ukochałem sobie historię Pięknej, czyli Belli i Bestii, czyli przystojnego księcia. Ta baśń nauczyła mnie, że na ludzi nie należy patrzeć pod względem wyglądu, tego co na powierzchni, lecz trzeba spojrzeć w głąb, w prawdziwą naturę. Pewien wspaniały człowiek powiedział kiedyś: "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Właśnie chyba dlatego zostałem psychiatrą, nie chciałem patrzeć jak inni. "Ten jest biedny", "drugi chodzi w brudnych oraz podartych ubraniach", "a ten to jeździ drogim autem". Chcę dojrzeć do samego dna umysłu, poznać człowieka od tej nie zawsze lepszej, ale prawdziwej strony. Książki zawsze dają mi powody do rozmyślań. Mam nadzieję, że ci też dały. Czy któreś ci się spodobały?- zapytałem Bellę.
Dziewczyna tym razem stała na baczność z odwróconą w bok głową. Nie wiedziałem, czy mam stać naprzeciw jej oczu czy reszty ciała. Chodziłem więc wokoło niej. Dziewczyna się nie ruszała, nawet jej długie włosy ani drgnęły.
-Nie wiem, o czym myślisz. Pewnie "Ten David jest idiotą, rozmawia sam ze sobą".- prychnąłem ze śmiechem. - Wiem, że będę musiał jeszcze długo to robić. Jesteś bardzo uparta.
Dziewczyna martwo patrzyła się w ścianę. Nic, żaden bodziec nie był w stanie wydusić z niej choćby słowa czy jednego ruchu. Byliśmy już po kilku terapiach, a mimo tego czas nie przyniósł żadnych efektów. Powinienem czuć porażkę, ale jest przeciwnie, odczuwam jeszcze większą determinację do walki. Zwycięstwo smakuje najlepiej, jak poznasz gorycz przegranej.
CZYTASZ
Dusza
Mystery / Thriller-Nazywa się Isabella Powell. Jest w naszym szpitalu już od czterech lat, choć sama ma ledwo szesnaście. Trafiła tu po śmierci swojej matki. Jej ojciec, szanowany prokurator, nie mógł sobie z nią poradzić. Z dnia na dzień stała się agresywna, pyskata...