Wysocki.
Ze szpitala wróciłem późno w nocy i tak nie dostałem się do córki. Żadnych telefonów przez noc nie było ani do mnie a, ani do Mikołaja. I teraz przed pracą jadę z powrotem, może ktoś coś powie łaskawie. Chociaż jedna dobra informacja w szpitalu da nadzieję dla mojej małej Oli. Na miejscu byłem dość szybko, przed drzwiami był dzwonek, nacinałem go i rozległ się dźwięk za nimi. Nikt nie reagował, spróbowałem jeszcze raz. Teraz za drzwiami pochwaliła się kobieta w średnim wieku. Spojrzała na mnie, zobaczyła mnie w mundurze. Fakt jechałem do razu do pracy.
-Słucham Pana, w jakiej sprawie ?
-Czy można, wejść do Aleksandry Wysockiej jestem jej ojcem lub cos dowiedzieć się na temat jej zdrowia.
-Przykro mi, ale na pewno pan się nie zobaczy z nią. Mamy takie procedury, że odwiedziny u nas są od 13. Czy lekarza mogę poprosić. Mam nie można udzielać informacji.
-Dziękuje.
-Proszę. Jeszcze jedno. Tutaj na pan listę rzeczy, jakie będą tutaj nam potrzebne.- mówiąc to, wyjęła kartę z torebki foliowej, powieszonej przy drzwiach.
-Dobrze postaram się o nie.
-Cieszę, się ją podejdę po lekarza. - znikła mi za drzwiami.
Czekając na lekarza, usiadłem na fotelu, który był za mną. Dość szybko się zjawił, wychodząc za drzwi.
-Dzień dobry. Podobno chciał się pan ze mną.
-Dzień dobry. Jestem ojcem Wysockiej.
-Tak wiem, siostra mówiła.
-I jak ?
-Od kiedy została do nas przyjęta, nie zmieniło się zbyt wiele. Jedynie co przyszły wyniki badań. Ma bardzo podwyższone crp. W wynikach wyszła również silna anemia. Pracujemy na tym, aby praca organizmu wróciła do normy.
-Rozumiem — odparłem smutno.
-Przepraszam, ja muszę uciekać do pacjentów.
-Dobrze rozumiem.
-Proszę wrócić po południu. I na pewno pan wejdzie do córki.Mikołaj
W nocy nie mogłem już usnąć dość długo. Gdy już usnąłem promienie światła, wchodziły przez okno. Dziewczynką się udało od razu. Nie miałem żadnych informacji o Oli czy nic złego się nie stało. Wiem, że szef miał tam jechać rano, a ja musiałem, odwiedź córki. Miałem się z nim spotkać w pracy i zacząć przesłuchania Wasyla i Gruda. Dziewczynki wstały same, ja zrobiłem im śniadanie. Później zawiodłem je od szkoły. Po czym udałem się do pracy. Gdy przyjechałem, na komendzie był już szef.
-Witam szefa, wie pan coś więcej o Oli?
-Mikołaj niestety nic nowego. Jeszcze podobno w badaniach wyszła jej silna anemia.
-Był szef u niej ?
-Nie niestety te wszystkie przepisy. Pewnie pojadę po pracy.
-Rozumiem. Ja też będę chciał udać się do niej.
-Wiem Białach.
Po naszej rozmowie miałem udać się, przesłuchiwać Grudę, innemu koledze po fachu został Wasyl. W pokoju przesłuchań byłem dość szybko. Beata już tam była.
-Będziesz z nami współpracować?
-Jak będę chciała, ale teraz nie mogę.
-Dlaczego ? A co zajęta jesteś ?
-Jeżeli zaprosisz mnie na randkę, tobędę zajęta.
-Kobieto przestań marzyć. Tylko normalnie rozmawiać z nami.
-Z Olką inaczej rozmawiasz. Zawsze tak było.
-Co zawsze Beata?
-Zawsze faceci lecieli na nią niby figura, a to nic innego niź kawałek kija.
-Przestań. Współpracując z nami, uzyskasz mniejszy wyrok.
-Znam te śpiewki i tak nic mi nie zrobicie. A Ola dostała to na co pracowała wiele lat.
-Dlaczego teraz leży w szpitalu?
-Oczywiście, że tak. Mała suka dostała to, co zawsze chciała.
Kazałem ja chłopaka zabrać na dołek. Gdy była, odprowadzana tylko się śmiała. Byłem ciekaw czy Krzysztof coś wyciągnął od Wasyla. Jak się później okazało, był bardziej rozmowny. Uciekł po miał znajomości. Chciał się pokazać Wysokiemu, kto rządzi. A jego córka doskonale się do tego nadawała. Za nim Uciekł z więzienia, Gruda się u niego znalazła jako stara znajoma. Ona mu pomogła się wydostać. Tak jak on w czasach szkolnych dawał jej środki odurzające i marychę . Beatka też miała podobno jakieś zatargi z Wysoką. Zeznania były spisane. Nic innego niż czekać na proces. Teraz to nie było ważne. Tylko to, co z Olą. Po rozmowie z Zapałą odwiedziłem szefa. Opowiedziałem mu krótko tego, co się dowiedzieliśmy.
-Mikołaj to wszystko jest straszne imię do pomyślenia.
-Tak wiem niestety. Szef będzie jeszcze jechał do córki?
-Tak już za nie długo. Jak myślę, że Ty też chcesz jechać do niej.
-Tak bardzo.
-Masz wolne. Pojedziemy razem, jeżeli nie będzie Ci to przeszkadzać.
-Możemy, chętnie szefa zawiozę.
-Dziękuje Mikołaj, wiesz, nie czuję się na siłach. A i jeszcze jest jedna sprawa.
-Tak.
-Wcześniej pod jedziesz do sklepu, bo muszę to kupić dla Oli.
Po jakieś godzinie od tej rozmowy udaliśmy się na szybkie zakupy i do szpitala Doskonale zrozumiałem szefa. Ja sam również bym się bał bardzo i swoje córki. W szpitalu id razu mogliśmy wejść do Oli. Chwilę rozmawialiśmy z lekarzem. Stan zdrowia się nie zamienił. Gdy zobaczyłem Olę, podpiętą do tego wszystkiego aż łzy same zaczęły się pojawiać na policzkach. Leżała taka bezbronna. Kątem oka spojrzałem się na szefa, pewnie to samo czuł. Nagle zamknął oczy i upadł na podłogę.
CZYTASZ
Ola i Mikołaj. Policjantki i Policjanci
FanfictionOpowiadanie na podstawie serialu TV4 Policjantki i Policjanci. Historia dwójki policjantów, którzy kiedyś jeździli że sobą w serialu. Opowiadanie kiedyś już było na moim blogu lecz zamienię trochę fabułę.