Od wejścia zacząłem szukać wzrokiem Gerarda. Nie widziałem go jednak. Weszliśmy z Ryanem w głąb domu. Skierowaliśmy się do kuchni gdzie - w dużej mierze - znajdował się alkohol. Jakoś trzeba było to zacząć, prawda?
Przy wejściu do kuchni powitał nas Brendon. Z początku zdziwił się na widok Ryana, u mojego boku, ale później wyglądał jakby cieszył się z jego obecności, co zresztą zdziwiło mnie. Jednak ostatecznie olałem to i podszedłem do blatu gdzie znajdował się alkohol i chwyciłem za butelkę wódki oraz dwa plastikowe kubki, do których po chwili nalałem trunku. Teraz zacząłem szukać Ryana. Czemu oni są tacy trudni do znalezienia? Może ja im wszyję GPS w ubranie, albo wszczepię pod skórę? Jak można zgubić kogoś w takim domu? Tym bardziej, że Ryan jest raczej typem samotnika i stanąłby gdzieś na uboczu, a nie mieszał się z grupą.Głośna muzyka i szmer rozmów osób znajdujących się w pomieszczeniu sprawiał, że nie słyszałem nawet własnych myśli. Część ludzi tańczyła, a część rozmawiała. Jeszcze inni obściskiwali się po kątach wywołując odruchy wymiotne u zdesperowanych singli szukających uwagi u swoich obiektów zainteresowań, ale dalej uważających, że jest im dobrze prowadząc życie singla. Tą osobą byłem ja. Ryan zniknął mi na dobre, a ja stałem sam dalej szukając Gerarda. Mówił, że będzie. Po za tym... on nie opuszcza imprez... nie takich imprez. Imprez Brendona się nie opuszcza, tym bardziej jak jesteś w tej szkole 'kimś'. Teoretycznie każdy jest kimś. Tyle, że możesz być workiem treningowym, lub kimś dla kogo tym workiem będzie ktoś inny. Mogłeś być poniżanym, lub poniżającym. Mogłeś być szarą myszką, lub duszą towarzystwa, bez której jest nudno. Nie ma tak, że nie masz swojej roli.
Poczułem na sobie czyjś wzrok, więc zacząłem rozglądać się i szukać osoby, która mnie nim obrzucała. Nie lubiłem być obserwowany. Nie lubiłem kiedy ktoś za mną szedł, lub zerkał na mnie. To było chore i strasznie niekomfortowe.
Nie zauważają przyglądającej się mi osoby, wszedłem do salonu gdzie działo się najwięcej. Tańczenie, picie, picie podczas tańca, zgony, wymiany śliny i... coś co wyglądało jak anal przez ubrania. Były tam też osoby po prostu siedzące na kanapie lub stojące pod ścianą i obserwujące całe wydarzenie. Jedną z tych osób byłem ja i... Gerard. Uśmiechnąłem się widząc chłopaka i ruszyłem w jego kierunku. Dom nie był wcale duży, a szukałem go dość długo. Trochę mnie to zastanawiało, ale ostatecznie wywiałem tamte myśli i podszedłem do czerwonowłosego chłopaka pijącego coś pod ścianą.
- Hej - powiedziałem dość głośno stając obok niego
- Frankie! - wykrzyknął i objął mnie ramieniem - jesteś wreszcie! Wiesz, jak się bałem że cię nie będzie? - dodał i przysunął mnie bliżej siebie
- Szukałem cię - odpowiedziałem
- Ja ciebie też! - powiedział po czym się zaśmiał. Chyba był już lekko wstawiony - tęskniłem za tobą - dopił napój w kubku, po czym rzucił plastikowy pojemnik na podłogę i przytulił mnie, co odwzajemniłem
- Ja... też - powiedziałem z lekkim zawahaniem - co z Nancy? - spytałem
- Nie wiem... chyba mnie szuka, ale kogo to obchodzi? Ważne, że jestem z tobą! - pisnął niemal jak nastolatka na widok swojego idola po czym pocałował mnie.
Smakował alkoholem. Mocnym alkoholem. Niby nie powinno mnie to dziwić, w końcu to impreza. W końcu odwzajemniłem pocałunek i pogłębiłem go. Chłopak położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Gee - zacząłem odsuwając się lekko od niego - nie wszyscy są jeszcze wstawieni, lepiej idź poszukać Nancy - dodałem z lekkim smutkiem w głosie. Chciałbym żebyśmy mogli zachowywać się przy nich wszystkich jak inne pary. No.. nie do końca. Niektórzy już prawie uprawiali seks na środku salonu.
CZYTASZ
Secret | Frerard
FanfictionZastanawiałeś się kiedyś jak to jest zakochać się w przyjacielu? Ba, pewnie nieraz tego doświadczyłeś. Wszystko jest ok, jeśli on odwzajemnia te uczucia. Gorzej jeśli nie. Ja mam to szczęście, że mój przyjaciel je odwzajemnia. Tak więc.. jaki mam...