|rozdział 7: ,,uratuj mnie"|

318 18 0
                                    

                     •Oczami Birgul•

Gdy Mustafa wyszedł z mojej komnaty, aż skakałam z radości.. Nie zwracałam uwagi na to, że nie powinnam się za bardzo ruszać, bo byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Gdy już się uspokoiłam wzięłam wszystkie rzeczy potrzebne do hammamu i wyszłam.

Gdy byłam już w środku, służące, które zostały mi przydzielone umyły mnie. Następnie ubrałam cudowną błękitną suknię oraz dodatki (delikatny diadem oraz kolię) i wstarłam w skórę perfumy różane.

Gdy byłam w swojej komnacie założyłam jeszcze kolczyki, które podadował mi Mustafa i byłam gotowa. Zeszłam po schodach i szłam w stronę komnaty sułtana. Gdy byłam w sali głównej, czułam na sobie wzrok wszystkich dziewcząt. Wypięłam pierś i dumnie kroczyłam. Słyszałam pojedyncze zdania, że Mustafa i tak mnie odtrąci i znajdzie sobie jakąś mądrzejszą, ale nie przejmowałam się ich słowami.

Gdy byłam pod komnatą ukochanego wzięłam kilka głębokich oddechów a później drzwi się otworzyły.

                                 ***
                   •Oczami Mustafy•

Drzwi do komnaty otworzyły się a ja odwróciłem się w ich stronę. Do środka z głową bardzo nisko pochyloną weszła Birgul.

Podeszła do mnie powolii już chciała klęknąć, ale powstrzymałem ją. Spojrzała na mnie zdezorientowana, a ja zła pałem jej twarz w dłonie.

-Moje słońce, nie będziesz przede mną klękać. Jesteś moją ukochaną i uważam cię za równą sobie - powiedziałem miło, a ona wzruszyła się. Nie mogąc patrzeć dłużej na jej łzy, czym prędzej złączyłem nasze usta w długim pocałunku, a ona niemalże natychmiast go oddała.

Rozpinała po kolei guziki mojego kaftana, a ściągałem z niej ozdoby. Robiliśmy to śmiejąc się z siebie, bo wyglądało to tak, jakbyśmy nie widzieli się przez wiele lat, a nie kilka godzin.

Chwyciłem ją za biodra i uniosłem delikatnie, bo pamiętam, że jej rany jeszcze pieką. Położyłem ją na łóżku i zacząłem ściągać z niej suknie. Nie pozostawała mi dłużna i również ściągała ze mnie ubranie. Później spędziliśmy piękną i spragnioną noc.

Rankiem obudziłem się pierwszy. Spojrzałem w dół a na mojej nagiej  klatce piersiowej leżała Birgul. Ucałowałem jej czoło, a ona obudziła się.

-Miłego poranka. - wymruczała z zamkniętymi oczami.

-Tobie również, pani mojego serca. - uśmiechnęła się i otworzyła oczy. - zjemy śniadanie, a później będziesz musiała wrócić do haremu, ponieważ mam dziś spotkanie z wielkim wezyrem. Ale przyjdziesz do mnie wieczorem. - powiedziałem, a nastepnie wstalem i rozkazałem strażnikom przynieść jedzenie.

Gdy zjedliśmy, czule pożegnałem się z Birgul, a ta udała się do haremu. Później przyszedł do mnie Wielki Wezyr i omawialiśmy sprawy państwa.

                                ***
                    •Oczami Birgul•

Szłam w stronę swojej komnaty i nagle pojawiła się Fidan kalfa.

-Biegul hatun, Valide sultan chce cię widzieć.

-Czy coś się stało?-zapytałam zdziwiona.

-Nie wiem hatun, idziemy.

Weszłyśmy do komnaty sułtanki Matki. Ukłoniłyśmy się jej, a ona gestem odprawiła wszystkie sługi.

-wybacz pani, czy coś się stało?Dlaczego mnie wezwałaś?

•Droga Na Szczyt-Sułtanka Birgul•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz