|rozdział 12: grobowiec|

231 12 5
                                    

           *rozdział nie poprawiony*
 
                    •Oczami Mustafy•

Mijały kolejne dni. Moja matka wyjechała do Amasyi. Birgul..

Z Birgul nie jest najlepiej.. Nie chodzi mi o zdrowie fizyczne- tu nastała znacząca poprawa, przynajmniej nie leży tylko w łóżu. Chodzi mi o jej psychike i zachowanie. Zgasła w niej wszelka chęć życia, a jej oczy ukazują już tylko ból i cierpienie. Z jej twarzy znuknął ten cudowny uśmiech.

Każdą noc spędza przy moim boku. Taki był mój rozkaz. Jestem bardzo zmartwiony jej stanem- nie śpi prawie wcale, bo gdy tylko zmruży oczy, budzi ją jakiś okropny koszmar, a jej oczy zachodzą łzami.

Dniami siedzi w komnacie, wychodzi tylko do meczetuu i odwiedzić grób naszego dziecka. Przywdziewa zwykłą,prostą suknie w mocnym czarnym kolorze, a na głowe zakłada równie ciemną chustę. Została muzułmanką..

Retrospekcja:

Siedzieliśny w ciszy na tarasie. Birgul oczywiście płakała.. Ostatnio to była jej codzienność. Gdy myślała o naszym biednym dziecku, łzy same napływały jej do oczu.

-Mustafa.. Czy nasze dziecko ma chociaż jakiś grób?- zapytała cicho, załamanym głosem.

-Oczywiście, że ma. Jeśli zechcesz jutro wybierzemy się tam na modlitwę..- odpowiedziałem cicho.

-Dobrze.. Mam do ciebie prośbe..

-Zrobię wszystko.- powiedziałem i spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.

-Nasze dziecko jest rozdarte między dwiema religiami.. Tak nie może być.. Ja przemyślałam to i chciałam to zrobić już wcześniej, przed tymi wszystkimi wydarzeniami- rzekła i wierzchem dłoni starła łzę.- chcę zostać muzułmanką..- uśmiechnąłem się do niej i nałożyłem na jej włosy chustkę. Na poczatku chwyciłem tą, ktora leżała na moim krześle( była jasnego koloru) ale Birgul dała mi do zrozumienia, że chce czarną, więc szybko wziąłem tą odpowoednia. Kazałem jej powtarzać za mną wyzanie wiary.

-Jesteś już muzułmanką moja ukochana. - powiedziałem i uśmiechnąlem się lekko, po czym czule ucałowałem jej czoło.

Nazajutrz udaliśmy się do meczetu na modlitwe oraz odwiedziliśny grobowiec naszego dziecka. Niestety żałowałem, że zabrałem tam Birgul.. Wyglądała jakby miała zaraz umrzeć, ledwo stała. Musiałem przez cały czas ją trzymać. Poza tym, droga do meczetu wiodła przez miejsce tegi całego zdarzenia. Gdy tam tędy przechodzilismy, moja ukochana upadła z krzykiem na kolana. Wszyscy ludzie wiedzieli kim jesteśmy bo poszliśmy na targ oficjalnie i z dużą ilością wijska, mimo to i yak słyszałem w tle docinki na temat mojej Róży, lecz nie miałem czasu na zajmowanie się tym. Podniosłem Birgul i przeniosłem z powrotem do wozu. Dobre pietnascie minut musialem ja uspokajac, aby wogole mogla wyjsc na zewnatrz. Dalem jej napic sie wody i ruszylismy na modlitwe, a gdy juz wyszliśmy z grobowca, wtóciliśmy do pałacy, gdzie wykończona Birgul zasnęła...

Teraz

Był piękny dzień. Siedziałem na ottomanie, który stał na tarasie a Birgul przy balustradzie, oparta o kolumnę. Oczywiście przywdziała kolor czarny. Ja też nosiłem ciemne ubrania. To było także moje dziecko..

Widziałem jej nieobecne spojrzenie skierowane w niebo. Nie mogłem już na to patrzeć, wiec wstałem i objąłem od tyłu jej drobne ciało. Nawet nie drgnęła, była jak głaz. Ucałowałem delikatnie jej skroń i złaczyłem nasze dłonie.

-Siedzisz tu jak w zamknięciu. To nic ci nie da. Jeszcze bardziej zżera cię od środka. A jeśli sprawia ból tobie, to taki sam sprawia i mnie..

•Droga Na Szczyt-Sułtanka Birgul•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz