Ostatnia lekcja. Dzięki Bogu. Teraz muszę tylko iść do domu. Tylko o tym teraz marzę. Nie lubiłem siedzieć w klasie z tymi wszystkimi ludźmi. Zdecydowanie wolałem siedzieć u siebie w pokoju i grać na konsoli albo na gitarze, czy też spotkać się z Rayem i Gerardem żeby spędzić z nimi trochę czasu. Tutaj nie dość, że musiałem udawać że słucham nauczyciela, to jeszcze musiałem patrzeć na tyle parszywych i zakłamanych gęb osób z mojej klasy.
Lekcja dłużyła się jak cholera. Nie wiem czemu, ale ostatnie lekcje zawsze wydłużały się tak, że miałem wrażenie iż trwają około pięć godzin, zamiast jednej. Kiedy zadzwonił mój upragniony dzwonek niemal podskoczyłem uradowany na krześle. Natychmiast podniosłem moją torbę z ziemi i wrzuciłem do niej zeszyty i długopisy, które jeszcze chwilę temu znajdowały się na ławce. Wyszedłem z klasy jako jedna z pierwszych osób i pobiegłem do szatni aby wziąć moją kurtkę. Kiedy już znalazłem się w pomieszczeniu i założyłem moją skórzaną kurtkę, w wyjściu spotkałem Ryana. No tak. Miałem robić z nim projekt. Cholera. Jakim cudem to tak szybko wyleciało mi z głowy.
- Zaczekasz na mnie czy mam cię gonić? - spytał chłopak szukając wzrokiem swojego płaszcza
Nie odpowiedziałem. Stanąłem tylko obok drzwi, tak aby nie robić zatoru i czekałem aż w końcu znajdzie swoją rzecz i będziemy mogli iść.
- Ryan, do cholery... długo jeszcze? - spytałem z wyrzutem kiedy do szatni zaczęło schodzić się coraz więcej ludzi
- Tak jakby to była moja wina - odparł - gdyby nie twoi koledzy nawet nie musiałbym tego szukać, bo wisiałoby na swoim miejscu
Westchnąłem i zacząłem przeszukiwać wszystkie kąty w pomieszczeniu. Ostatecznie spojrzałem na rury pod sufitem, gdzie zobaczyłem zgubę. Wskazałem ręką owe miejsce, na co Ryan wszedł na ławkę i sięgnął płaszcz stając na palcach, przez co zachwiał się o mało nie spadając. Nagle do szatni wszedł Gerard z Rayem i Nancy. No tak. Jeszcze ich mi tu brakowało. Kiedy Ryan zszedł z ławki, chwyciłem go za łokieć i pociągnąłem do wyjścia. To nie tak, że się go wstydziłem. Ja po prostu nie chciałem przebywać z Nancy w jednym pomieszczeniu. No i... chciałem uniknąć chamskich uwag Raya.
Wyszliśmy ze szkoły i ruszyliśmy w kierunku mojego domu, ale cóż to byłaby za szkoda gdyby nikt nas nie zaczepił. Przecież kiedy idziesz z jedną z największych ofiar prześladowań w szkole, nie możesz liczyć na choć chwilę spokoju.
Najpierw usłyszałem jak ktoś krzyczy nazwisko Ryana. Chłopak nawet nie zareagował. Punkt dla niego.
- Iero! - teraz przyszedł czas na mnie. Westchnąłem
- Nie odwracaj się - powiedział ze spokojem mój towarzysz
Posłuchałem go, jednak po chwili poczułem jak coś uderza w moje plecy, przez co odruchowo spojrzałem w tył. Najlepsi przyjaciele Ryana. Gang szkolnych sław i sportowców. Wyzywali go od pedałów, a to przecież nie on brał wspólny prysznic z około dwudziestką chłopaków, który odbywał się niemal codziennie po treningach - nie ważne skąd wiem takie rzeczy, ale to chyba logiczne, że tak jest. Prawda?
- Czego? - spytałem najspokojniej jak potrafiłem
- Od kiedy zadajesz się z... - zaczął Jack
- Tym czymś - dokończył Brendon pokazując na mojego kompana, który mając wszystko gdzieś szedł sobie spokojnie dalej
- Czy tego chcę czy nie, muszę zrobić z nim pieprzony projekt, które za was odwaliły szkolne kujony, w zamian za to że na jakiś czas się od nich odczepicie, więc darujcie sobie bo mi też się taki obrót akcji nie uśmiecha
- Spokojnie Frankie - powiedział Brendon i objął mnie ramieniem, na co zareagowałem wzdrygnięciem - my tylko się martwimy
- O co? - zaśmiałem się - homoseksualizm nie jest zaraźliwy - w gruncie rzeczy ja nawet nie musiałbym się zarażać.
- Tego nie wiesz - odezwał się Josh odpalając papierosa
Wywróciłem teatralnie oczami i zrzuciłem z siebie rękę Brendona
- Może... puścicie mnie już? Nie bardzo chce mi się tu sterczeć do końca dnia
- No dobra, leć już do tego swojego chłopaka - zaśmiał się Brendon i popchnął mnie lekko
Nawet nie wiedzą jak bardzo chciałbym być teraz bok mojego chłopaka...
Droga do mnie minęła nam całkiem szybko i cicho. Nawet nie wiem czemu nie rozmawialiśmy. Po tylu latach powinniśmy mieć mnóstwo tematów, albo chociaż wspominać to co było kiedyś. Przecież więcej niż połowę dzieciństwa spędziliśmy razem.
Kiedy weszliśmy do mojego domu przywitałem się z mamą, która stała w kuchni. Myśląc, że jestem z Gerardem rzuciła tylko ' Hej Frank, hej Gee ', na co ja, wraz z Ryanem weszliśmy do pomieszczenia, w którym znajdowała się kobieta.
- Mamo... to nie Gee - powiedziałem w progu kuchni, na co mama obróciła się i spojrzała na nas ze zdziwieniem - pamiętasz Ryana?
Mama wytrzeszczyła oczy i podeszła do nas, po czym przytuliła chłopaka stojącego obok mnie
- Ryan, jak dawno cię nie widziałam! Strasznie się zmieniłeś... co cię skłoniło, żeby nas odwiedzić? - spytała, na co chłopak posłał mi spojrzenie w stylu ' wymyśl coś, nie wiem co jej nagadałeś '
- Projekt - odpowiedziałem krótko - my już pójdziemy... - dodałem i spojrzałem wymownie na Ryana, który od razu poszedł za mną do mojego pokoju.
Kiedy weszliśmy już do mojej samotni zapaliłem światło i wskazałem chłopakowi na łóżko, na którym po chwili usiadł. Ja usiadłem przy biurku i otworzyłem laptopa z zamiarem poszukania jakiś materiałów do tego całego projektu. Niby już coś zaczęliśmy, ale to nie był nawet jedna czwarta tego co miało się tam znaleźć. Czyli w skrócie... nie mieliśmy prawie nic. Chłopak zatrzymał się wzrokiem w kącie pokoju, gdzie stał fotel.
- Kupujecie sobie takie same ciuchy, jak dziewczyny? - odezwał się w końcu, na co posłałem mu pytające spojrzenie - Gerard ma taką samą koszulkę - kontynuował, na co się lekko przestraszyłem - i z tego co widzę...
- Może mi pożyczył? - przerwałem mu - po za tym... mieliśmy robić projekt, czyż nie?
- Frank, może zabrzmię jak psychopata, ale czasem obserwuję was na przerwach i widzę coś dziwnego...
- Dziwnego? - spytałem z ciekawości. Czemu nie mogę się zamknąć?
- No... patrzysz na niego tak... sam nie wiem
Kurwa, kurwa, kurwa. Frank, nie odzywaj się. Macie robić projekt, a nie plotkować i gadać o uczuciach. Ryan to tylko były przyjaciel, który może chce cię po prostu podejść i później wykorzystać jakieś dziwne fakty na twój temat przeciw tobie.
- Z czego miał być ten projekt? - spytałem zmieniając temat. Szlag. Przecież on nie może nic podejrzewać! Nie może nic wiedzieć! Nikt nic nie wie i nie może wiedzieć, do cholery!
__________________________________
Mam nadzieję, że się podobało
Jak mówiłam, na razie nie ma za dużo Frerarda, ale spokojnie, jeszcze będzie!
Możecie zostawić swoją opinię tam na dole ↓
PS: I Love You All! xx~Haia_Miia xx
CZYTASZ
Secret | Frerard
FanficZastanawiałeś się kiedyś jak to jest zakochać się w przyjacielu? Ba, pewnie nieraz tego doświadczyłeś. Wszystko jest ok, jeśli on odwzajemnia te uczucia. Gorzej jeśli nie. Ja mam to szczęście, że mój przyjaciel je odwzajemnia. Tak więc.. jaki mam...