15.

8 5 0
                                    

Weszłam do klasy spóźniona. Przeprosiłam nauczycielkę matematyki i poszłam w stronę mojej ławki. Kiedy odwróciłam się w jej kierunku od razu się uśmiechnęłam. Siedział w niej już Logan. Wrócił. Posłał mi uśmiech i przywitał się ze mną. Usiadłam obok niego.

- Czemu musiałeś wyjechać? - Spytałam szepcząc w jego stronę. Przez niego musiałam siedzieć sama na połowie przedmiotów. Kurdupel jeden.

- Rodzina wzywała. - Szepnął w moją stronę, a potem spoważniał. - Jak u kundla? - Spytał z sarkazmem. No proszę.. czy oni muszą się tak nienawidzić? Mogli by chociaż udawać, że się lubią.

- Nie jest kundlem.. czemu wy się tak nie lubicie? - Uniosłam lekko głos i odwróciła się do nas Weronika.

- Siemka. - Powiedziała z uśmiechem.

- Hej. - Odpowiedzieliśmy w tym samym momencie. Ja z uśmiechem, a Logan z obojętną miną.

- Ten to chyba nie w humorze. - Odpowiedziała udając szept i przedrzeźniając Logana.

- Najadł się fasolek pottera. - Udawałam szept, ale zaśmiałyśmy się obie. Polubiłam Weronikę. Na części przedmiotów siedziałam z nią. Była bardzo zabawną i szczerą osobą. Zawsze wesoła i uśmiechnięta. Nie sposób nie zarazić się tym entuzjazmem z życia.

- Ja to słysze. - Odparł podirytowany. - Odpowiesz na moje pytanie? - Odwrócił się w moim kierunku.

- A.. tak. - Myślałam chwilę. - Jest dobrze. To znaczy.. nie wiem o co dokładnie ci chodziło.

- Jakiś chłopak?! - Weronika praktycznie wykrzyczała to na klasę co zwróciło uwagę matematyczki. Upomniała ją palcem wskazującym, a rudowłosa od razu odwróciła się do nas plecami. Poczekała, aż nauczycielka przestanie zwracać na nią uwagę i znów powróciła do nas. - Chłopak? - Tym razem szepnęła.

- I to jaki. - Odpowiedział z ironią Logan.

- Nie do ciebie mówie chłoptasiu. - Puściła mu oczko i spojrzała na mnie z wyczekiwaniem.

- No mój chłopak. - Podniosłam ręce poddając się. Cały czas szeptaliśmy, aby matematyczka nas nie usłyszała. Szło nam bardzo dobrze. Aktualnie pisała coś na tablicy. Jakieś wzory, które o ile się nie mylę miałam już w poprzedniej szkole.

- O dżizas.. - Westchnęła zadowolona. - Musisz mi o wszystkim powiedzieć. - Złapała mnie za dłoń i wpatrywała z iskierkami w oczach. W sumie to bardzo ją lubiłam. Mogłam powiedzieć jej kilka rzeczy.

- Proszę pani.. - Logan zwrócił się do nauczycielki. Kiedy ta spojrzała w jego stronę dokończył. - Mogę pójść do toalety?

- Oczywiście. - Uśmiechnęła się i powróciła do tłumaczenia.

- A ty co? - Spytałam patrząc na wstającego chłopaka.

- Nie lubię ploteczek o chłopakach. - Wystawiłam mu język na co on się zaśmiał.

Wyszedł z sali, a Weronika niepostrzerzenie zajęła jego miejsce.

- No.. opowiadaj. Kto to??? - Wyczekiwała z bananem na twarzy. Jej piegi tylko dodawały uroku. A zielone oczy skierowane były na moją osobę. No może jej poopowiadam.

- Jasper Cromwell. - Gdy tylko to usłyszała, wydała z siebie bezdźwięczny pisk. Pomachała na siebie rękami jakby miała zaraz spłonąć. Zaśmiałam się cicho. No w sumie mogłabym się chwalić moim mate. Niedość, że przystojny, znany to jeszcze jaki wspaniały.

- O mój boże.. nie żartujesz? - Uśmiechała się nadal w moim kierunku.

- Nope. - Puściłam jej oczko.

Wilczyca: PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz