Mikołaj
Olę zabrało pogotowie z tego bunkra. Lekarz sanitariusz stwierdził, że została na pewno odurzona narkotykami i pewnie podtruta. Zabrało ją nie przytomna do powiatowego szpitala. Z szefem od razu pojechaliśmy w to samo miejsce. Na recepcji powiedzieli nam, że jest badana i jest na ogólnym. Pokierowała nas pani gdzie mamy się udać. Gdy dotarliśmy pod drzwi. Musieliśmy czekać jeszcze ponad godzinne, ponieważ trwały badania.
-Białach jak chcesz jechać do córek, to możesz
-Szefie poczekam. Chcę wiedzieć co z Olą. Może uda się ją zobaczyć.
-Cieszę, że moja córka poznała Cię. I ja do Ciebie przydzieliłem.
-Dziękuje panie Wojciechu.
Reszta czasu przebiegła w ciszy. Gdy drzwi się otwarły, a w nich stał lekarz i zapytał.
-Czy panowie z rodzinny Aleksandry Wysokiej?
-Tak. Jestem jej tatą, a to jej przyjaciel. Co z nią ?
-Przykro mi, ale panią Aleksandrę Wysocka będziemy przenosić na intensywną terapię.
-Dlaczego ?
-Pani Wysokiej zostały podane silne środki odurzające zmieszane z czymś innym. Czekamy jeszcze na wyniki. Po podaniu tych środków organizm się zatruł. Nerki przestają pracować. Oraz w pracy serca są zaburzenia rytmu. Pani Aleksandra będzie naradzie w stanie śpiączki farmakologicznej. To dla jej dobra.
-Co z nią będzie? Czy wyjdzie z tego? - zapytałem
-Nie chcę panom dawać nadziei. Proszę jednak być dobrej myśli.
-Będziemy mogli się z nią dziś zobaczyć?
-Niestety nie bo na intensywnej terapii są tylko odwiedziny czasie. Będę mógł prosić o jakieś kontakt do kogoś, aby powiadomić, gdyby coś.
Podaliśmy do siebie kontakt. Lekarz odszedł i się pożegnał. Oboje byliśmy w szoku. Do mnie zadzwonił telefon była to moja córka Ania. Miałem ją odebrać z zajęć dodatkowych w szkole.
-Będę musiał jechać. Dzwoniła Ania...
-Jedź Mikołaj, ja spróbuję jeszcze się czegoś dowiedzieć. Podejdę na tą intensywną terapię.
-Ale gdyby.
-Tak dam Ci znać.
Pojechałem po Anię. Cały czas myśląc o Oli. Gdy tylko pojechałem pod szkołę. Ania id razu się pojawiła. Poznała mnie, że jestem w złym humorze.
-Tato stali się coś?
-Ciężki dzień w pracy. Porozmawiamy w domu.
Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu. W domu czekała już na bas Dominika.Wysocki
Mikołaj już pojechał do domu do córek. Lekarz żaden się nie pojawił. A pielęgniarki nie pozwały wejść, a tym bardziej nie chciały udzielać informacji. Chciałbym wejść, ale nigdzie nie będę szedł na siłę. Mam nadzieje, że Ola wyjdzie z tego. Nic innego nie przyszło mi do głowy jak udać się do domu. Przecież jutro będzie trzeba wszystkich zainteresowanych przesłuchać. I przyjedzie po nich kara.Mikołaj
Zjechałem do mieszkania z Anią, Dominika już była zrobiła kolację dla nas.
-Hej tato. Co tak długo? Wiesz co z Olą,miała mi pomoc dziś.
-słuchacie dziewczynki, Ola jest w szpitalu?
-Co jej jest ? - zapytały obie córki.
-Później dziewczynki teraz nie mam ochoty o tym wszystkim rozmawiać. Przepraszam Was.
-Już dobrze. - powiedziała Dominika.
Zjadłem kolację, która córką mam zrobiła i się udałem do swojego pokoju. Nie miałem sił na nic. W głębi duszy i serca bałem się, że mogę stracić tę Młodą partnerkę, jaką jest Ola. Jutro z samego rana mają zacząć się przesłuchania. Oby Oli nic nie byli, a to wszystko było chwilowe. Z tą myślą usunąłem wyczerpany tym dniem.***Byłem gdzieś na polanie otoczonej drzewami z Olą,coś jedliśmy i się śmialiśmy. Było nam dobrze, nasz wzrok się co chwilę spotykał. Gdy mieliśmy się pocałować. Ona znikła. Wolałem, ale nikt oprócz echa nie odpowiadał ***
Obudziłem się z krzykiem na ustach. Dziewczynki od razu pojawiły się przy mnie.
-Tato co się dzieje?
-Nic to tylko sen. Wracające do łóżek. Jutro szkoła.
Sam nie mogłem zasnąć jeszcze długo. Jutro ciężki dzień i oby Oli nic nie było.
CZYTASZ
Ola i Mikołaj. Policjantki i Policjanci
FanfictionOpowiadanie na podstawie serialu TV4 Policjantki i Policjanci. Historia dwójki policjantów, którzy kiedyś jeździli że sobą w serialu. Opowiadanie kiedyś już było na moim blogu lecz zamienię trochę fabułę.