Rozdział 15

2.5K 118 4
                                    

Zaraz po opuszczeniu samochodu Stiles'a skierowaliśmy się w stronę drzwi. Po przekroczeniu ich progu usłyszeliśmy grający w tle telewizor i krzątaninę w kuchni. Zdjęłam buty i stanęłam przy schodach.

- Już jestem ! - krzyknęłam.

Po chwili zobaczyłam głowę mamy wychylającą się z kuchni i tatę, który szedł w naszą stronę. Louis najpierw przytulił Stiles'a, a następnie mnie dodatkowo pocałował mnie w głowę.

- Cześć Stiles. Co u ciebie i u taty ?

- Cześć wujku. Wszystko w porządku, tata ma trochę więcej roboty, ale daje radę.- odparł, a mama która przyszła mocno nas uściskała. - Cześć ciociu. Pięknie wyglądasz.

- Oh Stiles... - pokręciła rozbawiona głową. - Zjesz z nami obiad ?

- O tak. Jestem głodny. - jęknął na co zaśmialiśmy się.

- Jak zawsze. W takim razie zawołamy was gdy już będzie gotowe. - oznajmiła i wróciła do kuchni.

- To my już pójdziemy do mnie. - odparłam, chwyciłam rękę kuzyna i pociągnęłam go na górę. Usłyszałam śmiech obu mężczyzn na co przewróciłam oczami.

Stiles rozłożył się na łóżku, a ja usiadłam na krześle przy biurku. W pokoju zapanowała cisza, zaczęłam bawić się palcami. Po dłuższej chwili poczułam jego wzrok na sobie. Również spojrzałam na niego, uśmiechnął się. Gestem ręki przywołał mnie, wstałam i usiadłam obok niego. Stilinski pociągnął mnie za ramię i przytulił. Położyłam głowę na jego obojczyku i westchnęłam.

- To co, powiesz mi co się stało w szkole ?

Pokiwałam głową i zaczęłam mu powoli opowiadać zdarzenia, które miały miejsce podczas mojego pobytu w kozie. Z czasem wyraz jego twarzy dalej pozostawał niewzruszony.

- ... a potem puścił mi oczko i zniknął. - dokończyłam swoją opowieść.

- Chwila, jak to zniknął ?

- No zamknęłam oczy na chwilę, a kiedy je otworzyłam już go nie było.

W pokoju znów zapanowała cisza.



Stiles

W jej pokoju już od dłuższego czasu było cicho. Nie mogłem jej powiedzieć czego dowiedzieliśmy się ze Scottem. Nie teraz, to dla jej dobra. Wiem, że nie lubi kiedy ktoś ją okłamuje i jak dowie się prawdy to nie będzie chciała mnie już znać, ale Olivia to moja mała siostrzyczka i nie pozwolę aby coś jej się stało. Już od dłuższego czasu razem ze McCall'em obserwujemy jej dom w nocy. Raz ja, a raz on.

- Stiles ? - z rozmyślań wyrwał mnie jej głos. Spojrzałem na nią, nie zasługiwała na taki los. - A co ty chciałeś mi powiedzieć ? W wiadomości napisałeś, że jest to bardzo ważne.

Nie, nie, nie, nie, nie ! Kurwa, nie mogę jej powiedzieć tym bardziej, że teraz jestem tak blisko prawdy. Myśl Stiles, Myśl.

- Yy... No wiesz. - podrapałem się po karku. - Chciałem ci powiedzieć, że bardzo cię kocham i jesteś moją małą siostrzyczką.

- Ooo ja też cię kocham braciszku. - uśmiechnęła się ciepło i mocno mnie przytuliła.

Objąłem ją w pasie, a twarz schowałem w zagłębieniu jej szyi. Zrobiło mi się przykro, bo... Cholera musiałem ją okłamać. Niema pojęcia co się dzieje i najlepiej będzie jak tak zostanie. Muszę ją chronić za wszelką cenę. I wiem kto jeszcze mi pomoże.

Podczas obiadu ciągle się śmialiśmy. Louis opowiadał kawały, po których nie mogliśmy opanować śmiechu. Mama Liv przygotowała wyśmienite spaghetti. Po posiłku jeszcze chwilę rozmawiałem z wujkiem, który dawał mi rady co do gry w lacrosse. Podziękowałem za obiad i skierowałem się w stronę drzwi. Ubrałem buty i odwróciłem się do Liv. Stała i patrzyła na mnie nieodgadnionym wzrokiem. Zrobiłem krok w jej stronę i przytuliłem, po chwili odwzajemniła o.

- Pamiętaj o tym o czym ci mówiłem.

- Pamiętam. - odpowiedziała. - Uważaj na siebie. - dodała.

- Będę. - pocałowałem ją w czoło. Do zobaczenia jutro skarbie.

- Pa

Uśmiechnąłem się ostatni raz i wyszedłem. Wsiadłem do jeepa i nabrałem do płuc powietrza, powoli go wypuściłem. Po chwili do moich uszu dotarł znany dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. Scott.

- Cześć stary. Co tam ?

- Powiedziałeś jej ?

-  Nie, jeszcze nie teraz.

- To kiedy kretynie ?

- Milusio, niema co. - mruknąłem i przetarłem twarz ręką. - Nie wiem, muszę mieć stu procentową pewność. Słuchaj Scott chętnie bym jeszcze pogadał, ale mam sprawę do załatwienia.

- Co ?

- Później ci powiem. Będę na ciebie czekał w umówionym miejscu. Narazie.

- Trzymaj się.

Od razu się rozłączyłem. Oparłem głowę o kierownicę i trwałem tak przez jakiś czas. W końcu postanowiłem się ruszyć, odpaliłem auto i ruszyłem w drogę do osoby, której mam nadzieję, że pomoże. A z tego co zdążyłem zauważyć, zależy mu na Liv więc nie powinno być problemu. Tak... To zdecydowanie będzie długa noc.



  ~~~
Czyta to jeszcze ktoś?
Miłego weekendu !
☆☆☆

Niedostępna / Brett TalbotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz