Rodział 7

582 14 0
                                    

Ola

Wieczorem byłam, już gotowa na spotkanie z Beatą. Tak naprawdę w ostatniej chwili wolałabym zostać w domu. Poszłam do pobliskiego baru koleżanka już tam była. Początkowo zaczęliśmy, wspominać stare czasy. Nagle Beata zaczęła wychodzić na bieżące tematy.
-Długo pracujesz na komendzie Olka ?
-Dwa miesiące będzie za tydzień.
-I co na to Twój stary przecież zawsze jak byliśmy w liceum, mówił, że nigdy Ci nie pozwoli.
-Ludzie się zmienią- chciałam przekonać Beatę.
-Posłuchaj, ale nie Twój ojciec.
-Dobra niech Ci będzie, dlatego mnie przydzielił do Mikołaja, abym się od niego uczyła i on ma się mną opiekować.
-Tak jak ojciec. W sumie nie wygląda na tatusia.
-A tu nie masz racji ma dwie córki.
-Zdarza się.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i koleżanka musiała uciekać, bo do pracy. A nasz patrol miał wolne. Zostałam jeszcze chwilę, aby się zastanowić nad propozycją Jacka. Sama nawet nie wiem, kiedy wróciłam do domu. Chciałam, z jednej strony jechać, bo lubię wesela, ale wolałbym, żeby to był Mikołaj, przy nim czułam się dobrze.

Pewna osoba

Nieźle ta młoda Wysocka się bawi. Policjantka nie powinna chodzić po barach i się włóczyć. Kilka fotografii wystarczy, a później może coś się wydarzy. Aż uśmiech sam pokazywał się na moich ustach. Jeszcze trochę i Wysocki dostanie swoją córunie, jak się bawi. Przecież ona nie daje się do tej pracy. Tylko co najwyżej do sprzątania komendy.

Mikołaj
Dziś Młoda umówiła się na spotkanie z tą swoją niby koleżanką, jakiś ona mi się nie podoba. Moja intuicja podpowiada, że mogą być problemy. Spowodowane pojawieniem tej całej Grupy. Ja akurat odbierałem dziewczyny z wycieczek szkolnych. Akurat dzieci coraz więcej czasu spędzają ze mną niż z żoną. Za niedługo będę miał formalnie opiekę nad nimi. Była żona ma ciągle problemy z alkoholem na dziewczynki podnosi głos. Gdyby się udała na leczenie może byłoby inaczej. Dobrze byłoby, gdyby dziewczyny miały matkę. Jutro mino tego, że nie pracujemy, to ja zobaczę. Obiecała, że pomoże Dominice.

Ola
Obudziłam, się dziś z postanowiłam, że zgodzę się na ten wyjazd. Tak chciałam, aby to był Mikołaj, ale może to tylko moja podświadomość płata mi figla i wierzę w to, że partner coś też czuję. Przecież jestem od niego młodsza i znów nie tak długo go znam. Nie zmienia to faktu, że czuję się przy nim swobodnie. A co jego córki niby przyjaźnie nastawione, ale mogą mieć coś przeciwko. Do Jacka zadzwoniłam i potwierdziłam, że mogę jechać z nim. Tego dnia miałam się jeszcze spotkać z Dominiką i pewnie przy okazji z jej ojciec. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi wejściowych. gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam, że na klatce schodowej stoi Mikołaj.
-Hej Młoda. Mogę ? Nie przeszkadzam ? -spojrzał na mnie i od razu wiedziałam, dlaczego tak pomyślał. Miałam tylko na sobie koszulkę nocną. Poczułam się skrępowana jego wzorkiem na sobie.
-Tak wchodź. Zapraszam. I przepraszam za mój wygląd. Dopiero wstałam.
-Nie przepraszaj, bo nie masz za co.
-Dobra ja idę się przebrać.
-Nie musisz i tak dobrze wyglądasz.
-Przestań za chwilę, wrócę.

I znikłam za drzwiami łazienki. Sama siebie w duchu przeklinała, że nie założyłam narzutki na siebie nawet jakiegoś swetra. Wróciłam po dobrym kwadransie. Mikołaj był w kuchni i majstrował coś przy czajniku.
-Co robisz ?
-Nic takiego nie wychodziłaś, więc zrobiłem nam kawę. Opowiadaj, jak było wczoraj z tą Beatą?
-Normalnie takie babskie spotkanie.
-Czyli bez rewelacji. Pamiętasz, że dziś.
-Tak pamiętam, mnie bój się mój drogi kolego.
-Dominika dziś kończy o trzej. I skąd moje pytanie, a zarazem propozycja.
-Masz ochotę jechać do mnie. Ja coś tam popracuje. A Ty sobie odpoczniesz. Dominika i tak miała tam dojechać.
-A powiem tak czemu nie. Chętnie jeszcze Ci pomogę.
-To idziemy -zapał mnie za rękę
-Poczekaj chwilę.
-Moją pomoc nawet czy malowaniu.
-A coś jeszcze ?
-Może kiedyś ...
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Chwilę później jechaliśmy do niego. Droga mam przyjemnie minęła. W domu szybko zaczęliśmy coś tam robić. Trochę się nad tym, czy zadać to pytanie, ale musiałam. Mikołaj był najbliższym z komendy, nie licząc taty.
-Mikołaj mam pytanie?
-No gadaj Młoda.
-Co myślisz o Jacku?
-W porządku chłopak. Pracuję gdzieś od roku tutaj na komendzie. Wcześniej pracował gdzieś w Jeleniej Górze. Przeniósł się z powodów osobistych. A dlaczego pytasz?
-Zaprosił mnie na wesele do kuzynki.
-A Ty co na to ?
-Przystałam, chociaż nie wiem, czy powinnam jechać. Mało co go znam.
-Młoda zrobisz to, co uważasz, ale jakby uważaj na siebie.
-Mikołaj nie bój się o mnie. Nie baw się w mojego ojca.
Nic nie mówiąc, podszedł do mnie i przytulił Było mi tak dobrze. Tak jakby chciał coś powiedzieć. W tym momencie do domu wpadły dziewczyny.

Pewna osoba
I znów zachowanie, które nie przystoi policjantce. Romans z partnerem. Ta komenda Wysockiego schodzi na psy.

Mikołaj
Jak młoda zapytała się o dyżurnego, poczułem ukłucie w sercu. Nie chcę jej niczego zabraniać, ale chcę się o nią troszczyć. Tuliłem ją. W tym momencie wpadły do domu dziewczyny. Od razu Ola wstała się ich. Tata poszedł w odstawkę. Ech życie staruszka. Ja wróciłem do malowania, one się zostały.

Ola

Gdy tylko córki Mikołaja przyjechały, wszystko zaczęło się szybszej toczyć. Obiad jakiś Zrobiłam dziewczyny mi pomogły. Były zadowolone, że norlmany obiad jedzą, a nie zamawiany. Później Dominice zaczęłam tłumaczyć materiał polonistyczny. Ania sobie lepiej dawała radę polskim. Trochę jej pomogłam z matematyką. Młodsza, gdy wszystko skończyła, poszła do taty. Ja zostałam ze starszą.
-Powiedz, kim jest dla Ciebie mój tata?
-Moim dowódca i bardzo dobrym kolegą z pracy.
-Wiesz, że nie o to pytam. Czujesz coś do niego?
-Lubię go.
-To się cieszę. Powiem tak jeszcze powinien się z kimś związać.
-Zrozum, przyjdzie, czas to wszystko się Twojemu tacie ułoży.
-Wiem, jeżeli coś do niego czujesz, to go nie rań. Nie chcę, aby się załamał.
-Życie jest zawsze, takie łatwe jak nam się wydaje. Mogę Ci obiecać, że będę spierać I pomagać, gdy będzie tego potrzebował.
-Dziękuje Ola
-I czym tak rozmawiacie?
-I niczym tatusiu ważnym- odezwała się Dominika.
-Słuchacie Ania, chce tu się zostać na noc.
-Ja też chcę.
-Ja raczej odpadam. - powiedziałam
-Ola co Ci zależy, zostań jutro mały przecież służbę i tak będę jechał i przecież też dziewczyny będę musiał też zawieźć do szkół.
-Dobrze, ale...
-Młoda, nie ma żadnego, ale zaraz coś zrobimy do jedzenia.
Wieczór minął dość przyjemnie. Dzieci kolegi były zadowolone, że zostałam. Polubiłam jego córki. I znów miałam nocować w tym małym pokoju tez z Mikołajem, ale on tym razem na materacu. Tylko że znów mino wszystko spaliśmy łóżku. Tylko, dlatego że żadne z nas nie mogło udać się do krainy snów. Oboje przytuleni bardzo szybko oddaliśmy się w objęcia Morfeusza. Dobrze byli się czuć jego ramiona na sobie. Spaliśmy jak małe dzieci. Gdy do pokoju wpadły córki Mikołaja.
-Tato jedziemy, bo się spóźniony będziemy. -powiedziała Ania
-Już wstajemy— odpowiedział Mikołaj.
Oboje szybko się zebraliśmy. Dziewczynki w drodze powrotnej dziwnie się na nas patrzymy. Pewnie myślały, że coś było między nami, tej nocy się zdarzyło.
W pracy.
Razem z kolegą weszliśmy do komendy spóźnieni na oprawę. Dobrze, że dziewczynki były na czas w szkołach. Gdy tylko przechodziliśmy koło dyżurki, Jacek zawołał do nas:
-Stary chce was widzieć i jest w nie najlepszym humorze.
-Dobra dzięki — powiedział Mikołaj.
Dyżurny patrzył na nas podejrzliwie. Udaliśmy się do szefa. Zapytałam i usłyszeliśmy.
- Wejść

Ola i Mikołaj. Policjantki i Policjanci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz