|rozdział 5: nowe imię|

451 15 2
                                    

                      •Oczami Leyli•

Spaliśmy chyba cały dzień. To była najgorsza noc w moim życiu. Czasem przebudzałam się, bo z natury śpie niespokojnie, a teraz przy najdrobniejszym ruchu czułam ogromny ból.
Obudził mnie dotyk, delikatny jak płatek śniegu.. To była dłoń tego, który mnie uratował. Głaskał mnie po moich dlugich kasztanowych włosach. Gdy zszedł na mój policzek mimowilnie uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy. Patrzył na mnie z troską i miłością. Chciałam coś powiedzieć ale z moich ust wydobył się jedynie cichy skrzek. Odkaszlnęłam, bo myślałam, że to przez to, że długo nic nie mówiłam. Spróbowałam jeszcze raz, wynik był ten sam. Spojrzałam przestraszona na Mustafe, ten patrzył na mnie tym samym wzrokiem co ja. Wskazałam palcem na dzban z wodą. Ukochany puścił moją rękę, którą wcześniej trzymał, wstał i nalał wody do kubka. Podszedł do mnie a ja próbowałam wstać, jednakże ból pleców nadal nie zmalał. Władca usiadł obok mnie, złapał moją głowę i lekko ją uniósł. Następnie przyłożył kubek do moich ust a ja zaczęłam pić. Dałam radę wziąć tylko 2 łyki, bo gardło zbyt mnie bolało. Mustafa odłożył kubek na bok i podłożył pod moją głowę poduszkę.

Nagle poczułam chłod, pomyślałam, że to pewnie dlatego, że drzwi od tarasu były uchylone. Spojrzałam w dół, a gdy zobaczyłam, że mam na sobie tylko bielizne, szczelniej przykryłam się kołdrą. Sułtan spojrzał na mnie i zrozumiał, że nie podoba mi się to, więc wstał, otworzył drzwi i powiedział coś do strażników. Po chwili zamknął drzwi i podszedł do łoża. Nachylił sie, pocałował mój policzek i szepnął:

- Za chwile przyjdą medyczki. Zmienią opatrunki i pomogą ci ubrać delikatną suknie, którą kazałem ci uszyć. - powiedział i uśmiechnął się, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową.- Będę na tarasie, gdy skończą, przyjde ale pamiętaj, że jakby co masz mnie zawołać. - dodał i odszedł w strone tarasu i zamknął drzwi.

Nie czekałam długo, bo po chwili zjawiły się medyczki. Pomogły mi usiąść i zdjęły stare opatrunki. Posmarowały moje rany i ponownie zakleiły plastrami. Starałam się nie krzyczeć ale było to trudne, bo rany nawet na chwile nie przestawały mnie boleć. W pewnej chwili poczułam tak ogromny ból, więc postanowiłam zawołać :

-Mustafaa!!

Padisah momentalnie wyszedł z tarasu i znalazł się obok mnie.

- Spokojnie Leyla, jestem tu.- Powiedział i zrobił to co w nocy, a mianowicie wyciągnął z kufra płótno i wsadził do mych ust. -Nie krzycz już, bo stracisz głos...- powiedział załamanym głosem i zapytał się medyczek o mój stan. Powiedziały, że ból nie zniknie prędko i mogą zostać blizny ale wszystko z czasem minie. Sułtan nie był zadowolony, więc nie odezwał się więcej tylko machnął ręką aby kończyły. Położyłam czoło na jego ramieniu i mocno chwyciłam jego rękę. Mustafa szeptał mi do ucha uspokajające słowa.. Medyczki po chwili zabrały się za mój najczulszy punkt, a mianowicie policzek.
Musiałam "odczepic" głowe od sułtana. Zrobiłam to a władca podtrzymywał wolną ręką moją głowę. Starsza kobieta odkleiła plaster z mojej twarzy i powiedziała :

-Panie przykro mi ale niestety muszę ponownie oczyścić tą ranę..

Gwałtownie podniosłam głowę i ze łzami w oczach patrzyłam na sułtana, a ten niestety zgodził się na moje męki. Przyłożył moją głowę do swojej klatki piersiowej i odchylił się delikatnie, aby ona leżała. Zanim medyczka podeszła do mnie z naczyniem z alkoholem z moich oczu popłynąl strumień łez, ktore były wycierane przez moją miłość. Kobieta przyłożyła do mojej twarzy, a gdy lała ciecz na ranę, zaczęłam krzyczeć i wyrywać się jak małe dziecko, lecz nawet nie drgnęłam bo sułtan przycisnął mnie mocniej. To tak bardzo bolało, ale wiedziałam, że muszą to zrobić. Nareszcie medyczka skończyła i zrobiła opatrunek. Podniosłam głowę i spojrzałam na Mustafe, jego twarz była cała we łzach. Wytarłam je i ucałowałam jego rękę, którą nadal mocno ściskałam. Ukochany pogłaskał mnie po włosach i zawołał medyczki.

•Droga Na Szczyt-Sułtanka Birgul•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz