Prolog

743 67 13
                                    

Obudziłem się i obróciłem na drugi bok. Obok mnie leżał śpiący jeszcze Gerard. Uśmiechnąłem się i przysunąłem bliżej chłopaka, którego po chwili delikatnie pocałowałem w usta. Śpiący Gerard to chyba mój ulubiony Gerard. Nie gada, nie narzeka, nie marudzi. Jest cichy i spokojny jak nigdy. 

Znam go odkąd tylko sięgam pamięciom. Nasze rodziny były ze sobą blisko, i często się widywaliśmy. Zawsze lubiłem Gerarda. Zawsze mieliśmy dobre relacje, jednak jakiś czas temu oboje doszliśmy do wniosku, że to coś więcej niż tylko uczucie głębokiej, braterskiej przyjaźni. W sumie... to ja doszedłem do takiego wniosku i uznałem, że trzeba to powiedzieć, bo on nie lubi mówić o uczuciach. W końcu wyszło na to, że oboje chcieliśmy to sobie wyznać od dawna, ale nie wiedzieliśmy jak. I  tak jesteśmy już razem od ponad miesiąca. Czy ktoś o tym wie? Nie. Nikt nie wie, i nikt się nie dowie. Nie mogą się dowiedzieć. Czasem mam tylko wrażenie, że nasz przyjaciel - Ray - się czegoś domyśla. Miałem jednak nadzieje iż to tylko moje przypuszczenia.

Spojrzałem na Gerarda i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem, że kosmyki jego czerwonych włosów opadły mu na twarz. Szybko je odgarnąłem po czym wróciłem do rozkoszowania się chwilą ciszy, która zdarzała się rzadko gdy przebywałem z Gerardem.

- Nie patrz na mnie jak śpię - usłyszałem cichy głos 

- Tylko wtedy wyglądasz dobrze - mruknąłem na co chłopak otworzył oczy

- Za to ty, Frankie... nigdy nie wyglądasz dobrze - odgarnąłem swoje czarne włosy i pokazałem mu język, na co on uśmiechnął się

- Śpij dalej. Nie chcę z tobą gadać - powiedziałem po czym wstałem z łóżka

- A ty gdzie?

- Idę od ciebie. Jesteś wredny

- Frankie... chodź tu

- Nie. Idź spać

- Ale wrócisz?

- Tak, idę sprawdzić czy rodzice już poszli

Mieliśmy jeszcze trzy dni wolnego przed powrotem do szkoły, więc rano byliśmy sami z uwagi na to, że moi rodzice chodzili do pracy. Ani mama ani tata nie lubi kiedy Gerard u mnie spał, czy na odwrót. Nie chodzi o to, że go nie lubili, tylko o to, że chodziliśmy późno spać bo (według nich) oglądaliśmy całą noc filmy albo graliśmy w gry... ta... gdyby tylko wiedzieli co serio się dzieje... to już nigdy nie wpuściliby Gerarda do naszego domu. Ale z drugiej strony, to aż dziwne, że jeszcze się nie zorientowali, że coś jest.. inaczej.

Zbiegłem na dół i wszedłem do pokoju rodziców. Nikogo nie było, o tyle dobrze. Zajrzałem jeszcze na taras. Nic. Czyli jesteśmy sami. Super. Wstawiłem wodę w czajniku elektrycznym i ruszyłem w kierunku pokoju.

- Gee - powiedziałem wchodząc do pokoju. W odpowiedzi uzyskałem tylko cichy pomruk - jesteśmy sami - usiadłem na łóżku po czym opadłem plecami na materac.

Po chwili poczułem jak ktoś się na mnie wdrapuje. Gee położył głowę na mojej klatce piersiowej.

- Co? - rzuciłem

- Nic. Nic mi się nie chce. Zostańmy dzisiaj cały dzień w domu.

- Nie możemy Gee. Obiecaliśmy Rayowi, że się z nim dzisiaj spotkamy. Po za tym, pod wieczór jest impreza, na której też obiecaliśmy Rayowi, że się pojawimy.

- Czasami go nienawidzę.

- Jeśli cię to pocieszy, to on ciebie pewnie też

- Wal się Iero

Zaśmiałem się i pocałowałem Gee w czubek głowy.

- Ale musimy iść?

- Tak. I uprzedzając twoje kolejne pytanie , tak. Na pewno musimy iść.

Gerard westchnął po czym usiadł na łóżku. Spojrzał na mnie ze złościom w oczach po czym spuścił głowę i mruknął ' no dobra '.

- Aha, i zaraz będzie tu Ray - powiedziałem sprawdzając telefon

- Co?! Frank! Jak ja cie... - nie zdążył dokończyć  bo zagłuszyło go mocne stukanie w drzwi

- Ty mnie co? 

- Nienawidzę cię

Secret | FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz